Kiedy spojrzeć na mapę szlaku cysterskiego, pojawia się skojarzenie z zabawką z dzieciństwa – z kalejdoskopem. Pozornie przypadkowo porozrzucane kamyki, dzięki lustrom tworzą w kalejdoskopie fascynujące i niepowtarzalne obrazy.
W Polsce owe kamyki rozsypane są po całym kraju, od Żarnowca na północy po Czarną Górę na południowej granicy, od Cedyni na zachodzie po Koprzywnicę na wschodzie. Razem składają się na obraz pocysterskiego świata – wielkiego dziedzictwa, które pozostało po mądrych mnichach w białych habitach.
Szlak
Niech nie zwiedzie nas nazwa – szlak cysterski nie jest szlakiem turystycznym, ale należy do tak zwanych szlaków kulturowych. Oznacza to, że ze względu na rozproszenie obiektów trudno jest przejść i przejechać go w całości – trzeba by przejechać Polskę i całą Europę wzdłuż i wszerz. Szlaki kulturowe zapraszają do wejścia w konkretnym miejscu i w każdym oferują jakąś ważną lekcję. Potem można wrócić do domu i za rok czy za parę lat odwiedzić kolejne miejsca, i kolejne.
Nie każdy punkt na cysterskim szlaku uczyć będzie tego samego. W niektórych do dziś żyją cystersi, w innych przeżyć można rekolekcje, jeszcze inne tylko cystersów pamiętają, choć w dawnych murach żyją dziś inni ludzie. Po niektórych klasztorach nie pozostał żaden ślad, poza pamięcią, że kiedyś żyli tu mnisi. Nic więc dziwnego, że trudno jest mówić czy oprowadzać po całym szlaku, tak jest on różnorodny. Najlepszą zachętą do wejścia na niego może być pokazanie kilku małych kamyków, składających się na układankę w kalejdoskopie.
Z ognia
Bardo to miasto w województwie dolnośląskim, leżące nie tylko na szlaku cysterskim, ale i na szlaku bursztynowym i napoleońskim. Cystersi byli tu od XIII w. i już wtedy miejsce to było ośrodkiem kultu maryjnego – wszystko dzięki cudownej figurze Matki Bożej Bardzkiej, nazywanej Strażniczką Wiary. Legenda głosi, że to sama Maryja objawiła się miejscowemu pobożnemu młodzieńcowi, prosząc, by czczono ją w tym właśnie miejscu. Ile w tym prawdy – nie wiadomo. Wiadomo za to, że bardzka rzeźba jest najstarszą romańską rzeźbą zachowaną na Dolnym Śląsku. Cystersi troszczyli się o jej kult – kiedy na przełomie XVI w. kościół płonął, dwóch zakonników pobiegło w ogień ratować figurę. Kiedy wychodzili, zawalił się na nich strop – a następnego dnia mnisi, w dłoniach spalonego współbrata, znaleźli Maryję nietknięta przez ogień. Dziś w klasztorze w Bardzie mieszkają ojcowie redemptoryści.
Z jeziora
Za cudowny uznawany jest również obraz, czczony w innym punkcie na cysterskim szlaku – w Byszewie (diecezja pelplińska). Obraz ten, pochodzący z czasów cysterskich, jest najstarszym, słynącym łaskami obrazem w dawnej diecezji chełmińskiej, a namalowana na nim Maryja nazywana jest Królową Krajny. Według legendy obraz miał zostać wyłowiony z jeziora obok kościoła. Dziś cystersów w Byszewie już nie ma: kościół służy parafii, a w zabudowaniach poklasztornych znajduje się… więzienie.
Maryja szczególnie czczona jest również w pocysterskim Ludźmierzu. Figura Królowej Podhala znalazła się tu za sprawą białych mnichów, choć nie są znane okoliczności tego wydarzenia ani fundator rzeźby.
Młoda mężna
Szukając najciekawszych miejsc na cysterskim szlaku, nie można nie zatrzymać się na chwilę w Chełmnie (diecezja toruńska). To właśnie tutaj jedną z przełożonych była niegdyś siostra warmińskiego kanonika, Mikołaja Kopernika. Ale najbardziej warte poznania są dzieje klasztoru i jego mieszkanek nieco wcześniej, w połowie XVI w. Kiedy na Pomorze dotarła reformacja, jej skutki widoczne były również w klasztorach. Liczba powołań spadała, mniszki rozjeżdżały się do swoich domów. Sytuację w Chełmnie pogorszyła jeszcze zaraza – w końcu w klasztorze pozostały tylko dwie zakonnice, z których jedna (przełożona) sprzyjała reformacji, nie przyjmowała nowicjuszek i przy poparciu biskupa (prywatnie – swojego rodzonego brata) sprzedawała klasztorne dobra. Próbowano ratować klasztor, sprowadzając do niego bernardynki czy klaryski, albo przekazać klasztor jezuitom. Kiedy wydawało się, że nic go nie uratuje, do klasztornych bram zapukała 24-letnia Magdalena Mortęska z grupą przyjaciółek. Jeszcze w tym samym roku (1579) została ksienią i przystąpiła do odnowy wspólnoty. Wprowadzone przez nią reguły były surowe, ale do klasztoru zaczęło napływać coraz więcej postulantek; w ciągu 20 lat przewinęło się ich ponad sto. Wszystkie były dobrze kształcone, musiały czytać po polsku i po łacinie, uczyły się wielogłosowego śpiewu chóralnego. Na tej bazie przy klasztorze mogła powstać szkoła dla panien ze szlacheckich rodzin, uważana wówczas za najnowocześniejszą w całym kraju. Za rządów ksieni Magdaleny Mortęskiej wyremontowano klasztor i wyposażono klasztorny kościół. Mniszki z chełmskiego klasztoru zamieszkiwały później w innych miejscach, dając początek dwudziestu nowym fundacjom. Proces beatyfikacyjny Magdaleny Mortęskiej rozpoczął się pod koniec XVII w. – przerwały go wydarzenia polityczne i nigdy później nie był kontynuowany. Dziś w pocysterskim klasztorze żyją Siostry Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo. Prowadzony jest również Dom Pomocy Społecznej.
Słowo i muzyka
Inną postacią, którą odnaleźć można na cysterskim szlaku, jest ks. Jakub Wujek, tłumacz Biblii na język polski. Nie był on wprawdzie cystersem, lecz jezuitą, ale jako mały chłopiec kształcił się w wągrowieckim opactwie cysterskim. Wągrowiecki klasztor wydał również światu profesa Adama, wielkiego organistę i kompozytora, po którym zostało ok. 27 zapisów nutowych muzyki baroku. Kościół poklasztorny jest dziś własnością archidiecezji gnieźnieńskiej. Jednym z niewielu elementów pierwotnego, cysterskiego wyposażenia jest tu, pochodząca z początków XVI w., rzeźba Madonny z Dzieciątkiem. Część poklasztornych budynków należy do parafii, w części znajdują się ekspozycje muzealne.
Jędrzejów (diecezja kielecka), do którego po stu latach przerwy, w 1945 r., powrócili cystersi, słynie przede wszystkim z jednego ze swoich mieszkańców – błogosławionego Mistrza Wincentego, zwanego Kadłubkiem, który po zrzeczeniu się godności biskupiej wstąpił do jędrzejowskiego klasztoru. Dziś jest tu jego sanktuarium, z relikwiami umieszczonymi w ołtarzu w prezbiterium.
Miejsce i duch
Poza pamięcią o cystersach i śladami ich pobożności cysterski szlak oferuje możliwość zobaczenia wielu dobrze zachowanych zabytków kultury. Nie można tu nie wspomnieć chociażby Krzeszowa (diecezja legnicka), gdzie malowidła na ścianach prezbiterium i kaplic są tak bogate, że nie zrobiono w nich okien. Nie można pominąć Lądu (archidiecezja gnieźnieńska), dziś będącego w rękach salezjanów, ale pełnego pocysterskich polichromii, z których najbardziej dech w piersiach zapiera ta na 38-metrowej kopule. Każde z miejsc na cysterskim szlaku niesie ze sobą jakąś opowieść: w Paradyżu o mnichach, posądzonych o fałszowanie dokumentów w skryptorium, czy w Rokitnie o królu Michale Korybucie Wiśniowieckim, który tłumił bunt szlachty, trzymając przy sobie obraz Matki Bożej. Nawet jeśli tak, jak w Bledzewie (diecezja gorzowska), w miejscu dawnego klasztoru znajdują się pola uprawne, to przecież zobaczyć tu można pocysterskie pamiątki w parafialnym kościele. Jedno jest pewne: podróż cysterskim szlakiem pozwoli odkryć bliżej ducha mnichów, którzy żyjąc modlitwą i pracą, budowali Europę.
Gdzie można spotkać cystersów?
Funkcjonujące opactwa cysterskie: Kraków Mogiła, Wąchock, Jędrzejów, Szczyrzyce.
Przeoraty cysterskie: Henryków, Oliwa, Szklane Domy, Sulejów.
Cysterskie placówki duszpasterskie: Trybsz, Czarna Góra, Jodłownik, Winniki.
Dawne klasztory męskie:
Bierzwnik, Bledzew, Bukowo Morskie, Byszewo, Gościkowo-Paradyż, Jemielnica, Kamieniec Ząbkowicki, Kołbacz, Koprzywnica, Koronowo, Ląd, Lubiąż, Ludźmierz, Łekno, Mironice, Obra, Pelplin, Przemęt, Rudy, Szpetal, Wągrowiec, Wieleń, Zemsko.
Dawne klasztory żeńskie:
Cedynia, Chełmno, Koszalin, Marianowo, Ołobok, Owińska, Pełczyce, Recz, Szczecin, Toruń, Trzcińsko, Trzebnica, Wolin, Żarnowiec.
Na szlak cysterski najlepiej wyruszyć indywidualnie, zaczynając od poznania miejsc, które znajdują się najbliżej naszych domów – często okazuje się bowiem, że nieświadomi jesteśmy, jakie bogactwa kryje ziemia, na której żyjemy.
Warunki zwiedzania, godziny otwarcia obiektów, koszty wstępów do muzeów są różne w każdym z miejsc na cysterskim szlaku. Szczegółowe informacje na temat tych miejsc, z mapami dojazdów, danymi historycznymi, numerami telefonów i nazwiskami osób odpowiedzialnych za ruch pielgrzymkowy oraz godzinami otwarcia poszczególnych obiektów można znaleźć na stronie internetowej Szlaku Cysterskiego www.szlakcysterski.org. Warto tam zajrzeć przed wyruszeniem w drogę: niektóre obiekty nie istnieją, część znajduje się w rękach prywatnych lub pełni inne funkcje (szpitale, domy opieki, więzienie).
Beata Maciejewska z Gniezna, pielgrzymująca do klasztoru w Żarnowcu
– W Żarnowcu od kilku już wieków nie ma sióstr cysterek, ich miejsce zajęły benedyktynki. Pierwszą rzeczą, która ujmuje odwiedzających klasztor, to ogromna cisza i przejmujący spokój. Na jego krużgankach czuje się zapach starych, pięknych murów. Czasami ma się wrażenie, jakby one same chciały opowiedzieć, ile już przeżyły... Każda cegła zna pewnie niejedną historię powołania zakonnego, zna historię ludzi odwiedzających to miejsce. A przez okna krużganków zobaczyć można zadbany i kwitnący ogród – ale tam wstęp mają już tylko siostry benedyktynki.
Karolina Piesik z Wągrowca, obecnie w Poznaniu
– Wychowałam się w Wągrowcu. Życie płynie tu bez większego pośpiechu, normalnie. Normalnymi też wydają się zabytki i miejsca, które wrosły w krajobraz miasta, na które nie zwraca się większej uwagi. Ale odbywają się tu konkursy wiedzy o początkach założonego przez cystersów miasta, a dzieci, ucząc się o jego historii, wrastają w regionalną kulturę.
W pocysterskim kościele Wniebowzięcia NMP w Wągrowcu potocznie nazywanym „spalonym kościołem” – po wielu wojnach i pożogach – nie odnajdziemy pierwotnych, pocysterskich zabytków. Zbudowany na wzniesieniu jest jednak wizytówką miasta, można go dostrzec z dróg wjazdowych.
Pamiętam, jak przed laty rozgrzewała moją wyobraźnię informacja, że istnieje tajne, podziemne przejście z klasztoru do dawnej opatówki, czyli dzisiejszego Muzeum Regionalnego. Do tej pory nie wiem, czy to jest legenda, czy rzeczywiście takie przejście istniało. Zwiedzając stare podziemia klasztoru, szukałam jakiegoś ukrytego wejścia.
Dużą atrakcją miasta jest bifurkacja, czyli skrzyżowanie dwóch rzek, Nielby i Wełny. To swoisty cud natury, ale do jego powstania również przyczynili się cystersi, budując miasto właśnie w tym miejscu.
Cały czas pamiętamy o naszych założycielach. Co roku przy parafii Wniebowzięcia NMP organizowany jest Festyn Cysterski, na którym dzięki zabawom, koncertom i konkursom można lepiej poznać kulturę i historię Wągrowca. W ten sposób kolejne pokolenia młodych wągrowczan wrastają w swoją małą, regionalną kulturę, z której ja osobiście jestem dumna.
Adrian Samul, student z Poznania, pielgrzymujący do Lądu
– Pamiętam moją pierwszą wizytę w Lądzie. Byłem małym chłopcem, jechaliśmy na pielgrzymkę, po drodze zatrzymując się na chwilę w lądzkim klasztorze. Sam się dziwię, że nie zapamiętałem, co było prawdziwym celem pielgrzymki – pamiętam za to, jak siedzieliśmy z głowami zadartymi do góry, a stary ksiądz pokazywał nam wymalowane na suficie polichromie z biblijną sceną sądu Salomona nad kobietami spierającymi się o dziecko.
Do Lądu mam niedaleko, więc wstyd byłoby nie znać tego miejsca. Kiedy przyjeżdżają do mnie znajomi z dalekich zakątków Polski, staramy się zobaczyć Ląd. Oczywiście robi wrażenie i sam budynek, i polichromie. Warto je poznać. Ostatnio jednak potrafię patrzeć na to miejsce jeszcze inaczej: jak na więzienie. To przecież tu na początku II wojny światowej więziony był bp Michał Kozal, późniejszy błogosławiony męczennik z Dachau. Wierzyć się nie chce, że tak piękne miejsce mogło być miejscem niewoli... A lądzkie mury cierpliwie przechowują pamięć i o cystersach, i o bł. Michale Kozalu, i o tych, którzy przyszli tu po nich…