Logo Przewdonik Katolicki

Chrzest Jezusa

Monika Białkowska, Tomasz Biłka OP
fot. Wikiart

W chrzcie Jezusa wypełnia się proroctwo z Księgi Rodzaju, z Protoewangelii, o tym, że syn niewiasty zmiażdży głowę węża. Taki pozorny detal jak kamień staje się w ikonie nośnikiem wielkiej teologii o zmazaniu winy Adama

Monika Białkowska: Mam dla ciebie wyzwanie. Można o chrzcie Jezusa mówić językiem teologicznym czy katechizmowym. Znamy to wszystko niemal na pamięć. Tymczasem ikona Chrztu Pańskiego jest jedną z ciekawszych, jeśli chodzi o ilość zawartych w niej opowieści. Dużo postaci, dużo detali, a na dodatek wszystko ma znaczenie. Gdyby odłożyć na bok książki i opowiedzieć o tym wydarzeniu poszczególnymi fragmentami ikony – co ona mówi nam o chrzcie Jezusa? Pewnie mnie samej pozostanie tu milczeć i słuchać, ale co tam. Na co powinniśmy patrzeć na początku?

Tomasz Biłka OP: Najpierw jest świat. Symbolem świata dla Greków zawsze była góra. Tu, w tej ikonie, góra zostaje rozdzielona przez rzekę Jordan tak, że powstają dwa pagórki. Te dwa pagórki można czytać jako symbol dwóch natur w Chrystusie. Ale też one rozdzielone tworzą między sobą przestrzeń. To pęknięcie między nimi jest otchłanią, do której zstępuje Chrystus. Wody Jordanu są tu prefiguracją tejże otchłani. Jezus, wchodząc do rzeki, zstępuje jednocześnie do najniższego miejsca na ziemi po to, żeby uświęcić człowieka i dać mu życie. Ten dynamizm i radość owego zstępowania pięknie wyraża Apokryf Jana długą litanią opowiadającą o tym, co się właśnie wydarza.

MB: „Dziś zostanie zniszczona moc szatana. Dziś świat rozjaśnieje. Dziś zostanie odnowiony święty ojciec Adam. Dziś zostanie złagodzony grzech przypisany Ewie, matce rodu ludzkiego. Dziś stanie się wam jasnym, kim jestem. Dziś nakażę, abyście usłyszeli głos Ojca. Dziś dacie świadectwo mocy Ducha Świętego. Dziś ukaże się wam istota Trójcy Świętej. Dziś góry i pustynie rozradują się, jak cieszą się baranki. Dziś radość wedrze się do wszystkich ludów, a one poniosą radość w swoich rękach. (…) Dziś nadejdzie światło dla tych, którzy mieszkają w ciemnościach. Dziś uzyskam wolność dla tych, którzy są Mi podobni, a przebywają w piekłach. Dziś otworzą się bramy niebios”. Ciekawy tekst, nie znałam go wcześniej. Będę musiała do niego wrócić.

TB: To teraz możemy popatrzeć na postaci. Jan Chrzciciel występuje oczywiście we włosianej melocie i krótkim płaszczu. Wygląda tak, jak opisuje go Ewangelia, w odzieniu z sierści wielbłądziej i z pasem dookoła bioder. Stoi na brzegu rzeki i czasem błogosławi Jezusa, czasem wręcz trzyma dłoń na Jego głowie, co wiąże akt chrztu z udzieleniem Ducha Świętego.
Na drugim brzegu rzeki są aniołowie. Nie było ich w tym typie ikony od samego początku, pojawiają się dopiero na przełomie V i VI wieku. Najczęściej są to trzy postaci – ale ta liczba może być bardzo różna, aż do dziewięciu, symbolizujących dziewięć chórów anielskich z Hierarchii niebiańskiej Pseudo-Dionizego Areopagity. Aniołowie są schyleni w niskim pokłonie, a dłonie ukrywają pod skrajem własnej tuniki. To znów jest element zaczerpnięty z ceremoniału na dworze bizantyjskim, gdzie okrywało się ręce przed dotknięciem świętego przedmiotu czy osoby. Obecność tych postaci wskazuje na to, że również świat duchów niewidzialnych rozpoznaje w Chrystusie Boga i Człowieka, swojego Pana i Władcę.

MB: Brakuje nam w tej historii Jezusa.

TB: Jezus znajduje się w rzece, z Janem na jednym i aniołami na drugim brzegu. W najstarszych przedstawieniach chrztu w katakumbach Kaliksta był przedstawiany na sposób hellenistyczny jako nagi młodzieniec. Około VI wieku typ hellenistyczny ustępuje bizantyjskiemu i Chrystus na ikonie zamienia się w dorosłego mężczyznę, który kroczy w Jordanie w kierunku Jana. To jego kroczenie, gest dynamicznego ruchu symbolizuje zstąpienie z nieba, od aniołów do Jana, od tego, co duchowe, do tego, co ziemskie. Ten sam ruch jest zarazem zapowiedzią Paschy, czyli przejścia Jezusa przez śmierć, i zmartwychwstania.

