Logo Przewdonik Katolicki

Dobra nie można zabić

Michał Jóźwiak
10-letnia dziewczynka trzyma koszyk z pisankami. Jajko jest symbolem życia. Zmartwychwstanie Chrystusa uświadamia, że również dobra nie da się ostatecznie zabić. Dobro jest nieśmiertelne fot. EN

Świętowanie Wielkanocy powinno przypominać nam, że warto być dobrym. I warto złączyć swoje życie z Jezusem. Bo wtedy nic nam nie grozi. Nawet śmierć.

Za naszą wschodnią granicą dochodzi do ludobójstwa. Rosjanie mordują cywilów. Gwałcą, torturują, dopuszczają się nieludzkich zachowań, które nawet w ramach wojny uważane są za niedopuszczalne. Każdego dnia słyszymy o kolejnych atakach, ostrzałach, bombardowaniach, walkach. A to przecież niejedyne zło, jakie toczy współczesny świat. Konflikty o różnej skali i natężeniu występują w niemal każdym zakątku świata. Zło nie spada z nieba. „Zło potrzebuje człowieka, aby się stać. Staje się ono dzięki rękom człowieka. Ono nie potrafi zniszczyć człowieka, jeśli człowiek sam siebie nie zniszczy” – pisał ks. Józef Tischner w Filozofii dramatu. Wydawałoby, że na tym okrucieństwie kończy się dramat choćby mieszkańców ukraińskiej Buczy. Ich zbezczeszczone ciała leżą na ulicy lub w masowych grobach. Tymczasem chrześcijaństwo daje inną pespektywę – perspektywę zmartwychwstania do życia. Chrześcijanina nie da się zabić.

Bezradność wobec zła i cierpienia 
Spotykając się z takim ogromem zła, można zastanawiać się, co robi Bóg. Dlaczego nie interweniuje? Dlaczego się nie odzywa? Już w samych tych pytaniach zawarty jest błąd. Bo przecież Bóg przemawia – kieruje do nas swoje Słowo w Piśmie Świętym. Oprócz tego, widząc dramat ludzkiego grzechu, zdecydował się na interwencję – posłał Swojego Syna, aby nas zbawił od wszelkiego zła. Bóg zrobił wszystko, co mógł. Zło nie ma nad nami żadnej władzy ani przewagi. Jeśli już, to tylko pozorną. Bo rzeczywiście można siłą pozbawić kogoś życia, związać mu ręce i strzelić w tył głowy. Tyle że Bóg nie pozwala, aby to był koniec historii tego człowieka. Po to Jezus umarł i zmartwychwstał, żeby każdy mógł przejść tą samą drogę. Oznacza to, że możemy razem z Nim pokonać śmierć. Przekroczyć ją. To rzeczywistość, z której często chyba nie zdajemy sobie sprawy. Złączając nasze życie z Chrystusem, sprawiamy, że śmierć nie jest dla nas groźna – nie jest końcem, klęską i porażką. Jakakolwiek by była. Bo liczy się to, w Kim pokładaliśmy nadzieję i jak przekładaliśmy to na nasze codzienne życie.

Czym jest zmartwychwstanie
Obchodząc co roku Triduum Paschalne, uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego, można łatwo popaść w pewną religijną czy obrzędową rutynę. I choć są to najważniejsze święta chrześcijańskie, to chyba niezbyt często zadajemy sobie pytanie: czym jest zmartwychwstanie? Na czym ono polega? Ewangelie relacjonują nam dokładnie, jak wyglądały wydarzenia paschalne. Tymczasem na wspomniane pytania bardzo interesującej odpowiedzi udziela ks. Józef Tischner, który zwraca uwagę, że patrząc w ludzkich kategoriach na życie Jezusa, można byłoby powiedzieć, że je przegrał. Dobrze czynił, uzdrawiał chorych, nauczał, nikomu nie wyrządził zła, a umarł na krzyżu jak największy złoczyńca. Bóg jednak nie pozwolił, aby Jego ofiara nie została przyjęta. Nie pozwolił, aby całe dobro, które urzeczywistnił, przeszło bez echa. „Chodzi nie tylko o to, że zmartwychwstał jako człowiek, ale chodzi o to, że wraz ze zmartwychwstaniem człowieka odsłoniło swoją moc, swoją siłę dobro, które ten Człowiek sobą przedstawiał. Nie można krzyżować dobra, nie można dobra złożyć do grobu. Dobro zmartwychwstaje” – tłumaczy Tischner. To dla nas prawdziwie dobra nowina. Każde dobro złączone z Chrystusem jest siłą wyciągającą nas z grobu, ocalającą naszą jedność z Bogiem. Dalej filozof z Łopusznej dodaje: „Uwierzyć w zmartwychwstanie Chrystusa to w jakimś stopniu także uwierzyć w siebie. Nie można wierzyć w Chrystusa, nie wierząc jednocześnie w siebie. I nie można wierzyć w siebie, nie wierząc w Chrystusa. A co znaczy wierzyć w siebie? Znaczy – wierzyć, że dobro, które człowiek w życiu urzeczywistnia, jest dzięki Chrystusowi nieśmiertelne”.

Ostateczne zwycięstwo
Nikt z nas nie ucieknie przed śmiercią. To oczywiste. Wróćmy jednak do tych, których życie zostało brutalnie przerwane przemocą, atakiem, gwałtem. Nie ma usprawiedliwienia dla takich działań oprawców. Takiej agresji nie da się zrozumieć, a już tym bardziej zaakceptować. Ale Święta Paschalne są świętami nadziei dla nas wszystkich, a szczególnie dla tych, którzy nagle stracili swoich bliskich. Zwycięstwo zła jest zawsze pozorne. Nie zawsze można się przed nim obronić fizycznie, po ludzku. Ostatecznie wygrywa jednak nie ten, który przystawia pistolet do głowy, ale ten, który zmartwychwstaje w chwale, który ocalił w sobie dobro, miłość, przebaczenie i złączył to z Chrystusem. Ten odnosi ostateczne zwycięstwo. I o tym przypominają nam Święta Paschalne.

Ciała zmartwychwstanie
Przyzwyczajenia mogą odwracać naszą uwagę od tego, czym naprawdę jest chrześcijaństwo i z jak wielką nadzieją się wiąże. Co ciekawe, grekokatolicy nie odwiedzają grobów bliskich w uroczystość Wszystkich Świętych, która zresztą przypada w ich kalendarzu liturgicznym jako pierwsza niedziela po  uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Mogiły najbliższych odwiedza się właśnie w Wielkanoc, świadcząc o tym, że Chrystus pokonał śmierć. Tymczasem bywa, że traktujemy cmentarz jak ostatni przystanek naszego życia. Same groby mają często dość pesymistyczne napisy, które nie przywołują na myśl ostatecznego zwycięstwa nad śmiercią i zmartwychwstania. A przecież podczas każdej Mszy św. wyznajemy wiarę w ciała zmartwychwstanie.
Kościół naucza, że po nadejściu paruzji, w momencie ostatecznego przyjścia Chrystusa, nasze ciało będzie odnowione, powstanie z martwych. Wierni zbawieni zaraz po śmierci posiadają co prawda już pełnię życia w jedności z Chrystusem, ale zmartwychwstanie ciała pozostaje kwestią przyszłości.

Nadzieja
Kluczowym słowem w temacie zmartwychwstania, ale w ogóle rozumienia chrześcijaństwa, jest słowo „nadzieja”. Jedni powiedzą, że jest matką głupich, a drudzy zauważą, że raczej jest córką wiary. Trudno oczywiście przeżywać chwile odejścia kogoś bliskiego czy obserwować bestialskie sceny na ukraińskiej ziemi i nie mieć kryzysu nadziei. Trudno jednak wyobrazić sobie, co by nam zostało, gdyby nie ona. Odwet? Chęć zemsty? Jeszcze większa agresja i bezsilność? Nadzieja pozwala nam spojrzeć za horyzont masowych grobów, ciał leżących na ulicach i wszelkiego cierpienia na świecie. Może się to wydawać naiwne, ale zostaje nam wiara, że Bóg wskrzesi z martwych każde dobro i każdego człowieka. To pozwala nam nie myśleć w kategoriach pojedynku, wojny i wyrównania rachunków, ale raczej ocalenia w sobie tego, co może nas uratować – człowieczeństwa opartego na wybaczeniu i miłości nieprzyjaciół. Wbrew wszystkiemu.
Chrystus poniósł najbardziej haniebną z możliwych śmierci, aby pokazać, że z każdej sytuacji i z każdej śmierci jest taka sama droga zmartwychwstania. Morderstwa rosyjskich żołnierzy oznaczają nie tylko śmierć, ale i upodlenie mieszkańców Ukrainy. Tyle że ta przemoc nie pozbywa godności ofiar, ale ich oprawców. Wielkanoc dla naszych wschodnich sąsiadów, ale przecież także i dla nas wszystkich jest potwierdzeniem tego, że warto być dobrym, warto wybaczać, warto kochać – bo to wyciąga nas z grobu. A wszystko, co jest przeciwnością tych postaw, nas w nim zamyka. Już za życia.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki