To było dla Wyszyńskiego oczywiste. Podobnie jak to, że papież z Polski musi do swojego kraju jak najszybciej przyjechać. Już w dniu inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II w swoim dzienniku prymas krótko zanotował: „zapraszam go do Polski” (Pro memoria, 22 października 1978). Dzień później, będąc jeszcze w Rzymie, ogłosił to publicznie podczas Mszy św. dla Polaków, w obecności setek dziennikarzy z całego świata. Postawił tym samym komunistyczny rząd w Polsce przed faktem dokonanym, słusznie rozumując, że ewentualne decyzje i tak zapadną w Moskwie, a nie w Warszawie.
Jak tłumaczy ks. prof. Bogdan Czyżewski, autor cyklu wykładów o Prymasie Tysiąclecia i członek Rady Programowej wydania jego dzienników Pro memoria, prymasa upewniło w tym przekonaniu spotkanie, które odbył w polskiej ambasadzie w Rzymie z delegacją rządu PRL, przybyłą na inaugurację pontyfikatu Jana Pawła II. Domagał się wówczas zaakceptowania kandydata na wakującą stolicę biskupią w Krakowie, podkreślając, że: „na najbliższe moje spotkanie z Ojcem św. już muszę mieć jakąś pewność, że mianowany przez Papieża nowy jego Następca nie spotka się z trudnościami” (Pro memoria, 24 października 1978). Odpowiedzi nie otrzymał, tłumacząc to później, że jego rozmówcy „są uwarunkowani” (Pro memoria, 24 października 1978), przez co należy rozumieć konieczność konsultacji na wyższych szczeblach.
Sierpień – nie, wrzesień – nie
Zapraszając papieża, prymas wybrał też termin: uroczystości 900-lecia śmierci św. Stanisława, biskupa i męczennika. Dla komunistycznego rządu była to okazja wysoce niewygodna. Oto w obecności głowy Kościoła miano wspominać mord, dokonany na biskupie przez przedstawiciela władzy świeckiej w osobie króla Bolesława Śmiałego. Na to zgody nie można było wydać. Prymas konkludował: „w ten sposób Partia wchodzi na niebezpieczną drogę, gdyż może stracić resztę zaufania w społeczeństwie. Ile to będzie kosztowało w opinii krajowej i światowej, warto już dziś obliczyć. Władze polityczne będą miały same straty” (Pro memoria, 6 grudnia 1978).
Planów pielgrzymki jednak nie zarzucono. Wręcz przeciwnie. Jeszcze w listopadzie 1978 r. na zebraniu plenarnym KEP prymas przedstawił biskupom trzy etapy przygotowań, a niespełna trzy miesiące później, w lutym 1979 r., w liście do Jana Pawła II zaproponował trzy terminy wizyty: 2-7 maja; 11-16 maja; 13-20 sierpnia (Pro memoria, 14 lutego 1979). Postulował też, by nie używać terminu „zaproszenie”: „Trudno bowiem zapraszać do Polski Syna Narodu, który ma prawo do przyjazdu” (Pro memoria, 11 stycznia 1979). Sam przyjazd papieża był więc poza dyskusją. Pozostało zgodzić się co do terminu i trasy.
Rozmowy prowadzone były w ramach tzw. Komisji Mieszanej. Prymas doskonale znał nie tylko ich przebieg, ale i nastroje panujące na szczytach władzy. W dzienniku konkludował: „jest grupa, która chciałaby widzieć Papieża w Polsce – 15.VIII; druga – we wrześniu. Ale są zastrzeżenia, bo 15.8 – to Cud nad Wisłą; a wrzesień – to 40-stolecie wybuchu wojny. Przyjazd Papieża po tych zmianach – byłby aprobatą dla tych zmian. – jest grupa, która chciałaby to załatwić drogą miękkiego lądowania. Ale inna chce usunąć p. Gierka siłą” (Pro memoria, 15 lutego 1979). Przygotowania trwały też w Rzymie. Watykan zaproponował jeszcze inny termin: od 1 do 10 czerwca 1979 r. Jak wiemy, ostatecznie były to dni 2-10 czerwca.
Plany kontra rzeczywistość
– Dla papieża ważny był sam przyjazd – mówi ks. prof. Bogdan Czyżewski. – Nie przywiązywał tak wielkiej wagi do słowa „zaproszenie”, na które kard. Wyszyński był tak bardzo wyczulony. Prymas na każdym miejscu podkreślał też, że sprawę pielgrzymki powierza Panu Bogu i Matce Najświętszej, wierząc, że to Oni wszystkim ostatecznie kierują i pomagają realizować. Po uzgodnieniu terminu i trasy zapisał: „Odprawiłem Mszę św. – już dziękczynną za to, że Pan Bóg sam wziął w swoje ręce sprawę przyjazdu Papieża do Polski” (Pro memoria, 2 marca 1979). Nie wszystko pozostawił jednak na barkach „wyższej instancji”. Czuł się odpowiedzialny za dopilnowanie organizacji całej pielgrzymki, a w szczególności za jej przebieg w podlegających mu stolicach arcybiskupich w Gnieźnie i Warszawie. O tym, że żywo interesował się każdym aspektem wizyty, znów świadczą codzienne zapiski. Pokazują też, że nie wszystko odbyło się według zamysłów i sugestii kardynała. W Gnieźnie Wyszyński postulował inne lądowisko, inną trasę wjazdu do miasta, a nawet inne miejsce celebry papieskiej Mszy. W dzienniku uzasadniał: „Według mojego rozumienia – trzeba brać pod uwagę nie tyle stronę głosową, ile widzialność osoby Ojca św. Bodajże maximum bezpieczeństwa i widzialności da umieszczenie ołtarza przed Domem Kurialnym, skąd jest widoczność na wszystkie strony. Przyjmowanie Papieża poza miastem – na polu poligonowym, od strony Żydowa – nie jest stosowne. Natomiast przyjęcie Papieża na szlaku Ottona III, od strony Łubowa, za Dziekanką, (Braciszewo), gwarantuje dobry wjazd do Gniezna, wzdłuż trasy, na której mogą się ustawić wierni, którzy przybędą od strony Poznania. Po przejeździe Papieża, mogą przybliżyć się do miasta” (Pro memoria, 3 marca 1979). Papież wylądował i był witany na polu poligonowym niedaleko Żydowa, do miasta wjechał od tej właśnie strony, a Mszę odprawił przy ołtarzu ustawionym naprzeciw tego, który proponował Wyszyński, czyli na placu przy katedrze.
Nie podoba się Moskwie
Oprócz Gniezna na trasie papieskiej pielgrzymki znalazły się także: Warszawa, Częstochowa, Kalwaria Zebrzydowska, Wadowice, Oświęcim, Nowy Targ i Kraków. Komuniści nie wyrazili zgody na wizytę w Piekarach Śląskich, Wrocławiu, Trzebnicy i Poznaniu. Wyszyński dążył jednak do maksymalnie zgodnej współpracy z władzami. Biskupom zebranym na posiedzeniu Konferencji Episkopatu Polski w marcu 1979 r. powiedział: „Episkopat przyjmuje Ojca św. z pozycji kościelnej i teologicznej. Władze państwowe muszą wypełnić zadanie z pozycji narodowo-państwowej, zabezpieczając bezpieczeństwo, środki przekazu, przejazdu, sanitarne, żywnościowe i in. Zadanie więc trudne. Władze państwowe mają świadomość odpowiedzialności swojej za te wszystkie elementy. Stąd i nasza postawa i współdziałania, by wykluczyć wszystko, co mogłoby zakłócić harmonię współdziałania” (Pro memoria, 21 marca 1979).
Nie znaczy to jednak, że obyło się bez problemów i tarć. Na miesiąc przed pielgrzymką prymas notował: „Panowie komuniści są ostrożni i nie chcą, by w komunikacie było napisane, że jest on uzgodniony między władzami państwowymi i kościelnymi. W ogóle chcą stonować wymiary uzgodnień. Widocznie to nie podoba się Moskwie. Chcą też ograniczyć ilość kontaktów Ojca św. ze społeczeństwem. A więc poza dyskusją ma być miejsce spotkania Papieża z władzami państwowymi. Ustalono Belweder – gdyż gospodarzem jest Rząd i on decyduje o tym, gdzie ma być Papież przyjęty. Zamek odpada zupełnie – żeby nie robiło to wrażenia, że po drodze z Katedry na Miodową, wstąpił Papież do Władz państwowych. Będzie więc podróż z Miodowej do Belwederu. Ilość nabożeństw w Warszawie też chce się ograniczyć do jednego, na Placu Zwycięstwa. Podobnie w Gnieźnie – tylko na lotnisku – Błonie. Według postulatów bez dyskusji – odpada Poznań, Trzebnica i Wrocław, Piekary Śl. i in. Zapewne tu idzie o trudności dysponowania kadrami bezpieczeństwa, których przerzucanie nie byłoby łatwe (Pro memoria, 2 maja 1979).
Rozmowy z Gierkiem
W opinii ks. prof. Czyżewskiego niezwykle ciekawe są również notatki prymasa sporządzone po spotkaniu z ówczesnym I sekretarzem PZPR Edwardem Gierkiem. Miało ono miejsce 29 maja 1979 r., a więc na trzy dni przed przylotem papieża do Polski. Wyszyński relacjonował: „W Sejmie, rozmowa z E. Gierkiem. Główne tematy: 1/ przyjazd Papieża – przychodzę, by przyczynić się do atmosfery wyrównania, a więc usunięcia pewnych trudności, które mogły być wykorzystane przez prasę zagraniczną, która nawiedzi Polskę. To cel mojej wizyty. 2/ Stwierdza się szereg niepewności. O ile w Gnieźnie praca idzie sprawnie, o tyle w Warszawie są opóźnienia. Jest obawa o wolną sobotę, o zajęcia resortowe (zdrowie, bezpieczeństwo, wyżywienie pielgrzymów). Idzie o pociągi i autobusy – których się nie zapewnia. Idzie o zasięg telewizji. 3/ Poruszam sprawę cenzury i prasy. Daję szereg przykładów, ad oculos. Np. z książki mojej, która od wielu miesięcy leży w cenzurze, wykreślono wszędzie wyraz Naród, jak gdybym ja – Syn Narodu – nie miał prawa posługiwać się tym wyrazem! Poruszam milczenie prasy stołecznej o przyjeździe Papieża. Społeczeństwo katolickie nie ma skąd czerpać informacji o porządku wizyty, o trasach przelotowych. 4/ Wyjaśniam przyczynę, dla której postulowałem przyjęcie Papieża na Zamku. Zamek jest symbolem dla Narodu. Zburzony przez Niemców, stał się nam jeszcze droższy. Społeczeństwo domagało się odnowy Zamku” (Pro memoria, 29 maja 1979).
I dalej tego samego dnia: „wprowadzić Papieża do Zamku, to znaczyłoby zadać kłam Carowi, który powiedział tu Polakom – Polacy porzućcie wszelką nadzieję. To odpowiedzieć Hitlerowi – oto Naród, które będzie bronił kultury narodowej za wszelką cenę” (Pro memoria, 29 maja 1979).
Sprawa, której nie notuję
Prymas zanotował też niektóre odpowiedzi Gierka na postawione mu zarzuty. Pod powyższą datą 29 maja w Pro memoria tak zapisał słowa I sekretarza: „Robiłem wszystko, by ta wizyta mogła się odbyć. Wiem, że Ks. Prymas też wkładał w to wielki wysiłek. (…) mówił o sprawach, których nikomu nie mówię – tylko Ks. Prymasowi – proszę, by pozostały między nami. I tu wykłada sprawę, której nie notuję. Zapewniam, że to pozostanie między nami. Ale – dodaję – że nie wyjdzie to, co słyszę, poza nas dwóch. Musimy służyć Ojczyźnie w pokoju, jak długo Bóg tego od nas wymaga” (Pro memoria, 29 maja 1979).
I dalej: „Edward Gierek wraca do sprawy informacji społeczeństwa, której nie chce przyspieszyć, z obawy by złe elementy nie montowały przedwcześnie zagrożeń. Uspokajam pana Edwarda Gierka tym, że atmosfera spotkań religijnych sama przez się działa rozbrajająco na takich ludzi” (Pro memoria, 29 maja 1979).
Prymas pozostawił też opis prywatnego spotkania, które miało miejsce w Belwederze w pierwszym dniu wizyty papieża. „Po lampce wina – rozmawialiśmy we czterech: E. Gierek, H. Jabłoński, Ojciec św. i ja. Ton rozmowy bardzo szczery. Pan Gierek podkreślał, że tylko wzajemne zaufanie Czwórki pozwala mu to mówić. Mówi szczerze i niemal «prosząco» – by Ojciec św. na swoim stanowisku nie zapomniał o Polsce, i uczynił dla niej to, co jest możliwe – na Jego stanowisku. Charakteryzował sytuację Polski, na tle sytuacji światowej. Widać było, że żywo odczuwa grozę tej sytuacji. Myślę, że usiłowano niejako stworzyć ośrodek, który by skłaniał do poszanowania praw Polski i wolności. Papież aprobując to stanowisko, podkreśla warunki, w jakich Kościół św. może skutecznie działać” (Pro memoria, 2 czerwca 1979).
Nadwyrężony mur dzielący Europę
Kolejne zapiski dotyczą już bezpośrednio przebiegu samej wizyty. Obok szczegółowych relacji z przejazdów, powitań, przemówień, spotkań są i humorystyczne uwagi, że: „Wielki wóz wiozący Papieża i jego towarzystwo, idzie powoi i niekiedy szarpie” (Pro memoria, 2 czerwca 1979), że po pamiętnym spotkaniu papieża z młodymi w Gnieźnie nie było już czasu na kolację w seminarium: „ku płaczowi kleryków i sióstr” (Pro memoria, 3 czerwca 1979), że w Krakowie: „Ojciec św. wskutek przeładowania programu i przedłużania spotkań, stale się opóźnia. Nikt tu nie trzyma cugli porządkowych w ręku” (Pro memoria, 9 czerwca 1979).
Prymas jeszcze w trakcie pielgrzymki pokusił się też o jej pierwszą syntezę i wskazanie przyszłych skutków obecności papieża Jana Pawła II w komunistycznej Polsce. W jednej z notatek napisał: „ukazuje Polskę w centrum zainteresowania świata, wdziera się do Bloku, odgrodzonego żelazną kurtyną, od takich sił, które nie są uznane przez monopolistyczne rządy totalistycznej Partii. Nadwyręża to mur dzielący Europę na dwa światy. Świat zachodniej kultury wchodzi w świat rzekomo nowy, a jednak pragnący wsparcia od Ewangelii Chrystusowej. Na tym terenie – Moskwa przestała być wyłącznym gospodarzem. Jest inna moc, której pragnie świat zamknięty w diamacie” (Pro memoria, 9 czerwca 1979).
Nie dziwi, że właśnie wtedy, podczas tej pamiętnej pielgrzymki, Jan Paweł II nazwał autora tych profetycznych słów Prymasem Tysiąclecia.