Logo Przewdonik Katolicki

Zabawa (nie) dla dorosłych?

Katarzyna Frużyńska, psycholog
fot. Webmuza/AdobeStock

Kojarzymy ją przede wszystkim z dziećmi, a jako dorośli często tłumimy w sobie impulsy do zabawy, które pojawiają się przy różnych okazjach. Zapominamy o tym, że zabawa jest istotną potrzebą i ważną częścią naszego życia, odpowiedzią na rutynę i stres.

Co pierwsze przychodzi nam na myśl, gdy myślimy o zabawie? Jeśli wpiszemy to słowo w wyszukiwarkę, w grafice pojawiają się głównie obrazki z dziećmi, nieco dalej znak z napisem miejscowości w gminie Wieliczka o nazwie Zabawa, o której pewnie mało kto słyszał, gdzieniegdzie przewija się też plakat z polskiego filmu Zabawa, zabawa z 2018 r. w reżyserii Kingi Dębskiej, który opowiada o kobietach z problemem alkoholowym. Przegląd tych grafik może być do pewnego stopnia obrazem tego, jak w dorosłości podchodzimy do zabawy.

Czy to niepoważne?
Kojarzy się nam ona przede wszystkim z dziećmi, bo mają czas na zabawę – najczęściej dopóki nie przyjdzie czas na naukę. Potem nastolatków zapędzamy do książek, narzekając, że grają w gry albo dziwnie się ubierają, zapominając, że te właśnie elementy są również sposobem na zabawę i wyrażenie siebie. Jako dorośli w wirze obowiązków często zapominamy o zabawie i kojarzymy ją z rodzinnymi grillami albo weselami, gdzie po kilku drinkach możemy się naprawdę rozluźnić. O zabawach przypominamy sobie z wnukami, choć bywa, że układanie klocków albo siedzenie w piaskownicy nas wybitnie nudzi. Piszę o tym z przekąsem i w pewnym uproszczeniu, ale jeśli odnalazłeś się na którymś z etapów, być może inne spojrzenie na zabawę zachęci cię do zmiany swojego podejścia.
Gdy doświadczamy stresu, mamy tendencję do ograniczania zabawy, zmęczeni odwołujemy spotkania ze znajomymi, gdy to właśnie one mogłyby nam dodać energii. Uważamy, że to niepoważne skakać z dzieckiem na skakance w parku albo korzystać z siłowni na świeżym powietrzu. Gdy wnuczek intonuje dobrze nam znaną piosenkę na spacerze i mówi „śpiewaj ze mną, babciu”, najpierw rozglądamy się dookoła, bo co sobie inni pomyślą? A ile razy mamy ochotę zatańczyć w domu do piosenki, którą słyszymy w radiu albo głośno pośpiewać w samochodzie, ale z jakiegoś powodu tego nie robimy? Mówimy o zabawie z powątpiewaniem, komentujemy „nie mam czasu się w to bawić”, gdy nie widzimy jasnych korzyści z jakiegoś działania, przyjemność wynikająca z zabawy jest podejrzana, komentujemy: „nie za dobrze ci?”, gdy ktoś wydaje się świetnie bawić albo ucinamy zbyt długo ciągnące się działania, mówiąc „koniec zabawy”, jakby było to coś niepożądanego. Tłumimy w sobie impulsy do zabawy, które pojawiają się przy różnych okazjach. Zapominamy o tym, że zabawa jest istotną potrzebą i ważną częścią naszego życia, odpowiedzią na rutynę.

Jakie są cechy zabawy?
Francuski socjolog Roger Caillois mówi o kilku cechach zabawy. Wyróżnia dobrowolność – możemy w dowolnym momencie wejść w zabawę i z niej zrezygnować, nie czując żadnego przymusu – ale przede wszystkim przyjemność. Zabawa ma też często określone gry, czas i miejsce, oddzielone od „normalnego” życia, oraz element niepewności i niespodzianki, bo przebieg zabawy czy wynik gry nie są z góry ustalone. Zasada, która nam, dorosłym, może sprawiać trochę trudności, to bezproduktywność zabawy – nawet jeśli powstają jakieś twory z klocków, to kolejnego dnia są one burzone, dobra zabawa nie służy niczemu innemu niż dobrej zabawie.
Caillois podpowiada też różne kategorie zabaw, które są kopalnią pomysłów zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Po pierwsze mamy do czynienia ze współzawodnictwem, czyli zabawami, których celem jest wyłonienie zwycięzcy oraz ćwiczenie swoich umiejętności. Przykładami takich zabaw są różne rodzaje wyścigów, zawodów i sportów oraz gra w szachy czy bilard lub różnego rodzaju gry planszowe, w których planujemy nasze działania. Dorośli mogą czasem doświadczać tego rodzaju zabawy współzawodnictwa również w pracy, choć gdyby spytać ich, czy lubią współzawodnictwo, raczej niewielu z nich przyzna się do tego otwarcie. Zupełnie jakby poczucie satysfakcji czy ekscytacji było nie do końca „profesjonalne” lub nawet wstydliwe. A przecież porównywanie się z innymi, dopóki nie działa na nas destrukcyjnie, może być istotną wskazówką do tego, gdzie umiejscawiamy się w stosunku do innych, jak rozwinęliśmy nasze umiejętności lub nad czym jeszcze powinniśmy popracować.
Drugi rodzaj zabaw według Caillois to zabawy związane z przypadkiem. W tego rodzaju zabawie wszyscy mają takie same szanse, ponieważ zdają się na los, np. losując orła lub reszkę czy biorąc udział w różnego rodzaju loteriach. Zabawy związane z naśladowaniem to trzecia kategoria. Polegają one na odgrywaniu roli, udawaniu kogoś innego. Tutaj ważne są nie tyle ścisłe reguły, ile wyobraźnia i wczucie się w daną osobę. Dzieci świetnie opanowały tego rodzaju zabawy „w dom” czy „leczenie zwierzątek”. Dla dorosłych tego rodzaju rozrywką mogą być kalambury, w których pokazujemy hasła swoim ciałem oraz sztuczki magiczne, bale karnawałowe, wizyty w teatrze czy nawet oglądanie kabaretu, gdzie prezentujący wcielają się w różne role. Ostatnia kategoria związana jest z tzw. oszołomieniem i skupia zabawy, których wspólną cechą jest zatracenie się w jakiejś czynności. Dla dzieci będzie to kręcenie się na karuzeli, huśtanie, dla dorosłych wspinanie się, chodzenie po górach, taniec ale również nadużywanie różnych substancji.
Przeglądając te różne kategorie, możemy dojść do wniosku, że mamy wiele okazji do zabawy i dużą stratą byłoby utożsamianie zabawy tylko z oszołomieniem czy alkoholem, gdy tracimy kontrolę nad swoim zachowaniem (a może to być jeden z kuszących elementów zabawy, gdy można się zupełnie zrelaksować).

Jak bawić się jako dorosły?
Dobrą odpowiedzią może być: tak, jak mamy ochotę, dopóki nie krzywdzi to kogoś innego. Może od dawna nie śpiewaliśmy na głos, nie widzieliśmy się ze znajomymi, może odszukamy zabawy, które zajmowały nas jako dzieci, i pokażemy je swoim dzieciom lub wnukom? Zabawa może być też dobrą okazją do uczenia się o swoich granicach i negocjacji tego, na co mamy ochotę. Jeśli nudzi nas układanie klocków z wnukiem, to może włączymy Zbigniewa Wodeckiego i Zdzisławę Sośnicką i zaprosimy do tańca przy Z tobą chcę oglądać świat? Zabawą mogą być wreszcie codzienne czynności – sprawne ruszanie na światłach szybciej niż sąsiad na drugim pasie (oczywiście tak, by było to bezpieczne), eksperymentowanie z kolorowymi strojami, których dawno nie nosiliśmy, albo sprzątanie w rytm muzyki, by zrobić to szybciej i z większą radością.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki