Logo Przewdonik Katolicki

Politycy, mam was dość!

Tomasz Królak
fot. Magdalena Bartkiewicz

Spór, którego celem jest wykazanie oponentom ich głupoty, hipokryzji, złodziejstwa itp. nie ma nic wspólnego z polityką rozumianą jako roztropna troska o dobro wspólne

Nie mogę się nadziwić temu, jak łatwo my, Polacy, dajemy się podzielić. To naprawdę zdumiewające i to co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, sytuacja międzynarodowa jest mocno niepewna, więc wydawałoby się, że wystarczy nam mądrości i wyobraźni, żeby mocno ograniczyć wyniszczające nas emocje. Po drugie, nie ulega wątpliwości, że nasze wewnętrzne kłótnie wywołują radosną ekscytację wrogich nam reżimów. Z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa można też przyjąć, że praźródłem przynajmniej niektórych obecnych sporów politycznych w Polsce są obce służby. Niby wszystko to wiemy, a jednak jesteśmy naiwni jak dzieci.
Na przykład: wisi nad nami wielka sprawa granicy polsko-białoruskiej. Temat, i tak nabrzmiały, rozgrzała tragiczna śmierć żołnierza. Padają wzajemne oskarżenia, których końca nie widać. To, na co możemy liczyć, to jedynie dalsza polaryzacja sceny politycznej i, co za tym idzie, napięć pomiędzy Polakami w ogóle. A tymczasem – wiele na to wskazuje – na granicy będą pojawiać się kolejne setki ludzi, de facto zakładników białorusko-rosyjskiego reżimu.
Toczy się nieustający polityczno-medialny serial, w którym politycy i media przerzucają się oskarżeniami o Trybunał Konstytucyjny, kształt integracji europejskiej, odpowiedzialność za zdradę sędziego Szmydta, o krzyże w urzędach, o Kamińskiego i Wąsika, aborcję i Zielony Ład… Wszystko rozumiem, debata powinna się toczyć, bo to sól demokracji. Ale z drugiej strony spór, którego celem nie jest wypracowanie najlepszego rozwiązania, ale wykazanie politycznym oponentom ich głupoty, niekompetencji, hipokryzji, cwaniactwa, złodziejstwa, zdrady państwa itp. (najlepiej wszystkiego naraz) nie ma nic wspólnego z polityką rozumianą jako roztropna troska o wspólne dobro. Ludzie, ile można!
Osobiście mam już dość tego rodzaju „polityki”. Uważam, że w obecnej sytuacji – polskiej, europejskiej, światowej – elementarnym obowiązkiem uczciwej działalności politycznej jest skoncentrowanie się osób bezpośrednio w nią zaangażowanych na tym, co najważniejsze. Oczekiwałbym od polityków, że swoim słowem i czynem zadbają o to, by Polacy czuli, że ci, których wybrali, koncentrują się przede wszystkim na zagwarantowaniu stabilności, bezpieczeństwa i rozwoju państwa. Nie mam jak na razie takiego poczucia. Mam raczej takie, że masa sił, emocji i czasu wciąż idzie głównie na utrzymanie bieżących strategii, których celem nadrzędnym są partyjne sondaże. A skoro, co nie jest tajemnicą, kluczowym czynnikiem wpływającym na sondaże są emocje, to ich generowanie oraz umiejętne nimi zarządzanie pozostaje podstawowym zadaniem polityków.
Posługiwanie się tymi metodami w czasach tak niespokojnych dowodzi krótkowzroczności politycznych elit, które dają się rozgrywać jak marionetki. Niekiedy sznurki pociągane są z zagranicy, niektórymi bawimy się sami, ale to w sumie bez znaczenia, bo skutek jest ten sam: osłabianie prestiżu państwa i jego zdolności do budowania odporności społecznej, psychologicznej, a może i militarnej. To są zabawy bardzo niebezpieczne.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki