Są papieskie pielgrzymki, które sprowadzają się do kurtuazji i wymiany uprzejmości z lokalnymi hierarchami. Są rodzajem potrzebnych i ważnych wizytacji, ale nie niosą z sobą przełomów. Z pielgrzymką Franciszka do Kanady jest inaczej. To pielgrzymka pokutna i „interwencyjna”. Być może jedna z najważniejszych tego pontyfikatu. Papież spotka się z ludnością rdzenną, która doświadczyła w przeszłości przemocy ze strony państwa, ale także Kościoła.
Ceremoniarzem papieskich celebracji w Kanadzie będzie ks. Cristino Bouvette – metys, potomek rdzennych Kanadyjczyków. – Będziemy mogli zobaczyć harmonijną koegzystencję kultury i wiary – zapowiada ks. Bouvette, którego babcia jako dziecko została zmuszona do opuszczenia swojej rodziny i uczęszczała do szkoły rezydencjalnej w Edmonton. Historia rodziny duchownego skupia jak w soczewce to, z czym spotka się papież podczas swojej pielgrzymki. Kwestie asymilacji, kulturowego poniżania i źle rozumianej ewangelizacji to odpowiedzialność przede wszystkim rządu kanadyjskiego, ale niestety również Kościoła. Temat kanadyjskich szkół doprowadził w ubiegłym roku do zamieszek i ataków na kościoły. Emocje wywołał fakt odkrycia nieoznakowanych grobów dzieci przy tych placówkach.
Odkrycie grobów
W lipcu ubiegłego roku Ministerstwo ds. Stosunków z Ludnością Rdzenną wezwało Kościół katolicki, a nawet samego papieża, aby przeprosił za sposób traktowania indiańskich dzieci w szkołach katolickich w XIX i XX w. Była to dość nieuczciwa próba przesunięcia odpowiedzialności wyłącznie na Kościół. Szkoły finansowane, (a właściwie niedofinansowane) były przecież przez państwo. Podstawą tych żądań były wyniki badań terenowych na miejscu dawnej szkoły katolickiej i internatu dla dzieci indiańskich w Kamloops w prowincji Kolumbia Brytyjska. 25 maja 2021 r. odkryto tam szczątki 215 dzieci. Miesiąc wcześniej wódz Indian Cowessess, Cadmusa Delorme, poinformował o odkryciu 751 nieoznaczonych grobów na cmentarzu przy byłej przymusowej szkole dla Indian w wiosce Marieval. Nie były to „masowe groby”, jak podawały niektóre media. Takie sformułowanie kojarzy się z masowymi, ukrywanymi morderstwami, a w tym przypadku nie może być o tym mowy. Coraz częściej pojawiają się też głosy ekspertów, którzy zwracają uwagę na powierzchowność zeszłorocznych badań. I to dosłownie. Bo wszelkie ustalenia wynikały jedynie z sondowania radarowego, a nie wykopalisk. Sprawa wymaga więc dalszych, dużo bardziej zaawansowanych analiz. Niemniej wspomniane odkrycie było impulsem do powrotu do debaty publicznej tematu bolesnej przeszłości ludności rdzennej Kanady. Największa fala krytyki, a czasem wręcz agresji spadła na Kościół.
Szkoły rezydencjalne
Szkoły rezydencjalne działały w Kanadzie w latach 1831–1996. Około 60 proc. z nich było prowadzonych przez Kościół katolicki w imieniu rządu. Placówki miały na celu usunięcie rdzennych dzieci spod wpływu ich własnej kultury na rzecz „cywilizacji chrześcijańskiej”. W ciągu ponad stuletniego jego istnienia w całym kraju około 30 proc. dzieci tubylczych (około 150 000) zostało umieszczonych w szkołach z internatem. Nie wszystkie przypadki śmierci były zgłaszane i odpowiednio dokumentowane. Rząd często odmawiał zapłaty za transport szczątków do rodzin, więc uczniów grzebano na szkolnych cmentarzach. Historycy szacują, że liczba śmiertelnych ofiar tego systemu może wynosić nawet około 6 tysięcy. Przyczyny śmierci były różne. Najczęściej mówi się jednak o chorobach, niedożywieniu, nieszczęśliwych wypadkach, fatalnych warunkach, ale też o przemocy fizycznej i seksualnej.
Szkoły celowo były zlokalizowane w znacznych odległościach od społeczności tubylczych, aby zminimalizować kontakt między rodzinami, a ich dziećmi. Ostatnia szkoła z internatem, Gordon’s Indian Residential School w Punnichy, Saskatchewan, została zamknięta dopiero w 1996 r.
Reakcja Jana Pawła II
Temat przymusowej asymilacji ludów rdzennych Kanady, a także odpowiedzialności Kościoła w tym zakresie pojawił się już dużo wcześniej. – W jedności z całym Kościołem głoszę wszystkie wasze prawa i ich odpowiednie obowiązki. Potępiam również ucisk fizyczny, kulturowy i religijny, i wszystko, co w jakikolwiek sposób pozbawiłoby was lub jakąkolwiek grupę tego, co słusznie należy do was – mówił do rdzennych mieszkańców Kanady Jan Paweł II w 1984 r. – Z zapisu historycznego jasno wynika, że przez wieki wasze narody były wielokrotnie ofiarami niesprawiedliwości ze strony przybyszów, którzy w swojej ślepocie często postrzegali całą waszą kulturę jako gorszą. Dzisiaj, szczęśliwie, sytuacja ta została w dużej mierze odwrócona, a ludzie uczą się doceniać, że istnieje wielkie bogactwo w twojej kulturze i traktować was z większym szacunkiem – podkreślał papież.
Wzmocnić przekaz
W marcu tego roku w Watykanie papież Franciszek spotkał się z przedstawicielami ludności rdzennej Kanady. Towarzyszyła im delegacja kanadyjskiego episkopatu. „Pragnieniem papieża było wysłuchanie bolesnych historii ocalałych” – poinformował Watykan.
Franciszek leci do Kanady po to, żeby potwierdzić i wzmocnić głos lokalnego Kościoła. To interwencja. Sytuacja domaga się osobistej obecności papieża. Wydaje się, że bez obecności Ojca Świętego w tym miejscu proces uzdrowienia i pojednania nie mógłby być pełny. – Chociaż my, jako biskupi, podjęliśmy działania i zapewniliśmy o naszej trosce o uzdrowienie i chęci pojednania, to głos papieża, ze względu na urząd oraz osobowość samego Franciszka, sprawi, że ten przekaz będzie wyjątkowo słyszalny – podkreśla abp Richard Smith, koordynator papieskiej pielgrzymki ze strony kanadyjskiego Kościoła. W ciągu pięciu lat kanadyjscy biskupi chcą zebrać 30 mln dolarów na projekty, mające na celu uzdrowienie zranień i pojednanie pomiędzy Kościołem katolickim, a rdzennymi mieszkańcami Kanady. Delegacje ludów rdzennych zaznaczają jednak, że bardziej niż materialnej rekompensaty oczekują oficjalnych przeprosin Ojca Świętego oraz udostepnienia rodzinom zaginionych dzieci archiwów kościelnych, aby mogły poznać los swoich najbliższych.
Słowa i gesty
Papież Franciszek przyzwyczaił nas do tego, że kiedy trzeba nie przebiera w słowach. Nie owija w bawełnę i nazywa rzeczy po imieniu. Można się więc spodziewać, że ta pielgrzymka przyniesie mocne słowa i nie mniej wyraziste gesty. – Przygotowane szaty liturgiczne zostały wykonane w duchu form artystycznych charakterystycznych dla ludów tubylczych, uwydatniają ich wartość. A jednocześnie zostają wykorzystane jako nośniki przesłania wiary. Także muzyka liturgiczna będzie to wyrażać. Przykładem może być użycie bębnów, które spełniają ogromną rolę. To wszystko pokaże harmonijną koegzystencję kultury i wiary – podkreśla ks. Cristino Bouvette, ceremoniarz wizyty papieskiej.
Tuż przed wyruszeniem w podróż do Kanady Franciszek przypominał, że jego głównym celem jest spotkanie przedstawicieli ludności rdzennej i uznanie krzywd, których doznali w przeszłości ze strony także Kościoła. – Drodzy bracia i siostry z Kanady, jak wiecie, przybędę do was przede wszystkim w imię Jezusa, aby spotkać i uściskać ludy rodzime. Niestety, w Kanadzie wielu chrześcijan, w tym niektórzy członkowie instytutów zakonnych, przyczyniło się do polityki asymilacji kulturowej, która w przeszłości poważnie zaszkodziła na różne sposoby wspólnotom rodzimym. Z tego powodu przyjąłem niedawno w Watykanie kilka grup przedstawicieli ludów rodzimych, którym wyraziłem smutek i solidarność z powodu doznanych przez nie krzywd” – powiedział papież.