Po dniach trwogi, łez i żałoby Magdalena wyruszyła do grobu, w którym złożono ciało Jezusa. Było jeszcze ciemno, ale ona, poruszona żalem i tęsknotą, starała się jak najszybciej dotrzeć na miejsce spoczynku umiłowanego Mistrza. Nie przeczuwała, że zastanie naruszony grób. Odsunięty kamień i brak ciała musiały przywołać najczarniejsze myśli. Nie wiedziała, co się stało, kto i w jakim celu zabrał ciało umiłowanego Nauczyciela. Co czuła Magdalena, gdy nie znalazła swojego Pana tam, gdzie się spodziewała? Czy po trudnych doświadczeniach ostatnich dni, teraz zwielokrotnionych zdumiewającym odkryciem, zakiełkowało w niej ziarenko nadziei?
Z powrotem do wieczernika biegła, niesiona niepokojem, z którym nie chciała zostać sama. Chciała się nim jak najszybciej podzielić, jak najszybciej wyjaśnić niezrozumiałą sytuację. Teraz już do pustego grobu biegną dwaj uczniowie – Szymon Piotr i ten, o którym ewangelista pisze, że Jezus go bardzo kochał. Ileż miłości, nadziei i tęsknoty jest w tym biegu ludzi, którzy byli przecież znękani bezradnym patrzeniem na cierpienie Mistrza, zagubieni w poczuciu winy, bo bardzo Go zawiedli, przestraszeni wizją przyszłych dni, w których Jego już z nimi nie będzie. Szybko przekonali się, że relacja Magdaleny się potwierdziła. W grobie zostały tylko płótna, którymi otulone było martwe ciało Jezusa. Święty Jan notuje, że dopiero ten widok otworzył im oczy i uwierzyli słowom Pana, które wcześniej były dla nich niezrozumiałe.
W każdym z nas jest coś z Magdaleny, Szymona Piotra i ukochanego ucznia Pana. Jest w nas i podejrzliwość, i nadzieja. Jest doświadczenie słabości, ale jest też zaufanie silniejsze od ludzkich rozczarowań i łez. Jest lęk i jest też odwaga, piękno miłości i szpetota zła. Niesiemy przez życie drogi krzyżowe, zdrady i cierpienie, ale także wiarę w sens wszystkiego, co nas spotyka, nawet jeśli czasem się buntujemy, nie rozumiemy, błądzimy. Jest w nas radość bycia uczniem Jezusa i rozkochanie w pięknie Ewangelii.
Wielkanoc jest świętem nadziei – tej najważniejszej, na życie w wieczności z Bogiem. Ale jest też świętem nadziei codziennej, zwyczajnej nadziei na dobro, na perspektywę zwycięstwa w naszym pogubionym świecie tego, co szlachetne, mądre i piękne. Wielkanoc mówi: nie traćmy nadziei, bo życie zawsze zwycięża, a zło nie ma nad nami władzy.
Drodzy Czytelnicy „Przewodnika Katolickiego”! Takiej nadziei, pomagającej żyć, krzepiącej i będącej źródłem pociechy w trudnych chwilach, Wam życzę. Życie zwycięża, choć w zmęczeniu dwoma latami pandemii i rozgrywającą się za naszą wschodnią granicą wojną może jeszcze nie potrafimy tego do końca pojąć. Zmartwychwstanie się dokonało i wciąż się dokonuje, a w naszym niełatwym „tu i teraz” zwycięża dobro. Może tego jeszcze nie widzimy, bo patrzymy na pusty grób wciąż przez łzy, wciąż w mrokach przedświtu i z niepewnością. Wiemy jednak, że pustka tego grobu nie oznacza klęski. Jezus zwyciężył śmierć i nie ma ważniejszej dziś i lepszej nowiny, którą trzeba nam zanieść światu. Zło szaleje, ale życiem rządzi miłość. Rany zostaną uleczone, nadzieja przywrócona, radość opromieni w końcu tych, którzy dziś płaczą. Życzę Wam odwagi, tęsknoty i miłości, która da Wam siłę, by biec do pustego grobu Pana z wiarą, niewysłowioną ulgą i szczęściem. Życzę Wam poranków zmartwychwstawania po nocach buntu, rozpaczy i pustki. Niech pokój Zmartwychwstałego będzie z Wami.
„Śmierć zwarła się z życiem i w boju, o dziwy, choć poległ Wódz życia, króluje dziś żywy”.
Pan prawdziwie zmartwychwstał! Alleluja!