Druga połowa lat 70. upłynęła w Polsce pod znakiem wciąż pogarszającej się sytuacji ekonomicznej. Prymas Wyszyński niejednokrotnie zwracał uwagę władzom PRL, że doprowadzi to do poważnych niepokojów społecznych. Rząd nie podjął jednak żadnych skutecznych działań, by temu zapobiec. W lipcu 1980 r., po kolejnych podwyżkach cen mięsa, wybuchły pierwsze protesty.
Nieobecny w kraju kard. Wyszyński w swoich codziennych zapiskach notował: „Z kraju przychodzą przykre wiadomości o stanie pogody, o podwodnionych polach żniwnych, na których nie można pracować. W lubelskiej bazie przemysłowej kilkanaście zakładów strajkuje, nie wyłączając kolejarzy. Tak gorąco prosiłem p. E. Gierka, w ostatniej rozmowie, przed wyborami, by stworzyli luzy dla społeczeństwa – w czasie wyborów – by partia odstąpiła od monopolistycznej wyłączności – by dać jakąś satysfakcję i dopuścić do odpowiedzialności za bieg życia. Nic z tego” (Pro memoria, 19 lipca 1980).
Władze partyjne długo starały się utrzymywać fikcję panowania nad sytuacją. Na początku sierpnia 1980 r. była ona jednak już tak poważna, że zaczęto czynić starania, by sprowadzić przebywającego na urlopie kard. Wyszyńskiego do Warszawy, bo „uspokoić kraj może tylko Prymas Polski”. On sam relacjonował: „Fala strajków objęła 41 województw. (…) Jest grupa opozycyjna, która jest gotowa ogłosić interrexem Prymasa Polski. Dla mnie nie do przyjęcia. Wszystko powiedziałem p. Gierkowi przed rokiem: trzeba zmienić skład niemego Sejmu na Sejm fachowców. (…) W partii jest dezorganizacja; p. Gierek jest załamany” (Pro memoria, 5 sierpnia 1980).
Już nie chodzi o przysłowiową kiełbasę
Zdaniem ks. prof. Bogdana Czyżewskiego, członka Rady Programowej „Pro Memoria”, który prowadzi w Gnieźnie i Bydgoszczy cykl wykładów nt. Prymasa Tysiąclecia, w trudnej i złożonej sytuacji sierpnia 1980 kard. Wyszyński zachował się niezwykle odpowiedzialnie, z pełną świadomością zagrożeń, jakie mogły dotknąć Polskę zarówno od wewnątrz, jak i z zewnątrz. – Z całym przekonaniem, po analizie notatek prymasa stwierdzam, że najbardziej chyba podczas ostatnich dwóch lat swojego życia, Stefan Wyszyński dał najwyższe świadectwo temu, co wypowiedział przed swoim uwięzieniem: kocham Ojczyznę więcej niż własne serce – mówi ks. prof. Czyżewski. – Czas pokazał, że na wiele kwestii miał wręcz profetyczne spojrzenie. Gdy w sierpniu 1980 r. w kraju wrzało pisał: „Gdy przed rokiem ostrzegałem Pana Edwarda Gierka przed następstwami obecnego stanu rzeczy, koloryzował sytuację ekonomiczną. Dziś przyznaje się do błędów, jakkolwiek nie wszystko jest winą rządu czy partii. Pan Gierek był człowiekiem dobrym, narodowo usposobionym, ale miał zbyt małą wiedzę ekonomiczną, by ocenić skutki przeinwestowania za pożyczone pieniądze. Dziś szuka się rozwiązań, ale ich nie widać. Liczą na Kościół, ale ludzie Kościoła nie mogą stanąć okoniem przeciwko postulatom robotników, gdyż te postulaty są słuszne. Dziś idzie już nie tylko o przysłowiową kiełbasę, ale o postulaty społeczne (Związki Zawodowe) i polityczne” (Pro memoria, 18 sierpnia 1980).
Dzień przed napisaniem tej notatki, 17 sierpnia, podczas Mszy św. w Wambierzycach Śląskich prymas jasno wypowiedział się na temat strajków: „(…) gdy Ojczyznę naszą napełnia tyle udręk, nie sposób być obojętnym na to, co niepokoi Naród i Państwo, co niepokoi nasze rodziny i świat robotniczy, który podejmuje starania o należne Narodowi prawa społeczne, moralne, ekonomiczne i kulturalne… Pragnę przypomnieć, co jest potrzebne naszej Ojczyźnie, aby zapanował spokój i równowaga, której uczymy się, kontemplując postać pokornej Pani Wambierzyckiej: Po pierwsze – pracować rzetelnie, w poczuciu odpowiedzialności sumienia. Po drugie – nie trwonić, nie marnować darów ziemi, ale oszczędzać, bo pamiętajmy – jesteśmy Narodem ciągle jeszcze na dorobku. Nikt nas w tym nie wyręczy. Po trzecie – mniej pożyczać, ale i mniej wywozić, natomiast lepiej zaspokajać wszystkie potrzeby Narodu, a więc potrzeby moralne, społeczne, religijne, kulturalne i gospodarcze”.
Ocena była tragiczna
W czasie trwania strajków Edward Gierek usilnie zabiegał o spotkanie z prymasem. Ten jednak był zdania, że „jest zbyt wiele niewiadomych, by taka rozmowa miała miejsce”. Sam siebie pytał: „Czy spotkać się z Edwardem Gierkiem? Są racje za i przeciw” (Pro memoria, 25 sierpnia 1980).
Ostatecznie do spotkania doszło pod wpływem próśb ze strony Stanisława Kani. Odbyło się ono przed uroczystością Matki Bożej Częstochowskiej. Prymas zrelacjonował to następująco: „Przyjechaliśmy do Natolina, gdzie przed domem stał E. Gierek, bardzo zdeterminowany i wybitnie zmęczony. Wyjaśnił, że dom w Natolinie nie jest przygotowany i prosi do swojego prywatnego domu w Klarysewie. Wobec czego przejechaliśmy z Natolina do Klarysewa. Tutaj rozmowa trwała 1,5 godziny. Pan Edward Gierek zaczął: pragnę przedstawić Ks. Prymasowi sytuację jaka jest w Polsce, by Ks. Prymas miał obraz sytuacji, jak Rząd ją ocenia. Ocena była tragiczna, to już nie są problemy gospodarcze, ale społeczne i polityczne. Główne tematy: 1. Wolne Związki Zawodowe; 2. Legalność strajku; 3. Problem wolności opinii; 4. Wykaz postulatów Komitetu strajkujących; 5. Problem interwencji ZSRR – jako problem polityczny, o dużym zagrożeniu. Największa dyskusja dotyczyła wolnych Związków Zawodowych, w której Edward Gierek stawał zdecydowanie w obronie monopolu związkowego. Ja byłem za samorządnymi Związkami S. Postulowałem wolność opinii, i in. Dążyłem do tego, żeby przezwyciężyć u p. Edwarda Gierka silną depresję, która mogłaby skończyć się tragicznie” (Pro memoria, 25 sierpnia 1980).
Mamy do czynienia z szaleńcami
Jak podkreśla ks. prof. Bogdan Czyżewski, prymas miał świadomość, że były grupy strajkujące, które czekały na jego jednoznaczne wystąpienie. W rozmowach z przedstawicielami rządu postulował, by nie używać siły wobec strajkujących i przyjąć jak najwięcej ich postulatów. Z drugiej strony zdawał sobie sprawę z tego, że komuniści patrzą na to, co Kościół zrobi w tej trudnej sytuacji. „Liberałowie by chcieli, by Prymas Polski się zaangażował z poparciem – po zmianie Rządu. Twardoręcy oczekują ostrego wystąpienia Prymasa Polski” – konstatował w dzienniku Wyszyński (Pro memoria, 22 sierpnia 1980).
Po wybuchu strajku w Stoczni Gdańskiej zdecydował, że Kościół włączy się w mediacje. Wyznaczono nawet delegatów: Romualda Kukułowicza, doradcę prymasa do spraw ekonomicznych i społecznych oraz działaczy katolickich: Andrzeja Święcickiego oraz Andrzeja Wielowieyskiego. „30 sierpnia przyszła jednak wiadomość ze strony Rządu, że w Gdańsku dochodzi do porozumienia” (Pro memoria, 30 sierpnia 1980). Mimo to przedstawiciele prymasa pojechali do Gdańska.
Podsumowując ten pamiętny i trudny sierpień 1980 r., prymas napisał słowa, które – zdaniem ks. prof. Czyżewskiego – w obliczu obecnej agresji Rosji na Ukrainę przypominają, że w zachowaniu obecnie rządzących w Rosji, ani w narodzie, nic się nie zmieniło. Wyszyński zanotował: „Kończy się bardzo ciężki tydzień. Mało kto w Polsce wie, w jak ciężkim zagrożeniu była nasza Ojczyzna. Różne pogłoski, które krążyły, były próbą rozeznania postaw Narodu. Zarówno pogłoska o blokadzie polskich portów, jak zapowiedziane manewry Bloku, bez udziału Polski; ruchy wojsk sowieckich na pograniczu południowo-wschodnim itp. – wszystko to było badaniem reakcji. Wydawało się niektórym, że ZSRR nie stworzy sobie w Polsce drugiego Afganistanu. Ale mamy do czynienia z szaleńcami, którzy naprzód działają, a później myślą. W Polsce dziś, jak ongiś było w Czechosłowacji czy na Węgrzech. Polska jest krajem geopolitycznie tak ułożonym, że jest ona głównym frontem strategicznym dla ruchu wojsk sowieckich na Zachód. Wojna z Niemcami nie skończyła się. Trudno więc prowadzić wojnę na dwa fronty. PZPR nie ma gwarancji ZSRR, że niepodległość Polski będzie uszanowana. Więcej, raczej Partia jest zmuszana do uległości ciągłymi pogróżkami Kremla” (Pro memoria, 30 sierpnia 1980).
Następnego dnia, na wiadomość o podpisaniu przez rząd postulatów strajkujących, prymas zanotował z satysfakcją: „Najpewniejsze siebie Rząd i partia – musiały przyznać swoje błędy i ustąpić przed opinią robotników. Właśnie – nie przed profesorami akademii, nie przed architektami i inżynierami instytutów naukowych – ale przed pracownikami stoczni. Rząd robotniczy (PZPR) i Partia robotnicza zostały pobite przez robotników” (Pro memoria, 31 sierpnia 1980).
We wrześniu 1980 r., kiedy toczyła się batalia o zarejestrowanie Związku Zawodowego Solidarność, a potem Związku Zawodowego Rolników, prymas przypomniał: „Jeszcze w styczniu 1979 r. mówiłem Edwardowi Gierkowi, że jeżeli partia nie nawróci się, zginie. A nie wiadomo, czy ta, która będzie wprowadzona na jej miejsce – będzie lepsza. Trzeba więc się nawrócić – dla zachowania wolności. Edward Gierek w swoich aktach posiada cały wywód tego zagrożenia. Wtedy polemizował ze mną, i nie usłuchał. Dziś na czoło wychodzą wielkie nadużycia ludzi, którzy byli ustawiani przez Partię (…) Istniał swoisty nepotyzm pod patronatem cichym E. Gierka” (Pro memoria, 4 września 1980).
Nie zamykać wszystkich drzwi
Pozostaje jeszcze jeden ważny wątek, na który warto zwrócić uwagę w związku z sierpniem 1980, mianowicie kazanie kard. Wyszyńskiego, wygłoszone na Jasnej Górze w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej, 26 sierpnia 1980 r. Rzecz bez precedensu – zostało ono wyemitowane w reżimowej telewizji, ale nie w całości. Homilię okrojono i zmontowano tak, by wyglądało, że Wyszyński nie tylko nie jest przeciwnikiem komunistów, ale wręcz działa i mówi zgodnie z linią partii. W zapiskach z tego dnia kard. Wyszyński stwierdził: „Właśnie Radio i Telewizja ogłaszają moje kazanie w skrótach. Wybrano teksty, jeden po linii życzeń partii. Opuszczono wszystko, co dotyczyło ateizacji i laicyzacji. Opuszczono cały IV punkt kazania, dotyczący ładu życia Narodu” (Pro memoria, 26 sierpnia 1980).
Dzień później Wyszyński zapisał: „Podobno niektórzy księża szemrali, że we wczorajszym kazaniu było za mało pod stoczniowców, że było dążenie do rozładowania napięcia. Wydaje się, że Kościół nie jest od podtrzymywania napięć. (…) Żądania stoczniowców można podzielić na kilka grup: 1. Takie, które można od ręki spełnić; 2. Takie, które trzeba przestudiować, by zbadać możliwości realizacji; 3. Takie, które nie dadzą się zrealizować. A więc trzeba przerwać strajk i przystąpić do negocjacji. Stąd mój postulat, by p. Edward Gierek pojechał do stoczni i sam prowadził rozmowy z robotnikami” (Pro memoria, 27 sierpnia 1980).
I kolejnego dnia, gdy zdecydowanie bronił wygłoszonej w Częstochowie homilii: „Na skutek ogłoszenia tekstu niepełnego w Życiu Warszawy, jest nieco zamętu. Są głosy, depesze, pełne aprobaty. Ale też i obawa, że brak było akcentów na stocznię. Moja odpowiedź: z Jasnej Góry przemawiam do Narodu, a nie do Rządu, ani do Stoczni. Z tego szczytu muszę ogarniać syntetycznie całość problemu i wszystkie możliwości. Żadnej nie wykluczam. Nawet interwencji zbrojnej ZSSR – nie wykluczam, gdyż takie sytuacje już były. Co było, może się powtórzyć. Trzeba więc tak sprawy prowadzić, by nie zamykać wszystkich drzwi” (Pro memoria, 28 sierpnia 1980).