Logo Przewdonik Katolicki

Wszyscy jesteśmy aktorami

Szymon Bojdo
fot. Piotr Kamionka/Reporter/East-News

Zmarli dwaj aktorzy, którzy aktorski kunszt przenosili do kultury popularnej – Jerzy Trela i Ignacy Gogolewski.

Niestety, czas bywa nieubłagany, coraz częściej żegnamy więc przedstawicieli pokolenia aktorów, którzy byli gruntownie wykształceni, mieli znakomite aktorskie umiejętności i swoją grą chcieli dotrzeć z ważnym przekazem do społeczeństwa. To ludzie, którzy współpracowali z takimi legendami polskiego teatru jak Konrad Swinarski czy Aleksander Bardini. Sami, przez kreowane role i swoje życie, stali się legendami.

fot-WOJCIECH-STROZYK-REPORTER.jpg

fot. Wojciech Stróżyk/Reporter/East News

Urodzony w 1933 r. Ignacy Gogolewski nazywany był ostatnim przedstawicielem tak zwanej starej szkoły aktorskiej, opartej na szacunku dla słowa, języka, jego melodii i rytmu. Pierwszą rolą, po studiach w warszawskiej PWST, był sekretarz w Lalce Prusa w reż. B. Dąbrowskiego. W 1955 r. wcielił się z kolei, u Bardiniego, w rolę Gustawa w Dziadach. Była to pierwsza realizacja tego dramatu po wojnie, a o tej ważnej roli pisał Krzysztof Głogowski: „wypracował styl romantyczny. Cechą charakterystyczną tego stylu jest nierozłączne splecenie walorów lirycznych i dramatycznych. Lecz Gogolewski tworząc pewien styl w aktorstwie, zadbał, by się zeń wyzwolić”. Grywał w Warszawie, Katowicach i Lublinie. Był także aktorem telewizyjnym i filmowym, z licznych jego ról najbardziej pamiętamy rolę Antka w Chłopach Jana Rybkowskiego – a grał tam pięknie, pokazując siłę, tkwiącą w prostym człowieku, żyjącym blisko natury. Na początku lat 90. napisał książkę – wspomnienia i przemyślenia o pracy aktora Wszyscy jesteśmy aktorami. Często i długo tłumaczył się z jednej felernej życiowej decyzji – nie złamał bojkotu TVP w stanie wojennym. Twierdził, że chciał w ten sposób wypromować prowincjonalny teatr z Lublina. Potem jednak jeszcze z oddaniem pracował dla widzów i społeczeństwa, a także środowiska aktorskiego, broniąc jego praw.
Jerzy Trela przyszedł na świat w roku 1942. Jego też znamy z kreacji w Dziadach, on jednak zagrał w 1973 r. u Swinarskiego (rok później zresztą w Wyzwoleniu Wyspiańskiego) – sam mówił, że ta rola była dla niego wyzwaniem, bo jeszcze wszyscy pamiętali Holoubka z tej roli w Dziadach Dejmka. Swinarski chciał jednak innego bohatera: „Człowieka zwykłego. Jego Konrad zszedł z piedestału, wszedł na scenę ulicy”. Takich bohaterów właśnie kreował Trela. Działał w niezależnym, studenckim teatrze STU, od 1970 r. związany z Teatrem Starym w Krakowie (tuż przed śmiercią otrzymał tytuł honorowego obywatela tego miasta), potem w Teatrze Narodowym. Jerzy Trela miał w swoim dorobku ponad 140 ról w Teatrze Telewizji oraz w wielu filmach, gdzie był obsadzany w rolach charakterystycznych. Jerzy Stuhr pisał o nim: „Trela, on ma taki głos. On jak stanie, jak wyda z siebie głos, to zdaje się takie mądre wszystko, co powie”. Tak było w monodramie, który zrealizował na podstawie dzieła Leszka Kołakowskiego Wielkie kazanie księdza Bernarda – w 2006 r. w reż. Krzysztofa Jasińskiego. Był wykładowcą na krakowskiej PWST, pedagogiem teatru, a także rektorem tej uczelni przez dwie kadencje.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki