Logo Przewdonik Katolicki

Słowo w klatce filmowej

Jadwiga Knie-Górna
Fot.

Rozmowa z Markiem Luzarem, artystą plastykiem, twórcą filmu animowanego pt: "Tryptyk rzymski" "Tryptyk rzymski" nie należy do poezji łatwej w odbiorze. Dlaczego zatem właśnie to dzieło Jana Pawła II przenosi Pan na kadry filmu animowanego? - Myślę, że film przybliży potencjalnemu odbiorcy treści zawarte w "Tryptyku rzymskim". Tego rodzaju poezja z jednej strony jest bardzo trudna...

Rozmowa z Markiem Luzarem, artystą plastykiem, twórcą filmu animowanego pt: "Tryptyk rzymski"


"Tryptyk rzymski" nie należy do poezji łatwej w odbiorze. Dlaczego zatem właśnie to dzieło Jana Pawła II przenosi Pan na kadry filmu animowanego?

- Myślę, że film przybliży potencjalnemu odbiorcy treści zawarte w "Tryptyku rzymskim". Tego rodzaju poezja z jednej strony jest bardzo trudna w odbiorze przez jej wieloznaczność, z drugiej strony niesamowicie działa na wyobraźnię czytającego. Dotychczasowe filmy mojego autorstwa dotykały właśnie podobnych przestrzeni filozoficzno-metafizycznych, jak "Szkoła Mędrców" cykl filmów, które powstały w oparciu o felietony Marka Skwarnickiego. "Tryptyk rzymski" wyjątkowo osobiście przemówił do mnie. Każda przeczytana strofa niemal automatycznie malowała w mojej wyobraźni obrazy.

Jak przełożyć trudne słowa na artystyczną animację?

- Ukończyłem Krakowską Akademię Sztuk Pięknych i myślę, że jestem cały przepojony jej specyficznym i niezwykłym duchem. Jestem artystą malarzem, być może mam tę wrażliwość, która z kolei pozwala mi otaczający świat odbierać przy pomocy obrazów. Każde słowo, nawet trudne, moja wyobraźnia zamienia w barwy, te zaś konsekwentnie tworzą spójne kadry. W filmie wyobraźnia zamienia się w materię.

Kiedy zainteresował się Pan animacją?

- Animacja fascynowała mnie od zawsze. Film jest plastyką rozwijającą się w czasie, a studia na Akademii dały mi właśnie potrzebny czas na rozwinięcie potrzebnych umiejętności, chociażby takich jak rysunek, który jest fundamentem animacji czy ukształtowanie wyobraźni przestrzennej. Film jest akcją, a ja zawsze w obrazie szukam akcji, dynamiki, kontrastów i napięć. "Widzę filmem".

Wydaje mi się, że we wcześniejszej twórczości Ojca Świętego zarówno dynamiki, jak i kontrastów jest znacznie więcej niż w "Tryptyku rzymskim".

- W moim życiu wiele nici prowadziło mnie do tego dzieła. Mieszkam w Beskidach, kocham góry i często po nich wędruję, a więc pewien sposób obrazowania i przeżywania jest mi bardzo bliski, a także Rzym, na zwiedzaniu którego schodziłem niejedne buty. Miasto, w którym czuję się jak u siebie w domu, oraz moje zauroczenie dziełem Michała Anioła - Kaplicą Sykstyńską. Wszystkie te fascynacje i przeżycia plus wspaniali ludzie, których miałem szczęście w życiu spotkać były, jak puzzle, które w animacji "Tryptyku" poskładały się w całość.

Istnieje niebezpieczeństwo, iż Pańskie przeżycia i fascynacje zdominują przesłanie Autora "Tryptyku".

- Staram się bardzo ściśle trzymać tekstu, który wyzwala obrazy, fakt, że to są moje obrazy, ale jest to właśnie ta moja osobista cząstka, jaką wkładam w ten film. Również staram się najwierniej szukać obrazów, które byłyby bliskie tym, o których pisze nasz Kochany i Czcigodny Autor. "Tryptyk" jest tekstem wyjątkowym, dla mnie niezwykle osobistym poprzez jego wielopłaszczyznowość. Jedną płaszczyzną są miejsca, o których wspomniałem, ale są też płaszczyzny wyższe, zmuszające do głębokich przemyśleń.

Czy rozmawiał Pan z Ojcem Świętym o filmie?

- Nie. Producenci filmu prosili, aby Ojciec Święty pobłogosławił powstający film i takie błogosławieństwo otrzymaliśmy. Choć z Ojcem Świętym o filmie nie miałem okazji rozmawiać, to miałem szczęście kilkakrotnie brać udział w audiencji indywidualnej w Watykanie.

Film, podobnie jak poemat, będzie składał się z trzech części przedstawiających kolejno odwołania do świata sztuki, tradycji, a także biblijnej historii Abrahama. Jakie techniki animacji wykorzystywane są przy pracy nad tym filmem?

- Szukam narzędzi, które są najodpowiedniejsze do realizacji filmu. Tego typu film animowany jest właściwie filmem eksperymentalnym, bowiem nieustannie eksperymentuje się z nowymi środkami wyrazu, albo w inny sposób wykorzystuje się już znane techniki. Wykorzystuję animację klasyczną, animację soli, bardzo poetyczną i ulotną, wykorzystujemy zdjęcia trickowe, które przerabiamy w animowane. Zawarte są także elementy malowania przed kamerą, a także elementy wycinankowe. Techniki te dzieli bardzo płynna granica. Ponieważ jest to jedna historia - to te trzy części Tryptyku będą się wzajemnie przenikały, jednak każda z nich będzie miała swoją określoną formę.

W filmie bierze udział grupa mimów z Lublina, którą może wesprzeć każda osoba, która jest zainteresowana filmem?

- Rzeczywiście jest taki pomysł, ale nie jako wsparcie grupy mimów. W jednej z części "Tryptyku" będzie scena, w której wystąpią tłumy ludzi i nasz pomysł jest taki, aby każda osoba, która jest zainteresowana wzięciem udziału w filmie, przesłała nam za pomocą e-maila swoje zdjęcie, które zostanie wkomponowane w ogólny plan. Adres ten już wkrótce będzie można znaleźć na stronach internetowych filmu: www.tryptykrzymski.pl

Proszę powiedzieć, ile będzie trwać film?

- Przewidujemy, że film będzie trwał około 45 min.

A ile czasu potrzeba, by stworzyć film, który będzie tak krótko trwał?

- Bardzo wiele, trudno zliczyć poświęcone mu minuty i godziny. Film właściwie powstaje od chwili wydania "Tryptyku rzymskiego".

Koszt jego zatem jego ogromny, skąd czerpiecie fundusze?

- Z tym rzeczywiście zawsze jest problem. Wielu ludzi, którzy zaangażowani są w produkcję tego filmu po prostu bezinteresownie poświęca mu swój wolny czas. Funduszy na sfinalizowanie tego dzieła poszukują nieustannie nasi producenci. Ale powiedzmy szczerze - dziś bardzo trudno znaleźć hojnego sponsora.

Bardzo ważna dla filmu jest muzyka. Nie jest tajemnicą, że marzeniem każdego polskiego reżysera jest, aby jego dzieło wieńczyła muzyka Wojciecha Kilara.

- Mamy to szczęście, że pan Wojciech Kilar zgodził się, aby do naszego filmu wykorzystane zostały fragmenty jego utworów. Jednak w tym temacie nasz sławny kompozytor nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, tak więc z wielką nadzieją na nie czekamy. Dodam jeszcze, że w dalszym etapie przewidziana jest także współpraca z Krzysztofem Kolbergerem. Bardzo się cieszę, że przy produkcji filmu biorą udział Paweł Śmietanka, który odpowiada za zdjęcia oraz Jerzy Leszczyński, który jest choreografem.

Kiedy "Tryptyk rzymski" będzie można obejrzeć na ekranach kin?

- W pierwszych planach braliśmy pod uwagę termin majowy, a konkretnie datę urodzin Ojca Świętego. Jednak z wielu powodów jest to obecnie niemożliwe. Tak więc najbardziej realny wydaje się termin jesienny. Naszym marzeniem jest, aby jednocześnie film wszedł na ekrany w Rzymie oraz w Polsce. Trwają obecnie bardzo zaawansowane rozmowy z dystrybucjami filmów. Rękę na pulsie w tego typu trudnych sprawach cały czas czujnie trzyma ksiądz Paweł Danek z Diecezjalnego Biura Promocji.

"Tryptyk rzymski" jest pierwszym projektem nowo powstałego studia filmowego Anima Media, które mieści się przy bielsko-żywieckiej kurii. Dzięki komu ono powstało i jakie są dalsze plany?

- Organizatorem studia, które powołał ordynariusz diecezji bielsko-żywieckiej ksiądz biskup Tadeusz Rakoczy jest ksiądz Paweł. Studio powstało w starym budynku kurii. Plany są spore, chcemy tworzyć filmy, a właściwie bajki dla dzieci w oparciu o twórczość księdza Jana Twardowskiego oraz księdza Mieczysława Malińskiego.

Dziękuję za rozmowę

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki