Logo Przewdonik Katolicki

Jak przygwoździć smoka

Adam Gajewski
Plebania ks. Mieczysława Buławskiego była komendanturą dla dowódców odcinka frontu powstańczego pod Bydgoszczą. W swoich wspomnieniach opisał m.in. zdobycie pociągu Grenzschutzu fot. Piechocki Tytus

Odczuwałem pewną pokusę, aby rynarzewskie wypadki frontowe zbeletryzować w formie podobnej do baśni, gdzie obrońców małego miasteczka prześladuje krwawa bestia. Tak mocno tkwił mi w głowie wątek smoka, wyjęty z pamiętnika ks. Mieczysława Buławskiego.

Wspomnienia proboszcza z podbydgoskiego Rynarzewa ukazały się drukiem w 1929 r. jako tomik–reportaż Miasteczko nad Frontem (edycja Drukarni i Księgarni św. Wojciecha). Narrator patrzy na wojenny zgiełk lat 1918–1919 oczami zarówno duszpasterza, jak i komisarycznego burmistrza miejscowości, symbolicznego i realnego przywódcy. Dla powstańczego wojska będzie kapelanem, doradcą, agitatorem, dla Niemców – niebezpiecznym przeciwnikiem, który wraz z kościelnym organistą uwięziony zostanie jako zakładnik. Zresztą wszyscy mężczyźni z Rynarzewa zdolni do noszenia broni zostają internowani, wywiezieni aż w okolice Szczecina. W drodze są szykanowani i bici przez niemieckich żołnierzy.
Frontowy dramat Rynarzewa jest bezprecedensowy – linia frontu uwięzi miasteczko w kleszczach aż na rok, co jest najdłuższym oblężeniem w całych dziejach polskiej wojskowości! Niemcy chcą wyprzeć powstańców z Rynarzewa wszelkimi sposobami – ponawiając falowe ataki, podciągając tu artylerię, która nie oszczędzi nawet kościoła. Wysłannik prasy poznańskiej donosił: „Kościół obrali sobie bowiem Niemcy za punkt specjalny… w przerwach jeden za drugim docieramy do wnętrza pięknej barokowej świątyni i oglądamy ślady spustoszeń od pocisków armatnich i kul karabinowych, wśród ciągłych salw karabinów od strony dworca rynarzewskiego. Posterunki polskie odpowiadają…”. W szachu trzyma naszych także „smok” – obsadzony przez Grenzschutz pociąg pancerny „P 22”, którego ostrzał ma destrukcyjny wpływ na morale powstańców. Do czasu.

Raz natarcie, raz obrona…
Nim przywołamy odpowiedni fragment kwiecistej narracji ks. Buławskiego, zasmakujmy oszczędnego stylu sztabowych komunikatów. Niewielkie Rynarzewo „wywalczyło” bowiem aż kilkanaście notek sformułowanych przez Dowództwo Główne w Poznaniu, które Sztab Generalny WP włączył do swych dobowych raportów z lat 1918–1920. Nawet te dość lakoniczne wzmianki przekonują, iż boje o Rynarzewo miały dla walczących stron znaczenie spore. Tutejszy front przypominał momentami zmagania z pól Wielkiej Wojny! Walczono o budynki, umocnienia, szlak kolejowy, linię Noteci… Niemcy dysponowali w Bydgoszczy solidnym zapleczem frontowym, pozwalającym działać z rozmachem. Obrona miasteczka zasługuje na bohaterską legendę.
Wybiórczo cytując powstańcze Dowództwo Główne:
„14 stycznia 1919. Rynarzewo wzięte przez nasze oddziały”.
„24 stycznia 1919. Silny atak niemiecki pod Rynarzewem odparto zupełnie. W pościgu za uchodzącym nieprzyjacielem zdobyty Rudy i oczyszczono lewy brzeg Noteci. Nieprzyjaciel poniósł ciężkie straty”.
„16 lutego 1919. Ataki niemieckich pociągów opancerzonych na Wierzchosławice i Rynarzewo zostały odparte. Pod Rynarzewem strzelała artyleria niemiecka znów pociskami gazowemi”.
Przeskoczmy nieco w czasie: 
„4 kwietnia 1919. Dość silny ogień min, miotaczy i artylerii na dworzec w Rynarzewie i młyn w Chobielinie”.
„13 czerwca 1919. Z Elsensee pod Rynarzewem wyparł silny atak nieprzyjacielski nasze posterunki, wsparty artylerią”.
Za każdym komunikatem widzieć trzeba gruzy, rany, poległych…

9.00 rano – rutyna kanonady
Udaną zasadzkę na „smoka – pancerkę” przeprowadzono 19 lutego 1919 r. Zaminowanie nasypu kolejowego wzięli na siebie saperzy ściągnięci z Poznania, wyczekujący przez kilka dni odpowiedniej okazji. Ksiądz Buławski błogosławił ich dywersyjnej robocie. O znienawidzonym pociągu pisał tak: „«Smokiem» nazywali go powstańcy. Przyjeżdżał już w styczniu raz po raz, w lutym zaś zjawiał się prawie co dzień o 9 rano jako czarny, groźny zwiastun śmierci i zniszczenia. Pluł kulkami z kilku maszynówek naraz, rzygał bombami, minami i pociskami z armatki rewolwerowej. […] Żołnierze kryli się przed nim po piwnicach i domach, kląc na czym świat stoi, i szemrząc w swojej bezradności”.
Poczucie bezradności uleciało wraz hukiem wysadzanych w powietrze torów. „Smok” został przygwożdżony, oderwany od swego bydgoskiego legowiska. Wzięto „pancerkę” zaciekłym atakiem, w którym życie straciło prawie 30 powstańców wraz z dowódcą grupy szturmowej.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki