Logo Przewdonik Katolicki

Unikam "budowlanej roboty"

Łukasz Kaźmierczak
Fot.

Z dr hab. inż. Piotrem Rappem z Politechniki Poznańskiej rozmawia Łukasz Kaźmierczak

z dr hab. inż. Piotrem Rappem z Politechniki Poznańskiej rozmawia Łukasz Kaźmierczak

 

„Obyś dostał stary kościół”… Podobno to największe wyzwanie dla proboszcza.

 – Stary kościół może być wyzwaniem, ale może też być prezentem od losu. Taki kościół na ogół wymaga wielu zabiegów, aby utrzymać lub przywrócić jego pierwotny dobry stan techniczny. Ale, z drugiej strony, jeżeli uda się to zrobić – a w bardzo wielu przypadkach się udaje – to otrzymujemy potem wspaniałą nagrodę w postaci pozytywnego odbioru ze strony społeczeństwa. Nie mówiąc już o satysfakcji z uratowania zabytkowego obiektu, należącego do naszego dziedzictwa narodowego.

 

To oczywiście prawda, tylko że od razu pojawia się pytanie: „ile i dlaczego tak drogo” – jak mawiał klasyk…

– Prace remontowe w obiektach zabytkowych są na ogół drogie. Z rozmaitych statystyk wynika, że wiele zabytków znika z powierzchni ziemi właśnie z powodu braku środków na ich ratowanie. Często natomiast konieczne do wykonania prace można podzielić na etapy. Wtedy dany obiekt rewaloryzuje się przez kilka lat, ale to z kolei pozwala rozłożyć w czasie obciążenia finansowe. Są jednak pewne rodzaje prac, które należy wykonać w całości, od początku do końca, w jednym etapie. Tak się dzieje na przykład, kiedy uszkodzone sklepienie grozi zawaleniem.

 

Wszystko zaczyna się tak naprawdę od konstrukcji obiektu?

 – Konserwacja konstrukcyjna jest pierwszym i być może najważniejszym zabiegiem konserwatorskim dokonywanym w zabytkowym obiekcie, gdyż często decyduje o jego dalszej egzystencji. Ten etap prac poprzedza pozostałe prace renowacyjne związane z wystrojem architektonicznym. Efekty prac konstrukcyjnych prawie zawsze są, lub powinny być, niewidoczne. Ideał, to wzmocnienie konstrukcji obiektu w taki sposób, żeby nie ingerować w jego wygląd. Jednak nie zawsze jest to możliwe.

 

Drewno czy cegła? Który materiał okazuje się trwalszy w perspektywie stuleci?

– I cegła, i drewno. Te materiały są nieporównywalne. Każdy z nich ma zastosowanie we właściwych dla niego sytuacjach. Są różne gatunki drewna i różne gatunki cegły. Możemy mieć cegłę słabą, porowatą, niedostatecznie wypaloną, ale też i taką o ogromnej wytrzymałości i trwałości. Identycznie jest z drewnem. Jeżeli ulegnie zawilgoceniu, zagrzybieniu, zostanie zaatakowane przez szkodniki, wówczas wystarczy nawet kilka lat i ulega całkowitemu zniszczeniu. Natomiast w dobrych warunkach drewno może przetrwać bardzo długo. W mojej praktyce konserwatorskiej spotykałem np. pięknie zachowane dębowe więźby dachowe z XVI w. W dobrych warunkach drewno może przetrwać w doskonałym stanie kilkaset, a nawet kilka tysięcy lat.

 

Co jest największym wrogiem dla zabytkowego kościoła?

– Jest wiele czynników wpływających na pogorszenie kondycji technicznej obiektu. Są to czynniki niezależne od nas, wynikające z naturalnych procesów starzenia materiałów lub właściwości środowiska (np. warunków gruntowych) oraz czynniki spowodowane niewłaściwą eksploatacją obiektu. Różne czynniki destrukcyjne mogą dominować lub występować równocześnie w zależności od konkretnej sytuacji. W pewnym uproszczeniu można stwierdzić, że największymi wrogami każdej budowli są woda i wilgoć.

 

Walka z fizyką jest w ogóle możliwa?

Prawa fizyki działają obiektywnie i nie można z nimi „wygrać”. Zatem z fizyką nie należy walczyć, lecz poznać jej prawa i się do nich stosować.

 

Pan wkracza najczęściej wtedy, kiedy na drobne remonty jest już za późno.

Tak, są to z reguły trudne przypadki. Niektóre z nich były jednak szczególne – np. prace związane z kościołem Najświętszej Marii Panny, znajdującym się na historycznym poznańskim Ostrowie Tumskim. Ta świątynia została posadowiona w zróżnicowanym mineralno-organicznym podłożu gruntowym, a potem przez stulecia deformowała się i przechylała. Kiedy przystępowaliśmy do prac, obiekt wykazywał znaczne deformacje przestrzenne. Na przykład wychylenie ściany szczytowej od pionu dochodziło w jej górnych partiach do pół metra. Udało nam się jednak wzmocnić strukturę kościoła oraz ustabilizować ją w znaczącym stopniu i to w sposób zupełnie niewidoczny dla oka.

 

Trudnym orzechem do zgryzienia była też podobno przepiękna poznańska fara.
Kościołem farnym należało się zająć przynajmniej z dwóch powodów. Pierwszy, to zły stan techniczny konstrukcji, stwarzający w wielu miejscach poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa. Drugi powód, to wartość zabytkowa konstrukcji, unikatowego dzieła inżynierskiego z przełomu wieków XVII i XVIII.

W przypadku fary mieliśmy do czynienia z ogromną, skomplikowaną konstrukcją drewnianą więźby dachowej, belkowania stropu i układem zastrzałów, do których podwieszone jest drewniane pseudosklepienie nad nawą główną. Obiekt jest usytuowany w zwartej zabudowie z wąskimi ulicami Starego Miasta. Dach fary jest umieszczony wysoko i trudno dostępny z zewnątrz. Poddasze ma tylko jedno wejście i prowadzi wąskimi krętymi schodami ceglanymi – jak w wieży z uwięzioną królewną.

 

Z dołu sklepienie fary wygląda na bardzo solidną konstrukcję. 

– Konstrukcja dachów i sklepień nad farą jest skomplikowana i zróżnicowana. Nad prezbiterium oraz nad lewym i prawym skrzydłem transeptu występują sklepienia ceglane, a nad nimi więźby dachowe. Nad centralną częścią świątyni mamy płaski plafon podwieszony do konstrukcji drewnianej, który namalowano w taki sposób, żeby sprawiał wrażenie kopuły. Nad nawą główną więźba dachowa, belkowanie stropu oraz pseudosklepienie stanowią jedną skomplikowaną konstrukcję drewnianą.  

 

Jednym słowem, same wyzwania.

– Ogrom całego obiektu utrudniał organizację prac konserwatorskich. Przykładowo, jeżeli belka stropowa w kościele farnym ma przekrój 30 × 36 cm oraz długość 16 metrów i znajduje się na samej górze, to jak ją stamtąd wyjąć? A przy okazji nie zniszczyć innych elementów podtrzymujących to pseudosklepienie, na którym znajduje się bogata polichromia i sztukateria? Nie mówiąc już o tym, że trudno byłoby w ogóle znaleźć tak wielką belkę z litego drewna, a tym bardziej wciągnąć ją na górę. Wtedy musielibyśmy skorzystać z odpowiednio dużego dźwigu i rozebrać sporą część dachu, niszcząc przy okazji znaczną część substancji zabytkowej.

 

Jak sobie poradziliście?

– Przeprowadziliśmy to oczywiście bez dźwigów. Udało mi się opracować cały szereg rozwiązań konstrukcyjnych, opartych głównie na specjalnych technikach klejenia. Polega to na tym, że zniszczoną część elementu konstrukcyjnego zastępuje się nową, a następnie tę nową część łączy się w specjalny sposób z resztą konstrukcji tak, aby uzyskać odpowiednią

wytrzymałość takiego połączenia. Ja preferuję metody, które nazwałbym „konserwatorskimi”, w odróżnieniu od tzw. metod budowlanych.

 

Czym się one od siebie różnią? 

– W metodzie „konserwatorskiej” obszar robót ogranicza się do niezbędnego minimum, a naprawiona konstrukcja oprócz wymaganej nośności ma również niezmieniony wygląd. Wartość zabytkową ma nie tylko architektura czy wystrój, lecz także konstrukcja, jej układ,  schemat statyczny, zastosowane połączenia między elementami itd. Natomiast w przypadku metod „budowlanych” liczy się efekt końcowy, a nie estetyka. Jeżeli np. mam wymienić końcówkę belki, to mogę ją po prostu odciąć, połączyć nowy kawałek drewna ze starym za pomocą bocznych nakładek oraz śrub i technicznie będzie to spełniało swoją funkcję. Tylko że po takiej „budowlanej” robocie zmieni się od razu wygląd tego elementu. Będzie on po prostu brzydki. Jeżeli tego typu ingerencji w konstrukcję jest wiele, to tak naprawiona konstrukcja niewiele przypomina pierwotną.

 

Zatem nie chodzi tylko o zwykłe odtwarzanie kształtów? 

– Nie, bo konstrukcja musi mieć odpowiedni zapas nośności, a nie być zdolną jedynie do przeniesienia obciążeń doraźnych. My musimy czuć się pewni, nie możemy zastanawiać się, czy jeżeli przyjdzie huragan, to nie spadnie nam coś na głowę. Z jednej strony jest więc pieczołowita konserwacja formy, ale z drugiej strony jest konkretna odpowiedzialność wynikająca z precyzyjnych zapisów prawa budowlanego. Każdy kościół, także ten zabytkowy, musi być budowlą całkowicie bezpieczną. 

 


 

Dr hab. inż. Piotr Rapp – pracuje w Instytucie Konstrukcji Budowlanych Politechniki Poznańskiej. Absolwent Wydziału Budownictwa PP oraz Wydziału Matematyczno-Fizyczno- Chemicznego UAM. Doktoryzował się z nauk technicznych i nauk matematycznych. Prowadzi działalność naukową w dziedzinie matematyki i mechaniki oraz działalność naukową i inżynierską w dziedzinie budownictwa, ze szczególnym uwzględnieniem techniczno-budowlanych problemów ochrony zabytków. Laureat tegorocznej Nagrody Arcybiskupa Poznańskiego za Zasługi dla Kultury Chrześcijańskiej.


Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki