To zwierzę może nas wiele nauczyć...
Jednym ze stałych zadań bydgoskiego Miejskiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa jest konieczność pogłębiania świadomości historycznej najmłodszych mieszkańców miasta. Jak Miejscami Pamięci, pomnikami wojennymi i historycznymi, etosem żołnierskim zainteresować młodzież? A może uda się mówić o rodzimej historii nawet dzieciom? – Chyba wiem, jak to zrobić!
Postawmy pomnik... niedźwiedziowi! Nie byle jakiemu zwierzęciu, ale słynnemu „Wojtkowi” – niedźwiedziowi z armii Władysława Andersa, misiowi wsławionemu dzielną postawą na zapleczu bitwy o Monte Cassino, który naśladując zajęcia swoich opiekunów w mundurach, wziął w swe kudłate łapy pocisk do działa i podał kanonierowi. Za ten epizod uwielbiała go „andersowska” armia, powojenne pokolenie polskiej przymusowej emigracji, a wreszcie podbił serca dzieci w całym Zjednoczonym Królestwie. „Wojtek” ma swoje pomniki czy tablice memorialne w Anglii, Szkocji, Kanadzie. Był bohaterem angielskojęzycznych czytanek i książek. Tylko w Polsce przez długie lata było o nim względnie cicho. To się jednak zmienia, a uważam przy tym, że Bydgoszcz mogłaby stać się pierwszym polskim miastem przyzywającym mruczącego bohatera na pomoc w walce o historyczną tożsamość najmłodszych.
„Wojtek” ma swoich fanów na świecie. On nas nie potrzebuje. My potrzebujemy jego!
Miś a sprawa polska
Krótko, po żołniersku, było to tak: maleńki irański niedźwiadek trafił do polskich żołnierzy drogą spontanicznej wymiany handlowej z przypadkowo napotkanym chłopcem. 22. Kompania Transportowa Artylerii II Korpusu chętnie uczyniła z misia swoją maskotkę, a zwierzę naprawdę szybko polubiło podróże ciężarowymi autami, spanie w pobliżu wojskowych namiotów, zapasy z żołnierzami. Szybko też rosło: przed kampanią włoską w 1944 r. kudłaty „Wojtek” ważył już ćwierć tony, był dorosłym osobnikiem. Pod Monte Cassino odwdzięczył się swoim opiekunom, stając wraz z nimi do ich pierwszego boju. Raz legenda przypisuje mu przeniesienie pocisku, innym razem całych ich skrzyń; dość, że konturowa sylwetka niedźwiedzia z armatnim nabojem stała się oficjalnym znakiem jednostki, a kudłaty miś – żołnierz trafił do serwisów BBC. Po demobilizacji zamieszkał w zoo w szkockim Edynburgu, osładzając Polakom smutek pojałtańskiej emigracji. Kombatanci przychodzili pod jego klatkę, zagadywali po polsku, a niedźwiedź wyraźnie się ożywiał. Jego żywot w zamknięciu zakończył się dopiero 15 listopada 1963 r. „Wojtek” trwał jednak dalej w opowieściach, reportażach, pomnikach...
Miś a sprawa bydgoska
Pomnik to pomysł na przyszłość, na razie nauczmy się o niedźwiedziu żołnierzu mówić, czyniąc go przykładowo maskotką – symbolem świeżo inaugurowanego połączenia lotniczego Bydgoszczy z Edynburgiem. Niech jego historia pojawi się przy wybiegu niedźwiedzi w myślęcińskim Ogrodzie Fauny, a dzieci poznają losy „Wojtka” w szkołach, na specjalnych lekcjach.
Szkockim miastem partnerskim Bydgoszczy jest Perth, w którym znajduje się wielki Polski Cmentarz Wojskowy. Tam spoczywają ci, którym „Wojtek” był niezwykłym towarzyszem służby, ulubieńcem. Szkoci zaś martwią się, że o tej nekropolii mało wiemy w naszym kraju.
Dr Arkadiusz Nadolski z bydgoskiego Muzeum Wojsk Lądowych przyznał, że sprawa upamiętnienia legendarnego misia warta jest dalszych rozważań i zabiegów.
Jeśli ktoś chce się przyłączyć do memorialnej Operacji „Wojtek” – serdecznie proszę o kontakt! A może znajdzie się wśród naszych Czytelników ktoś, kto widział „Wojtka” na własne oczy i chciałby o nim opowiedzieć?