Film opowiada taką historię: najstarsza córka umierającego ojca przyrzekła mu, że odnajdzie swoje siostry, które kilka lat temu zostały porwane i nikt nie wie, gdzie są. Jedna siostra miała wtedy siedem lat, inna dziewięć, trzy kolejne: 17, 19, trochę ponad 20. Najstarszej córce udało się schować w stogu siana. Szukała swoich sióstr długo, ktoś widział je na targu niewolników, wreszcie okazało się, że były sprzedawane kilkakrotnie, najpierw za kilkaset, a potem za kilka tysięcy dolarów i mieszkały w różnych domach daleko od siebie. Najstarsza córka dotarła do ludzi, którzy wyszukiwali porwane dziewczyny, a potem je odkupywali. Ojciec długo czekał, aż je zobaczy, a w końcu umarł ze zgryzoty. Poznajemy jego jedyną ocalałą córkę, kiedy szlocha nad grobem ojca, żałując, że nie zdążyła spełnić obietnicy przed jego śmiercią. A potem wstaje i zaczyna szukać, a grozi jej wiele niebezpieczeństw, bo misja, jakiej się podjęła, jest niemal niemożliwa do wykonania.
To nie jest scenariusz filmu fabularnego, którego akcja dzieje się w XIX w. Tak zaczyna się dokument Hanny Polak, reporterki i dokumentalistki, o prześladowaniach jezydów, które nosi znamiona ludobójstwa. Najstarsza siostra ma na imię Hanifa, a my z ogromnym napięciem podziwiamy jej heroizm w do dotarciu do dziewcząt i umożliwieniu im ucieczki.
„Wołam głośno o prawa jezydów!”
Anioły z Sindżaru – tak brzmi tytuł dokumentu Hanny Polak, który został pokazany podczas tegorocznej edycji Millennium Docs Against Gravity. Spotykamy w nim jezydów, o których nic nie wiemy. Kiedy jesienią w zeszłym roku pojawiały się informacje o grupie jezydów na polsko-białoruskiej granicy, nikt nie wiedział, kim są. Ani przed czym i dlaczego uciekają. Na granicy koczowali przez dziewięć dni, rodziny z dziećmi, których nie chcieliśmy przyjąć do naszego kraju. Ostatecznie zostali wypchnięci za granicę białoruską przez polską Służbę Graniczną. Skąd uciekli? Może z jednego z przeludnionych obozów dla uchodźców w Iraku, gdzie żyje ich ponad 200 tysięcy? Mieszkają w fatalnych warunkach, bo nie pozwala im się odbudować domów zniszczonych w 2014 r. przez Państwo Islamskie. Mogą wprawdzie wrócić do Sindżaru, miasta w północno-zachodnim Iraku, które zamieszkiwali od setek lat, ale nikt ich tam nie chce, a ekstremizm w Iraku zaczyna się odradzać. Jezydzi są obecnie najbardziej prześladowaną mniejszością religijną i etniczną. Ci, którzy przetrzymywani byli na granicy polsko-białoruskiej i litewsko-białoruskiej, to jego ofiary: nie mają domów, ich bliscy albo nie żyją, albo są w islamskiej niewoli, gdzie zmusza się ich do zmiany wyznania, do małżeństw i do walki w szeregach ISIS. Są poddawani praniu mózgu i torturom. W obozach dla uchodźców nie mają żadnych perspektyw, boją się kolejnych porwań, żyją z traumą, popełniają samobójstwa. W 2018 r. o jezydach usłyszał świat za sprawą Nadii Murad, młodej kobiety, która otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla. Jednej z kilku tysięcy jezydek, która była niewolnicą seksualną. Udało się jej uciec i przedostać do Niemiec, a wtedy zaczęła głośno wołać w imieniu swoich prześladowanych sióstr i całego narodu. W tym samym roku z przedstawicielami wspólnoty jezydów spotkał się w Watykanie Franciszek. Powiedział tak: „Wasza historia, bogata duchowością i kultur, została niestety naznaczona niewypowiedzianym łamaniem podstawowych praw osoby ludzkiej. Jeszcze raz wołam głośno o prawa jezydów, przede wszystkim do istnienia jako wspólnota religijna. (...)Wspólnota międzynarodowa nie może pozostawać niemym i bezbronnym widzem waszego dramatu” – dodał na koniec, choć niestety tak właśnie się dzieje.
Anioł Paw
Jezydzi należą do grupy irackich Kurdów, choć większość z nich nie zgodziłaby się z taką przynależnością. Nie można też powiedzieć, że to Kurdowie wyznający jezydyzm, bo jezydą się rodzi. Mówią w jednym z kurdyjskich dialektów, zamieszkują pogranicze iracko-syryjskie, głównie prowincję Sindżar, i wyznają jedną z najbardziej tajemniczych religii monoteistycznych. Religioznawcy mówią o połączeniu islamu szyickiego z chrześcijaństwem, zoroastryzmem, pierwotnymi wierzeniami indoirańskimi i kurdyjskimi, a nawet z wpływami judaizmu. Wspomina się też o wpływach neoplatońskich i o gnozie chrześcijańskiej. W XII w. w dolinie Lalisz wokół mistyka Szajcha Adiego ibn Musaira zebrała się grupa jego wyznawców: Kurdów, Asyryjczyków i Arabów. Od tego się wszystko zaczęło. Gdy umarł, na jego grób w dolinie Lalisz przybywały pielgrzymki, aż wreszcie uznano go za emanację jednego z aniołów. Aniołów Bożych było siedem, ale najważniejszy był ten pierwszy, Malak Tawus – Anioł Paw. Szajch Adi i jego krewny kalif Jezyd ben Moawiji są jego wcieleniami, więc jezydzi oddają cześć całej trójce. O Aniele Pawiu mówi się, że pewnego razu Bóg nakazał siedmiu aniołom pokłonić się Adamowi. Anioł Paw odmówił, ponieważ – jak powiedział – kłaniać należy się tylko Bogu. Okazało się, że Boży nakaz był próbą, którą przeszedł tylko on. Według swojej religii jezydzi pochodzą od praojca Adama, a pozostała ludzkość od Adama i Ewy. Społeczność podzielona jest na kasty. Najważniejszą, spośród której wybiera się Księcia jezydów, są szajchowie, dalej pirsowie, którzy są kaznodziejami i mridowie, którzy są najliczniejsi. Jezydzi modlą się trzy razy dziennie zwróceni ku słońcu. Raz w roku odbywają pielgrzymkę do Lalisz, do grobowca szajcha Adiego. Najciekawsze jest to, że przez wieki nie wolno było im posługiwać się pismem, a religijna wiedza przekazywana była tylko ustnie w postaci pieśni zwanych kełli. Dzisiaj jest inaczej, w ich świątyniach znajdują się tablice z modlitwami zapisanymi w alfabecie łacińskim, ale także w ich własnym alfabecie, który został rozszyfrowany całkiem niedawno. Na początku XX w. odnaleziono dwie księgi napisane tym językiem: Czarną Księgę i Księgę objawień.
Jak widać, wszytko jest tu owiane tajemnicami i nic nie jest proste do wytłumaczenia. Jezydyzm jest bardzo skomplikowaną teologią, najkrócej ujął ją Pir Dima z Gruzji: Jezydzka religia to mistycyzm. Bez mistycyzmu nie istnieje. W naszym rozumieniu Bóg jest we wszystkim i wszędzie.
Hanifa i jej siostry
Według muzułmanów jezydzi czczą szatana, bo dla nich Anioł Paw jest jego uosobieniem. Przypuszczalnie dlatego, że jedno z imion Malak Tawusa brzmi Shaytan, co jest podobne do arabskiego „szaitan”, czyli diabeł. Religioznawcy są pewni, że nie mają racji: kult i ryty jezydzkie nie mają nic wspólnego z satanizmem ani w rozumieniu chrześcijańskim, ani judaistycznym, ani muzułmańskim. A jednak wszyscy ich prześladowali, i to niemal od samego początku. Najpierw Lalisz zdobyli Mongołowie, potem czyhali na nich Kurdowie, arabscy watażkowie i otomańscy urzędnicy. Podczas rzezi Ormian wymordowanych zostało także tysiące jezydów, nie zaznali spokoju także w czasach irackich. W 2007 r. islamiści dokonali zamachów samobójczych w miejscowości zamieszkanej przez tę mniejszość, w której zginęło prawie 800 osób. W sierpniu 2014 r. sunniccy ekstremiści zdobyli Sindżar i założyli tam kalifat. Według jezydów to 73. prześladowanie w ich historii. Zamordowanych zostało 10 tys. jezydów, dwa razy tyle uciekło w góry i do Syrii oraz Turcji. Diaspory istnieją między innymi w Gruzji, Armenii i w Niemczech. Nie jest ich wielu, na skutek kolejnych prześladowań niektórzy przeszli na islam. Według szacunku obecnie żyje od 200 tys. do miliona wyznawców tej religii. Tyle że najczęściej w przeludnionych namiotach obozów dla uchodźców. Razem z Hanifą, polska dokumentalistka zagląda do nich i wysłuchuje historii dziewcząt, którym udało się uciec z niewoli. Pyta je o ich siostry. Może w ciągu tych kilku lat gdzieś się spotkały? A my, słuchając odważnych kobiet, które nie boją się mówić do kamery o tym, co je spotkało, nie możemy uwierzyć, że to wszystko dzieje się na tym samym świecie, pod tym samym niebem.