Monika Białkowska: Grób Jezusa od wszystkich innych grobów tamtych czasów różnił się tylko jednym – był pusty. Ale też w wielu innych rzeczach był podobny do setek i tysięcy innych grobów…
Ks. Henryk Seweryniak: Z tymi tysiącami bym nie przesadzał. Okazuje się, że w czasach Jezusa wcale nie było ich dużo od zachodniej strony Jerozolimy, gdzie pochowany został Jezus. Żydzi obawiali się rozkładających się ciał i zarazy, jaką mógł przynieść do miasta wiatr. Spora liczba grobów zachowała się natomiast w innych częściach miasta. I dzięki temu oczywiście doskonale wiemy, jak wyglądały ówczesne groby i sposoby pochówków.
MB: Pochówek Jezusa był podobny do wszystkich innych, pomijając oczywiście pośpiech mu towarzyszący. Choć powiedzmy to jasno: gdyby ściśle trzymać się przepisów rzymskich, Jezus w ogóle nie powinien być pochowany, ale zostawiony na pożarcie sępom…
HS: Tak o ukrzyżowanych mówiło rzymskie prawo. Ale w prowincjach działało ono inaczej, namiestnicy mogli działać poza granicami rzymskiego prawa. U Żydów ważne było zachowanie kultycznej czystości, ich przepisy mówiły, że „trup nie będzie wisiał na drzewie na noc, lecz tegoż dnia musisz go pogrzebać. Bo wiszący jest przeklęty przez Boga. Nie zanieczyścisz swej ziemi danej ci przez Pana, Boga twego w posiadanie”. Józef Flawiusz potwierdza, że Żydzi o chowanie zwłok dbali, nawet jeśli były to zwłoki ukrzyżowanych. Piłat zgadzał się na to nie tyle z troski o godność osób ukrzyżowanych, ile nie chcąc ranić wrażliwości religijnej Izraela.
MB: Nie było to dla niego na tyle ważne, żeby chciał iść z Żydami na wojnę o kilka pochowanych szybko ciał. Racjonalna kalkulacja zysków i strat. Piłat pozwolił pochować Jezusa Józefowi z Arymatei.
HS: Ewangeliści opisujący to wydarzenie idealizują Józefa, który rzeczywiście chciał wypełnić biblijny nakaz i pochować ciało przed zachodem słońca. Czasu było mało, dlatego nie obmywano i nie balsamowano ciała. Nie wiadomo też nic o tym, żeby Jezus miał być pochowany z „krwią życia”.
MB: Na to też chyba było mało czasu…
HS: I nie wiemy, czy w ówczesnych przepisach był już nakaz zbierania „krwi życia”, który oznacza, że należy zebrać wszystką krew, jaka wyciekła z ciała zmarłego. Kiedyś byłem świadkiem, jak po zamachu terrorystycznym w Jerozolimie zatrzymano autokar. Usłyszeliśmy, że nie możemy przejechać, bo na miejscu pracują jeszcze rabini. Ta praca polegała na tym, że specjalnymi miotełkami i szufelkami zbierali każdą kroplę krwi człowieka, żeby razem z nim tę krew pochować, żeby nic nie zostało na ulicy. Raczej w przypadku Jezusa to się nie wydarzyło, nikt o tym nie wspomina.
MB: Krwi raczej nie zbierano. Zwyczajowego namaszczenia w przypadku Jezusa nie było, bo najpierw spieszono się, żeby zdążyć przed szabatem, a potem już nie było kogo namaszczać. Wróćmy więc do grobu. Józef oddał Jezusowi swój, zupełnie nowy grobowiec…
HS: I to, że ów grób był nowy, okazuje się bardzo ważne dla jego późniejszego zlokalizowania i potwierdzenia przez archeologów. Grób, który dziś wskazujemy powszechnie jako grób Jezusa, ma wszelkie znamiona grobu nowego. Nikt nie był w nim pochowany – ani przez Jezusem, ani po Jezusie. Musimy wiedzieć, że pochówki żydowskie w tamtym czasie odbywały się w dwóch fazach. Najpierw zabierano ciało do grobowca, obmywano, namaszczano, owijano całunem i zostawiano na kamiennej ławie w grobowcu albo w wykutej tam niszy. To był tak zwany pochówek pierwotny. Po jakimś czasie, od roku do trzech lat, następował pochówek wtórny. Kiedy tkanki miękkie uległy rozkładowi, wracano do grobowca, żeby pozbierać szczątki i włożyć je do ossuarium, które oczywiście nadal pozostawiano w grobowcu.
MB: To też tłumaczy, dlaczego tych grobowców ze zwłokami mogło nie być tak dużo… Zmarły niejako „zwalniał miejsce” dla następnych. Ossuarium zajmuje nieporównanie mniej miejsca niż ciało.
HS: Ossuariów znaleziono w Izraelu dużo, ale ciekawsze są dla nas same groby. Znano wtedy kilka ich typów. Groby ziemne podobne do naszych się zdarzały, ale nie były rozpowszechnione. Zasadniczo stosowano tak zwane hypogea, czyli groby podziemne, wykorzystujące naturalne groty w skale. W okresie grecko-rzymskim te proste jaskinie zaczęły się przekształcać w cały rozbudowany system podziemnych pomieszczeń – im rodzina była bogatsza, na tym więcej mogła tu sobie pozwolić. Pomieszczenia można było podzielić na przedsionek i właściwą komorę grzebalną. Zwłoki kładziono wzdłuż ścian, na kamiennej ławie albo na łożu z podgłówkiem. Żeby mogło się ich zmieścić więcej, już w drugim wieku przed Chrystusem zaczęto drążyć tak zwane khokim, czyli nisze w ścianach. Ciała zawinięte w całun wsuwano w taką właśnie niszę. W przypadku grobu Jezusa nie ma tam żadnych khokim, nikt ich jeszcze nie zdążył tam urządzić.
MB: Grób Jezusa był nowy – to jeden z elementów, który pozwala go bez błędu zidentyfikować. Ale miejsce, w którym się znajduje, w zasadzie nigdy nie budziło większych wątpliwości.
HS: Kilka wieków przed Jezusem teren Kalwarii był kamieniołomem. Kamieniarze zostawili w jego centrum część skały, wysoką na ponad dziesięć metrów. Może kamień tam wydobywany nie był najwyższej jakości? Może z innych powodów przerwano prace? Tego nie wiemy. Potem wiatry naniosły tam ziemię, aż w czasach Jezusa pozostał widoczny półkolisty, wypolerowany przez wiatry i deszcze wierzchołek skały o średnicy siedmiu metrów.
MB: Nic dziwnego, że kojarzył się z czaszką.
HS: To była dość mała powierzchnia, ale wystarczająca do umieszczenia na niej trzech krzyży. W sąsiadującym ze wzgórzem zboczu znaleziono wykute komory grobowe. Grób Jezusa wydrążony był nie w samym wzgórzu Golgoty, ale w stoku dawnego kamieniołomu. Archeolodzy zgodnie wskazują właśnie to jedno jedyne miejsce w Jerozolimie jako miejsce pochówku Jezusa, prawie nikt, poza pojedynczymi badaczami, nie znajduje tu innych możliwości. Ten grób dziś znajduje się w bazylice Grobu Pańskiego, która pokrywa też teren Golgoty.
MB: Wyobraźmy sobie, że jesteśmy tam nie dziś, ale wtedy, owego „trzeciego dnia”, w poranek Zmartwychwstania…
HS: To zmartwychwstanie było niewyobrażalne, bo przecież saduceusze bez specjalnego przekonania wierzyli w życie pozagrobowe – to był raczej temat do dyskusji niż dogmat. Tymczasem, gdy uczniowie przyszli do grobu, znaleźli w nim tylko pamiątki, całun, chustę. Według opisów ewangelicznych leżały porzucone, opadłe, jakby się uniosły, a ciało spod nich wypromieniowało. Zauważmy też, wbrew twórcom różnych tez, że złodziej nie zajmowałby się ich odwijaniem.
MB: I czasu na to szkoda, i mało higieniczne zajęcie…
HS: Potem już na żadnym etapie, w żadnych przekazach nie mamy najmniejszej wzmianki o kulcie grobu z ciałem Jezusa. Przecież teoretycznie, gdyby uczniom Jezusa zależało na budowaniu swojej pozycji w ówczesnym świecie, mogli ją oprzeć na takim właśnie czcigodnym miejscu. Nie ma też żadnego innego świadectwa, które zarzucałoby uczniom Jezusa kłamstwo i które by wskazywało, gdzie zwłoki Jezusa są pochowane. Narracja o zmartwychwstaniu nie utrzymałaby się w Jerozolimie ani przez godzinę – gdyby w jakikolwiek sposób ktokolwiek potrafił wskazać, gdzie podziało się Jego ciało. Tego nie potrafili zrobić nawet Żydzi, nawet faryzeusze i uczeni w Piśmie, którym najbardziej musiało na tym zależeć.
MB: Nie udało się: bo nikt ciała Jezusa nie ukradł ani nie zgubił. On rzeczywiście zmartwychwstał!
HS: Grób na wieki pozostał pusty. Alleluja!