MB: Kiedy się patrzy na tę ikonę, oczy same nie wiedzą, w którym punkcie się zatrzymać. Nawet woda przykuwa uwagę.

TB: I słusznie, bo są w niej ciekawe motywy. Ale od początku. W egzegezie ojców Kościoła starotestamentalną figurą chrztu Chrystusa było przejście Izraelitów przez Morze Czerwone, a następnie przejście z Arką Przymierza przez rzekę Jordan. Te wydarzenia opisuje Księga Jozuego.

MB: Potem mówi o tym Psalm 114. „Gdy Izrael wychodził z Egiptu, dom Jakuba – od ludu obcego, przybytkiem jego stał się Juda, Izrael jego królestwem. Ujrzało morze i uciekło, Jordan bieg swój odwrócił. Góry skakały jak barany, pagórki – niby jagnięta. Cóż ci jest, morze, że uciekasz? Czemu, Jordanie, bieg swój odwracasz? (…) Zadrżyj ziemio, przed obliczem Pana całej ziemi, przed obliczem Boga Jakubowego, który zmienia opokę w oazę, a skałę w krynicę wody”.

TB: Mamy morze, które ucieka, i Jordan, który odwraca swój bieg. Na ikonie znajdujemy personifikacje, umieszczone w nurtach rzeki, u stóp Jezusa. Zaczęły pojawiać się na ikonach na przełomie V i VI wieku i są reminiscencją sztuki pogańskiej. Personifikacją Jordanu jest półleżący albo siedzący starzec, który wylewa z amfory wodę. Personifikacją morza zwykle będzie nimfa, czasem z koroną na głowie, siedząca bokiem na jednym lub dwóch delfinach. Czasem zamiast nimfy pojawiał się chłopiec, płynący albo na delfinie, albo na jakimś fantastycznym zwierzęciu. Chrystus błogosławiąc, egzorcyzmuje i oczyszcza wody Jordanu, przeganiając w ten sposób dawne, antyczne bóstwa.
I jeszcze jeden ważny detal jest na tej ikonie. Mało kto go zauważa. To kamień.
MB: Kamień? Ten, na którym stoi Jezus? Nie na wszystkich ikonach tego typu powraca…

TB: Tymczasem jest nośnikiem wielkiej teologii i tematu zmazania winy Adama. Mamy kamień, który przyciska smoka, a na kamieniu staje Chrystus w czasie chrztu. Z tym obrazem wiąże się opowieść z apokryfów. Mówi ona, że kiedy Ewa urodziła Kaina, ten miał głowy dwunastu węży, wyrastające mu na piersiach i na czole. Ewa podczas karmienia bardzo z tego powodu cierpiała. Szatan obiecał więc Adamowi, że przywróci Kainowi normalny wygląd za cenę podpisania cyrografu. Adam się zgodził i na znak zawartego z diabłem paktu zostawił na kamieniu odcisk swojej dłoni umoczonej we krwi zabitego koźlęcia. Szatan ukrył ten cyrograf pod kamieniem w rzece Jordan i żmijom nakazał, żeby go pilnowały. Na tym samym kamieniu, oznaczonym dłonią Adama, staje Chrystus, wstępując w wody Jordanu i ścierając wężom łby.
Apokryf dalej opowiada, że szatan resztę cyrografu porwał do piekieł. Ale Chrystus, zstępując tam po swojej śmierci, zniszczył ostatnią część tego cyrografu, ostatecznie uwalniając Adama.

MB: To taka bajkowo-fantastyczna opowieść, ale teologicznie nawiązująca do tego, co pisał św. Paweł: „I was, umarłych na skutek występków i nieobrzezania waszego [grzesznego] ciała, razem z Nim przywrócił do życia. Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny obciążający nas nakazami. To właśnie, co było naszym przeciwnikiem, usunął z drogi, przygwoździwszy do krzyża”.

TB: Ten „zapis dłużny” to po grecku to słowo, które w apokryfie jest tłumaczone jako cyrograf. W ten sposób w chrzcie Jezusa wypełnia się proroctwo z Księgi Rodzaju, z Protoewangelii, o tym, że syn niewiasty zmiażdży głowę węża. Taki pozorny detal jak kamień staje się w ikonie nośnikiem wielkiej teologii o zmazaniu winy Adama.

---

Monika Białkowska
Doktor teologii fundamentalnej, dziennikarka „Przewodnika Katolickiego”, autorka internetowego programu „Reportaż z wycinków świata”, a także książek Nawet jeśli umrę w drodze, Siostry. O nadużyciach w żeńskich klasztorach, Teologia przy rosole (wraz z ks. prof. Henrykiem Seweryniakiem)

---

Tomasz Biłka OP
Dominikanin, malarz, kaznodzieja Dominikańskiego Ośrodka Kaznodziejskiego w Łodzi. Prowadzi galerię sztuki ZIELONA 13, w której realizuje m.in. własny projekt kuratorski „Wiara Widząca”, mający na celu rozpoznanie współczesnych zjawisk z pogranicza sztuki i wiary


 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki