(...) W tym roku bardzo głęboko przeżyłam święta. Może dlatego, że przedtem uczestniczyłam w naprawdę dobrych rekolekcjach parafialnych. Może dlatego, że chyba po raz pierwszy w życiu chodziłam na wszystkie nabożeństwa w czasie Triduum. Przedtem zwykle szłam do kościoła tylko w niedzielę, na samą Wielkanoc. Dużo mi dały te święta. Chciałabym, żeby ten nastrój świąteczny dalej we mnie był i pomagał mi żyć. Co mogę zrobić, aby tak właśnie było?
Anna
Cieszę się, że Triduum Paschalne tak wielkie wywarło na tobie wrażenie i wspomogło Twoją więź z Chrystusem. Zadałaś też niezwykle istotne pytanie - co zrobić z tym dalej? Czy skupić się tylko na zachowywaniu w sercu miłego wspomnienia? Czy dalej rozwijać i pogłębiać doświadczenie wiary? A jeśli to ostatnie, to w jaki sposób to robić?
Nasuwa mi się skojarzenie z przypowieścią o siewcy i ziarnie. Słowo Boże, które usłyszeliśmy, doświadczenie, które przeżyliśmy, to ziarno rzucone na glebę naszej duszy. Ono musi zacząć rosnąć i rozwijać się, by mogło przynieść obfity plon. To Pan Bóg daje wzrost, lecz jego tempo i rodzaj w dużej mierze zależy od człowieka. Jak najbardziej więc jesteśmy powołani do tego, by doświadczenia naszej wiary rozwijać i umacniać, by pomagały nam w piękniejszym i lepszym przeżywaniu naszej codzienności. Taki też jest sens święta. Ma ono rzucać światło na nasze dni powszednie.
Wielkanoc to czas szczególnej uwagi skierowanej na odnowienie życia sakramentalnego. Przede wszystkim po raz kolejny próbujemy sobie uświadomić i głębiej przyjąć łaskę Chrztu świętego. To on zanurza nas w Chrystusowe przejście ze śmierci do życia. Zwróć uwagę na bardzo liczne odniesienia do tego sakramentu w liturgii okresu Wielkanocnego. Kończące ten czas Zesłanie Ducha Świętego przypomni nam o bierzmowaniu, o napełnieniu Bożym Duchem.
Ponieważ sakramenty chrztu i bierzmowania przyjmujemy tylko raz w życiu, mniej czy bardziej świadomie, ich znaczenie i działanie odnowić możemy poprzez inne sakramenty: sakrament pojednania i sakrament Eucharystii. To w nich przede wszystkim spotykamy Jezusa Zmartwychwstałego, w nich doświadczamy cudów Jego miłości i łaski.
To jest tak proste, że wydaje się być niewiarygodne. Lecz właśnie w taki prosty i zwykły sposób każdy chrześcijanin może nieustannie trwać w atmosferze Świąt Wielkanocnych. Po prostu trzeba przystępować do sakramentu pokuty i do Komunii św. Można powiedzieć, że właśnie w tych dwóch sakramentach Jezus ofiaruje człowiekowi udział w swoim życiu i zmartwychwstaniu. Poprzez spowiedź świętą umieramy dla grzechu i powstajemy do nowego życia. Jezus wskrzesza nas ze śmierci zła i prowadzi ku nowemu życiu. Eucharystia karmi i ożywia to nowe życie. Jezus zostaje zaproszony do naszych serc i przychodzi do nich tak, jak przyszedł do Apostołów w Wieczerniku. Rozpoznajemy Go przy łamaniu chleba, jak uczniowie zdążający do Emaus.
Smutny i przykry jest fakt, że ledwo miną święta, ludzie zapomną o częstej spowiedzi i Eucharystii. Wszystko wróci do smutnej normalności. Chyba po prostu ludzie nie zdają sobie sprawy, że pozbawiają się Bożego błogosławieństwa i obecności Chrystusa Zmartwychwstałego w sercu, niejako na własne życzenie, przez lenistwo i zaniedbanie. Potem się skarżą na trudne i przykre życie, bo nie ma w nim Chrystusa!
Pamiętaj więc, że Twoje przystępowanie do sakramentów jest najlepszym sposobem trwania przy Zmartwychwstałym Panu. Wtedy naprawdę całe nasze życie zostaje złączone z tajemnicą paschalną Jezusa.