Logo Przewdonik Katolicki

Książka czyta świat

Weronika Frąckiewicz
il. Agnieszka Sozańska

Rozmowa z Małgorzatą Swędrowską o czytelniczej traumie dziecka, wielopłaszczyznowym budowaniu bliskości i wyborach dostępnych dla każdego.

Na początek zapytam przewrotnie: jak zniechęcić dziecko do czytania książek?
– To ważne pytanie. My, dorośli, robimy wszystko, by nasze dzieci wzrastały w poczuciu nowych kompetencji, ale czasami nieświadomie zamykamy drogę do harmonijnego ich zdobywania. Tak może być w przypadku kontaktu z książką, gdy w dobrej wierze sprawiamy, że dziecko przestaje mieć chęć do czytania, zostaje pozbawione naturalnej ciekawości.
Gdy dziecko wyrusza do szkoły i uczy się czytania, nagle w rodzicach budzi się poczucie obowiązku i powinności. Bywa, że oznajmiają, iż od tej pory już nie będzie czytania dla przyjemności, nie będzie wspólnych wieczorów i czytania na dobranoc, bo dziecko już jest uczniem i teraz musi nauczyć się czytać. Ono zaczyna wyczuwać presję, a wtedy pomiędzy książkę, dziecko a dorosłego wchodzi coś sztucznego, granica, która paraliżuje autentyczność. I to jest bardzo niebezpieczne dla rozwoju kompetencji czytelniczych dziecka.
Oczywiście, nauka czytania to kolejny etap rozwoju umiejętności obcowania z tekstem literackim, ale najistotniejsze jest to, aby czytanie dalej kojarzyło mu się z przyjemnością, radością i poczuciem sprawstwa. Dziecku powinno towarzyszyć takie myślenie: „Lubię książki, chcę czytać, wiem, że to potrafię zrobić, jest przy mnie moja mama, mój tata, którzy w każdej chwili mi pomogą. Dorosły w tym czasie jest bratnia duszą i  wspomożycielem, a nie krytykiem.
Również nauczyciele odczuwają presję, aby jak najszybciej nauczyć dzieci czytać, gdyż to jest w pewnym sensie ich wizytówką. Niestety, w systemie szkolnym poznaje się nauczyciela nie po tym, jaki ma stosunek do dzieci, jakie relacje buduje, jak potrafi wykrzesać z nich dobro, tylko po efektach. Oczywiście w tym miejscu uogólniam i generalizuję, jednak moja obserwacja systemu szkolnictwa, który też od wielu lat jako nauczycielka tworzyłam, jest właśnie taka.
Naukę czytania należy w szkole uprzyjemnić, dlatego tak ważne jest czytanie razem. To słowo „razem” jest bardzo istotne i należy je dobrze odczytać. „Razem z dzieckiem” oznacza, że dorosły musi się zatrzymać, usiąść z dzieckiem przy stole czy na dywanie, żeby czuło wsparcie, a nie napięcie. Czytanie razem to też danie przyzwolenia dziecku na to, by powiedziało: to jest dla mnie za nudne, to mi się nie podoba! Nazwanie dziecięcych emocji, wytłumaczenie, po co uczymy się czytać, wyjaśnienie, że nauka polega na pokonywaniu trudności, to kolejne kroki na drodze do opanowania przez dziecko sztuki czytania. Towarzyszenie w czytaniu nie odnosi się tylko do najmłodszych dzieci, można z  powodzeniem wspierać wspólnym byciem z literaturą dziesięcio- czy jedenastolatka. Książki posiadają warstwy i w zależności od tego, jakie mamy doświadczenia czytelnicze, przeżycia osobiste, jaki mamy wiek i zainteresowania, to na inne aspekty zawarte w dziełach literackich zwracamy uwagę. Takie wspólne czytanie – rozmawianie z nastolatkiem może być dobrym pretekstem do spędzania czasu pełnego zaangażowania i uważności.

Dzieci mają różne wrażliwości i różne zdolności poznawcze. Czasem proces nauki czytania bywa dla nich z różnych powodów na tyle traumatyczny, że na wiele lat skutecznie zniechęca do wniknięcia w świat literacki. Jak oddzielić kwestie techniczne od zachęcenia dziecka do wejścia w głąb literatury?
– Od dwudziestu lat jestem nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej, od piętnastu upowszechniam czytelnictwo wśród dzieci, a od pięciu sama piszę książki. Nie tylko obserwuję dzieci, ale mam lata praktyki w nauczaniu czytania. Dlatego z doświadczenia, a nie tylko z teorii, mogę śmiało powiedzieć, że naprawdę każde dziecko rozwija się w swoim tempie. Jednak gdy dziecko idzie do przedszkola lub szkoły, nagle okazuje się, że wszyscy mają uczyć się tego samego w tym samym czasie.
Co gorsza, rodzice zaczynają patrzeć na swoje dziecko przez pryzmat sukcesów i porażek przedszkolnych/szkolnych. Dorosłym niejako „przestawia się” myślenie. Do czasu pójścia do instytucji dziecko było mądre i genialne, a nagle okazuje się, że w czymś jest lepsze, a w czymś gorsze, i w rodzicach uruchamia się mechanizm porównywania i dorównywania do kogoś. A człowiek powinien dążyć do rozwoju wzwyż i przede wszystkim porównywać się sam ze sobą, a potem konfrontować z innymi. Lekiem na ten stan rzeczy jest to, aby rodzic nigdy nie przestawał patrzeć na swoje dziecko jak na dar, fenomen, skarb i bogactwo talentów.
Kolejną kwestią „traumy” jest różnorodność metod nauki czytania. Polskie podręczniki są tak skonstruowane, że uczymy czytać tylko jedną metodą, analityczno-syntetyczną. Nie wszystkie dzieci preferują ten sposób nauki, niektóre bardziej przyswajają globalny sposób czytania, gdy dorosły pokazuje jakiś wyraz, a dziecko czyta w całości i nie musi głoskować. W szkole jednak musi dzielić wyraz na głoski i sylaby, więc nie jest to zgodne z jego wewnętrznym kodem.
Pamiętajmy również o tym, aby od pierwszych dni życia mówić dziecku, jakie jest cudowne, i nie ustawać w tym, gdy ma 6-7 lat i zaczynają się pojawiać trudności z czytaniem. Dużo zależy również od tego, jak dorosły przedstawi dziecku tę trudność. Warto pokazać, że te „schody”, czyli trudności, są wpisane w naukę.
Gdy czytam z dziećmi, udowadniam im, że potrafią czytać, pomimo że jeszcze tego nie robią (śmiech). Np. biorę książkę, w której znajduje się wiersz Stary niedźwiedź mocno śpi. W formie piosenki znają go wszystkie dzieci. Książka jest pięknie zilustrowana, więc pokazuję dzieciom obrazki i mówię, że będziemy czytać śpiewająco. Dzieci zazwyczaj odpowiadają, że znają tę piosenkę, bo mają ją w głowie. I wtedy im uzmysławiam, że mają głowę pełną czytania i tylko trzeba to wydobyć na zewnątrz. Czytanie to nie jest proces, w którym coś nakażemy dziecku, a ono się do tego zmusi. Czytanie musi wypływać z dziecka, to kwestia motywacji wewnętrznej. Wszelkie negatywne komentarze tylko opóźniają ten proces. Czasem mówimy dziecku, że nie czyta dobrze w dobrej wierze: jeśli tak mu powiem, to je zmotywuję. Niestety, tak to nie działa. Dzieci muszą czuć wiarę drugiego człowieka we swoje możliwości.

W kręgach promowania czytelnictwa wśród dzieci dużo mówi się o zbawiennym wpływie książki na budowanie więzi dorosłego z dzieckiem. Czy jednak nie jest tak, że każde spędzanie czasu z dzieckiem przyczynia się do wzmacniania bliskości?
– Oczywiście więzi pogłębiają się też wtedy, gdy rodzic zabierze dziecko w otwartą przestrzeń, w bliski kontakt z naturą – i będą razem opisywać świat, który widzą. Innym razem dorosły zabierze dziecko do muzeum czy innego miejsca obcowania ze sztuką i w tym świecie będą siebie i świata doświadczać. Relacja bliskości stworzy się wszędzie tam, gdzie autentycznie rodzic będzie chciał przebywać ze swoim dzieckiem.
Ale książki poruszają kolejne wrażliwe struny. Czytanie to jest wejście niejako w skórę drugiego człowieka, patrzenie na świat jego oczami. Często zapominamy wytłumaczyć dzieciom rzeczywisty cel nauki czytania. Powiedzmy im, że gdy czytamy, odkrywamy kolejne warstwy świata, który nas otacza. Czytajmy razem z dzieckiem, czyli patrzmy na jego potrzeby. Jeśli ono mówi: „czytaj jeszcze raz tę samą stronę”, bądźmy na to gotowi, podobnie jak wtedy, gdy chce przeskakiwać po dwie strony lub zaczynać od końca. Gdy podążamy za dzieckiem, tworzy się wyjątkowa przestrzeń do odkrywania kolejnych warstw świata, ale i głębiej poznajemy wybory, przekonania i poglądy samego dziecka.

Gdy słuchałam Pani prezentacji dla dzieci, byłam pod wrażeniem ekspresji, z jaką czytała Pani jeden z wierszy. Tymczasem wielu rodziców po całym dniu pracy nie jest w stanie wykrzesać z siebie nawet minimum umiejętności aktorskich. Czy wtedy wspólne czytanie ma sens?
– Wcale nie trzeba być „jakimś”, wystarczy po prostu być autentycznym. Intencją wspólnego czytania jest spędzenie czasu z dzieckiem i obserwacja, w jaki sposób działa na nie tekst literacki, jak się dziś czuje dziecko, co je cieszy, a co smuci. Jestem dla niego i z nim, i chcę budować ten czas razem. Czy będę mieć zdolności aktorskie, obrazować wszystko emocjami, dodawać dźwięki, gesty – to zależy od mojej osobowości, ale nie ma znaczenia podstawowego. Dzieci doskonale odbierają nasze emocje i mowę niewerbalną; jeżeli dziecko czuje, że rodzic chce z nimi po prostu spędzić czas, to również będzie chciało z nim być. Kilkanaście lat temu mój mąż czytał naszym dzieciom monotonnie i bez jakiejkolwiek ekspresji, a dzieci chętnie go słuchały. Tymczasem ja zawsze czytałam im ekspresyjnie, aktorsko, ale „w międzyczasie” gotując, piorąc i sprzątając, a one nie chciały słuchać. Uzmysłowiłam sobie wtedy, że nie byłam dla nich, tylko wykrawałam czas na swój obowiązek matki i pedagożki, gdyż wiedziałam, że czytanie z dziećmi jest ważne. A one czuły, że mama patrzy w międzyczasie na zegarek, kiedy ziemniaki się ugotują. Tata natomiast przychodził i oddawał się im w całości. Gdy dzieci się z nami spotykają, to nie tylko chcą uczestniczyć w czytaniu książki, ale również maksymalnie wykorzystać obecność rodzica. Książka jest pretekstem, aby porozmawiać o sobie, o życiu. Gdy rodzic przychodzi wieczorem do domu i pyta dziecko co w szkole itp., może nie usłyszeć żadnej odpowiedzi. A gdy czyta książkę, w której coś się dzieje, to dziecko nawiązując do treści, może opowiedzieć, czym aktualnie żyje. Książka nie jest celem samym w sobie, ale jest bramą do dziecka.

Jest Pani twórczynią koncepcji czytania wrażeniowego, czyli łączenia przeżycia tekstu literackiego z ruchem, rytmem, rymem i emocjami. Jak to wszystko w książkach odnaleźć?
– Czytanie wrażeniowe powstało z potrzeby czytania dzieciom w grupie, gdyż one razem szybciej się dekoncentrują. Jest ono oddaniem aktywności dzieciom, pozwoleniem, by w trakcie słuchania mogły wyrażać emocje, gestykulować, dopowiadać słowa, odpowiadać na pytania.
Jeżeli chodzi o domowe czytanie wrażeniowe, pierwszym i podstawowym wrażeniem dla dziecka jest spotkanie z rodzicem. Jeżeli usiądziemy razem na kanapie, przykryjemy się kocem, a dodatkowo napijemy się pysznego soku, to właściwie już nic więcej nie potrzeba, aby otworzyć książkę i czytać. Ale czasem dzieci mają tak, że jeszcze czegoś potrzebują, jakiejś dodatkowej atrakcji. Warto np. zauważyć, które słowa w opowiadaniu czy wierszu są dla mnie, opowiadającego dorosłego, w jakiś sposób ważne. Jeżeli jest to wiersz o przyjaźni czy zazdrości, to będę specjalnie wskazywała palcem te słowa, które czytam, i je podkreślała, aby dziecku zapadły w pamięć. Jeżeli w opowiadaniu bohater przeżywa emocje, to możemy przerywać czytanie i zaprosić dziecko do tego, aby próbowało pokazać taką emocję. Możemy przypomnieć mu sytuacje, w których tak się czuło. Uczymy wtedy, że spotkanie z książką to w jakiś sposób odkrywanie siebie. Jeśli w opowiadaniu występują czasowniki oznaczające ruch, możemy pokazywać tę aktywność – niekoniecznie wstając, np. chód można pokazywać, przebierając palcami jednej dłoni po drugiej. Ale możemy również wziąć książkę na spacer i czytać w ruchu. To ogólne pomysły, które można zastosować wobec wszystkich dzieci na świecie. Nasze dziecko jest jednak jedyne i niepowtarzalne, dlatego we wspólnym czytaniu nie ma reguł i algorytmów. Każdy z nas musi przyjrzeć się swojemu dziecku i dostosować czytanie do jego bieżących zainteresowań i wieku rozwojowego. Najważniejsze są aktualne potrzeby naszego dziecka, a nie sama książka czy sam akt czytania.

Jedną z Pani publikacji jest m.in. 777 pomysłów na zabawy z książką. Tymczasem można dać dziecku telefon lub tablet i nawet najlepsze książki i najciekawsze zabawy nie wygrają z takim zawodnikiem. Jak w świecie aktywności technologicznych, szalenie atrakcyjnych dla dziecka, przekierować jego uwagę na literaturę, która na pierwszy rzut oka wydaje się nieatrakcyjną?
– My, dorośli musimy zdążyć przed wejściem dziecka w świat technologii i pokazać mu, na czym polega świat literacki. Mamy na to zazwyczaj tylko okres przedszkolny, gdyż szkoła niejako wymusza wejście w świat wirtualny. Już od najmłodszych lat warto czytać z dzieckiem, oglądać książki, chodzić do bibliotek. Rodzice często myślą, że do biblioteki mogą zapisać dziecko, gdy ono nauczy się czytać. Zapisujmy dziecko do wypożyczalni, gdy nauczy się chodzić. Na rynku jest naprawdę mnogość różnego rodzaju książek, m.in. obrazkowych, w których dziecko samo opowiada historie. Pokazujmy dziecku, że książki są nie tylko w domu, ale również w innych miejscach, np. u babci, na ciekawych zajęciach w księgarni, na osiedlowym pikniku. Pokażmy, że świat kręci się wokół książek. Oczywiście to jest o wiele prostsze, gdy nasz świat kręci się wokół książek. Dziecko modeluje nasze zachowanie, więc będzie naśladować czytanie, bo widzi, że osoby najważniejsze na świecie, czyli mama i  tata, to robią.
Przy czytaniu książek z dzieckiem jest obecna osoba dorosła, a w świecie wirtualnym dziecko najczęściej przebywa samo. Jeśli zazna ono tej troski, która się uaktywnia podczas czytania, pozna wartość literatury. Dzieci od małego rozkochane w książkach mają ogromną szansę na bycie z książką również w  dorosłości.
Moim zdaniem książka nie umrze. Oczywiście staje się towarem trochę ekskluzywnym, chociażby ze względu na cenę. Ale jest wiele sposobów, by czytać bez większych kosztów, np. chodzenie do biblioteki, akcje wymieniania książek, projekty typu „daj książce drugie życie”, książki w prezencie na urodziny. Jasne, że równolegle będą istnieć różne alternatywne formy czytelnictwa, jak np. e-booki i audiobooki, lecz ciągle będziemy mieli wybór. I właśnie o ten wybór chodzi. Żeby umieć dobrze wybrać, trzeba poznać wartość preferowanych aktywności. Wierzę w rodziców i wierzę w moc książek. Wychowujmy i wspierajmy dzieci w ich rozwoju, by wyrosły na pięknych, mądrych i wrażliwych dorosłych, głęboko przeżywających otaczającą rzeczywistość i znajdujących drogę porozumienia z drugim człowiekiem i z samym sobą. 

MAŁGORZATA SWĘDROWSKA
Autorka książek dla dzieci i publikacji dla nauczycieli, nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej, wykładowca UAM w Poznaniu, trenerka i popularyzatorka literatury dziecięcej na licznych warsztatach dla nauczycieli, bibliotekarzy i rodziców

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki