Logo Przewdonik Katolicki

Nosimy w sobie niebo

bp Damian Muskus OFM
il. A. Robakowska/PK

Łk 24, 46–53 - Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca

Po czterdziestu dniach od swojego zmartwychwstania Pan Jezus odchodzi ze świata. Wstępuje w niebo, błogosławiąc uczniów i polecając, by głosili Jego Ewangelię wszystkim narodom i odpuszczali w Jego imieniu grzechy. Zapowiada przyjście Parakleta – Ducha Świętego, który będzie umacniać uczniów, towarzyszyć w misji, prowadzić do świata i bronić przed złem. Rozstaniu Zmartwychwstałego z najbliższymi tym razem nie towarzyszy płacz i lęk, nie ma bólu utraty przyjaciela i niepewności jutra. Uczniowie wracają do Jerozolimy, jak ich pouczył Mistrz, wypełnieni radością, wielbiąc Najwyższego. Niebo przybliżyło się do ziemi.
To jest pierwszy moment, kiedy grono Dwunastu nie tylko zaczyna rozumieć, do czego zostało powołane, ale potrafi się tym cieszyć. Nie ma pytań, pretensji, nieporozumień, nie ma sporów, rywalizacji i napięć. Uczniowie Pana zjednoczyli się w radości. Wiedzą, że choć odszedł, w rzeczywistości nie opuścił ich, co więcej – jest bliżej niż kiedykolwiek wcześniej. Wiedzą, że pożegnanie nie jest ostateczne, bo Chrystus wróci kiedyś w chwale. Paradoksy wniebowstąpienia nie przesłaniają im tej radości. Wielbią Wszechmocnego, choć to, czego byli świadkami, jest tajemnicą nie do ogarnięcia ludzkim rozumem. Nic nie zakłóca im czystego zachwytu Bogiem. To nie rozstanie, ale nowy początek, któremu towarzyszy czysty entuzjazm.
Tak wielbić Chrystusa, tak radować się misją, którą złożył w ręce uczniów, z taką żarliwością czekać na wylanie Ducha Świętego jest dziś nieco trudniej. Łatwiej wątpić, krytykować  – czasem słusznie, czasem niesprawiedliwie – wspólnotę, której jest się częścią. Bezwarunkowe zaufanie Panu jest darem niełatwym i nie zawsze chętnie przyjmowanym i okazywanym. Dzieje się to między innymi z powodu grzechu tych, którzy zostali powołani do bycia najbliżej Bożych tajemnic. Trudno wówczas uwierzyć, że uczniowie Jezusa noszą w sobie zapowiedź nieba, skoro swoją postawą nie odbiegają od ludzi, którzy nigdy nie dotknęli Ewangelii albo po prostu ją odrzucają.
Tajemnica wniebowstąpienia przypomina, że Jezus nie wybiera ludzi ze względu na ich moralną czystość i doskonałość, ale z miłości, którą składa w ich sercach. Ludzie zawsze będą zawodzić, rozczarowywać, postępować nieuczciwie, a nawet haniebnie. Sami nieraz jeszcze będziemy zmagać się z własną słabością. Ale to nie zmienia faktu, że zostaliśmy powołani do chwały nieba i nosimy w sobie jego cząstkę – miłość Pana. To ona nas podnosi i umacnia, każe kierować wzrok ku górze z nadzieją, że życie i dobro w nas ostatecznie zwyciężą. Jeśli tej perspektywy nie stracimy z oczu, horyzont nieba wciąż będzie rozciągał się nad nami, wskazując kierunek naszych dróg.
Pan błogosławi swoim uczniom. Wysyła nas do  świata, każe podejmować nowe wyzwania, iść pośród ciemności, czasem błądzić i potykać się, każe żyć pośród ludzi, którzy bywają niechętni, wrogo nastawieni albo po prostu obojętni. Tacy bywają również ci, którzy żyją we wspólnocie Kościoła – zmęczeni, sfrustrowani, znudzeni albo zrezygnowani. Błogosławieństwo Chrystusa nie jest jednak pustym gestem – to dar, który daje odwagę, umocnienie i radość. Wydaje się nam może, że żyjemy w świecie, w którym nie ma już na to miejsca, gdzie radość jest co najwyżej oznaką naiwności lub ignorowania zjawisk świadczących o głębokim kryzysie wiary w Boga. To nie jest prawda. Jesteśmy uczniami Zmartwychwstałego, nosimy w sobie niebo, Pan nam błogosławi. Takie jest źródło niegasnącej nadziei i entuzjazmu nieustannej odnowy wspólnoty Kościoła i nas samych.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki