Logo Przewdonik Katolicki

Jak mucha przy słoniu

Jacek Borkowicz
Adolf Hitler wita się z niemieckimi duchownymi już w trakcie trwania II wojny światowej | fot. Photo12/Universal Images Group/Getty Images

Jak zachowali się katolicy w Niemczech wobec reżimu III Rzeszy? Podane w książce Księża Hitlera fakty są praktycznie nieznane. Bieda tylko w tym, że wnioski, jakie ze swojej pracy wyciąga autor, idą w kierunku o 180 stopni przeciwnym niż wymowa podawanych przezeń faktów.

Kevin P. Spicer to amerykański ksiądz katolicki, profesor historii, a w latach 2016–2023 przewodniczący Council of Centers on Jewish-Christian Relations, działającej na terenie USA i Kanady. Zatem osoba poważna. Dzięki sumiennej kwerendzie opracował on życiorysy tych spośród niemieckich katolików w sutannach, którzy w różny sposób popierali nazistowski reżim w swoim kraju. Tej stronie jego pracy nie można niczego zarzucić. Zupełnie inaczej ma się sprawa z opiniami, które głosi. W przedmowie mówi wprost o „porażce” niemieckiego Kościoła w latach 1933–1945, porażce na poziomie zarówno postawy biskupów, jak i całości duchowieństwa. Czytelnik skonfrontowany z tą jednoznaczną opinią oczekuje jej potwierdzenia na kolejnych kartach dzieła. Czego natomiast się dowiaduje? Przejrzyjmy zawartość metodycznie, to znaczy według zagadnień.

Słoń godny zauważenia
Podtytuł Kler katolicki i narodowy socjalizm sugeruje że autor opisuje całość, nie zaś część niemieckiego duchowieństwa. Z kolei zawarta na tylnej okładce redakcyjna nota tak streszcza postawy cechujące środowisko „brunatnych księży”: „Obsesja nacjonalizmu, opętanie wrogością do Żydów, nienawiść do komunizmu i wiara, że katolicyzm i narodowy socjalizm są ze sobą kompatybilne”. Mamy więc spójną tezę, jednak w tym momencie musi pojawić się pytanie: jak liczne było to środowisko? Spicer pracowicie i komplementarnie, chyba jako pierwszy historyk na świecie, wyłowił ich sylwetki spośród tysięcy archiwalnych foliałów. Uzbierał 138 życiorysów. Tylu katolickich księży na terenie Niemiec oraz wcielonej do nich Austrii zasłużyło według autora na opinię „brunatnych”.
Szanujemy jego pracę, ale… coś nam się nie zgadza. Policzmy: u progu wybuchu II wojny światowej liczbę katolickiego duchowieństwa szacuje się w Niemczech na co najmniej 27 tysięcy. Jeśli dodamy do nich duchownych z Austrii, wyjdzie nam – i to chyba lekko licząc – rząd wielkości 40 tys. osób. 138 na 40 tysięcy to, łagodnie mówiąc, naprawdę niewiele. Margines marginesu. Na pozostałych profesor Spicer „nic nie ma”, a przecież szukał długo i cierpliwie.
Co mówi statystyka o niemieckim duchowieństwie katolickim jako całości? Nazistowski reżim wtrącił 310 księży do obozów koncentracyjnych i 644 do „zwykłych” więzień. 101 księży w tych prześladowaniach straciło życie. Ale to przypadki skrajne. W sumie, na różne sposoby (Niemcy równie sumiennie jak Spicer to policzyli) hitleryzm prześladował jedną trzecią spośród tej masy kapłańskiej.
Jednak tych danych nie ma w książce Spicera. Nie ma ani słowa o kontekście, wobec którego zjawisko „brunatnych księży” jawi się w proporcjach podobnych porównaniom muchy do słonia. Ale tego słonia autor, niestety, nie zauważył.

Antyhitlerowscy księża w otulinie sympatii
Idźmy dalej w tych porównaniach, biorąc pod uwagę Kościoły ewangelicko-luterańskie, jakie przez wieki skupiały podstawową masę niemieckich chrześcijan. W pierwszych latach III Rzeszy postawy opozycyjne wobec nazizmu można, pod względem ich zasięgu, porównać z postawami katolików: około jednej trzeciej pastorów reżim Hitlera nie odpowiadał. Jednak ten układ zmienił się na początku 1936 r., kiedy to liderzy środowisk protestanckich ustalili modus vivendi z władzami. Od tego czasu liczba duchownych ewangelickich, którzy opierali się nazizmowi, dramatycznie skurczyła się do mało licznej garstki osób tyleż heroicznych, ile zdeterminowanych. Dość powiedzieć, że w takim Szlezwiku-Holsztynie Hitlera popierało odtąd ponad 80 proc. pastorów. W innych prowincjach sytuacja niewiele odbiegała od tej niechlubnej skali, choć były pozytywne wyjątki w postaci Hesji-Nassau oraz – uwaga! – Śląska.
Ogółem, z powodu wiary oraz politycznych przekonań, w III Rzeszy straciło życie 32 protestanckich duchownych, trzykrotnie mniej niż katolickich. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że ewangelicy stanowili tam wspólnotę dwukrotnie liczniejszą od katolików, będziemy mogli – choć w sposób symboliczny, a więc pobieżny – ocenić „stężenie prześladowań” każdej z denominacji. Otóż u katolików było ono sześciokrotnie większe.
Ale nawet ta proporcja nie oddaje istoty problemu. Rzecz w tym, że opozycyjnie nastawieni ewangeliccy duchowni działali z reguły w izolacji od swoich kolegów w kapłaństwie, a także od własnych wiernych. Świadczy to tym lepiej o ich heroizmie, lecz jednocześnie, niestety, nie wystawia najlepszego świadectwa ogółowi niemieckich protestantów tamtych lat. Ten właśnie fakt miał na myśli opat Albanus Schachleiter, sztandarowy przykład „brunatnego księdza” w książce Spicera, gdy jesienią 1932 r. pisał do Hitlera: „Jeśli katolicy nie przyłączą się do NSDAP, to istnieje niebezpieczeństwo, że narodowy socjalizm stanie się ruchem czysto protestanckim” (s. 82).
Tymczasem antyhitlerowscy księża katoliccy poruszali się w szerokiej otulinie sympatii i zrozumienia ze strony własnego środowiska. Niemieccy katolicy, w swojej masie, opierali się nazizmowi na różne sposoby: od biernego oporu po zamieszki, do jakich doszło w latach trzydziestych w Lidzbarku Warmińskim (wtedy w Prusach Wschodnich).
Spójrzmy na mapę wyników wyborów do Reichstagu, przeprowadzonych 5 marca 1933 r. Nazistowski przewrót już się dokonał, ale partia Hitlera dopiero zbierała siły do opanowania bez reszty niemieckiego społeczeństwa. Dlatego tamte wybory były jeszcze w zasadzie wolne. Dwaj lewicowi potentaci, jacy dzierżyli rządy dusz w Republice Weimarskiej, partie socjalistyczna i komunistyczna, zebrały tyle samo głosów co wcześniej. Na nic się to im nie zdało, gdyż ani socjaliści, ani komuniści nigdzie nie uzyskali większości. W rezultacie wyborcze Niemcy stały się jedną brunatną plamą, pokrywającą cały kraj. Prawie cały, gdyż na 33 okręgi wyborcze w dwóch – dwudziestym i dwudziestym pierwszym, obejmujących terytoria Nadrenii – zwyciężyło katolickie Centrum. Tylko katolicy wykazali się wtedy skutecznym znakiem masowego oporu.
Na koniec o postawach samych „brunatnych księży”. Otóż żaden z nich nie brał udziału w zbrodniach tego reżimu. A przynajmniej nic o tym nie wiadomo z lektury książki Spicera. Ich „brunatność” dotyczyła wyłącznie ich poglądów. Sprzecznych z Ewangelią, to prawda. Ale bynajmniej niekwalifikujących tych ludzi jako zbrodniarzy.

Przez ciemną dolinę totalitaryzmu
Kolejnym fenomenem są postawy biskupów, którzy na różne sposoby dawali znać „brunatnym księżom”, że ich działalność nie da się pogodzić z misją chrześcijaństwa. Od braterskich pouczeń, aż po cichą, ale faktyczną ekskomunikę. Książka Spicera pełna jest takich przykładów. Także w postaci opinii samych „brunatnych”, którzy – rzecz oczywista – skarżą się na prześladowanie ze strony przełożonych. Kary kościelne, nałożone na politykujących księży, są, to prawda, pozbawione ostentacji, zaś motywy pociągania ich do odpowiedzialności wydają się często mało oczywiste. Pamiętajmy jednak, w jakim systemie przyszło pracować pasterzom niemieckiego Kościoła. Autor tymczasem jakby o tym zapomina, przypisując gronu biskupiemu in gremio łatkę pobłażliwości wobec nazizmu. Tak jakby dla przyzwoitości tylko upominali swoich „brunatnych księży”, w głębi duszy zaś hitleryzmowi sprzyjali. Było dokładnie na odwrót. Dla ogółu Niemców „kanonem przyzwoitości” było w owych czasach Hitlera popierać, a przeciwstawienie się tej postawie wymagało nie lada nonkonformizmu. Już nie mówiąc o osobistej odwadze, gdyż głośne mówienie tego, co się myśli, mogło się skończyć zesłaniem do obozu lub śmiercią. Ale niemieccy biskupi nie szafowali własnym życiem, ich misją było przeprowadzić swoją trzodę przez ciemną dolinę totalitaryzmu i zbrodni. I chyba misję tę wypełnili dobrze. W książce Spicera nie ma ani jednego przykładu, by jakiś biskup wprost pochwalił prohitlerowską postawę swojego księdza.

---

Księża Hitlera. Kler katolicki i narodowy socjalizm,
Kevin P. Spicer,
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria 2024

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki