Logo Przewdonik Katolicki

Procenty niezgody

Renata Krzyszkowska
Fot.

Krajowa Rada Przetwórstwa Spirytusowego zwróciła się do Ministerstwa Finansów z wnioskiem o obniżenie stawki podatku akcyzowego na alkohol o 30 procent. Nie obniżenie jej grozi ponoć lawinowym napływem tańszych niż u nas alkoholi z krajów ościennych, głównie z Czech, Słowacji i Litwy. Dodatkowo od 1 maja każda osoba przyjeżdżająca do nas z Unii będzie mogła legalnie przywieźć...

Krajowa Rada Przetwórstwa Spirytusowego zwróciła się do Ministerstwa Finansów z wnioskiem o obniżenie stawki podatku akcyzowego na alkohol o 30 procent. Nie obniżenie jej grozi ponoć lawinowym napływem tańszych niż u nas alkoholi z krajów ościennych, głównie z Czech, Słowacji i Litwy. Dodatkowo od 1 maja każda osoba przyjeżdżająca do nas z Unii będzie mogła legalnie przywieźć 10 litrów alkoholi mocnych, 90 litrów wina i 110 litrów piwa. Gdy w 2002 roku Resort Finansów obniżył akcyzę na alkohol o 30 procent, w ciągu kilku miesięcy spożycie wódki i napojów spirytusowych przez dorosłych Polaków wzrosło aż o 35 procent. Gorzelnie zwiększyły zatrudnienie i pracowały na trzy zmiany. Czy grozi nam kolejny wzrost spożycia alkoholu?


Ponowne obniżenie akcyzy na napoje spirytusowe sprawi, że mniej pieniędzy trafi do polskiego, i tak szczupłego, budżetu. Niskie ceny zachęcą do jeszcze większego spożycia wódek i innych mocnych trunków. Wzrosną obroty polmosów, co sprawi, że staną się one łakomym kąskiem dla zachodnich kapitałów, które będą chciały je przejąć - mówi Bogusław Prajsner, wiceszef Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Nikt dokładnie nie wie, ile nielegalnego, a więc nie opodatkowanego alkoholu jest obecnie na polskim rynku. Pewna marginalna jego część pochodzi z przemytu. Jak się ostrożnie szacuje, aż połowa sprzedawanych w Polsce wódek pochodzi z rodzimych, nielegalnych wytwórni. Zorganizowane grupy przestępcze czerpią z tego ogromne dochody. Obniżka cen na alkohol nie zmieniłaby tego stanu. Przestępcy mają już stałych odbiorców, dowożą im towar "pod drzwi". Czują się bezkarni, bo policja nie jest w stanie kontrolować wszystkich sklepów, moteli, barów czy dyskotek. Obniżenie akcyzy nie ukróci procederu. Nielegalny alkohol zawsze może być jeszcze tańszy. Zdaniem socjologów, obniżka cen na alkohol zwiększy nie tylko jego spożycie, ale i liczbę gwałtów, rozbojów i wypadków drogowych spowodowanych przez nietrzeźwych. - Ceny alkoholu w Polsce są obecnie porównywalne z tymi u naszych sąsiadów. Ministerstwo Finansów sporządziło zestawienie cen 10 gatunków piwa w Polsce i Czechach, z której wynika, że różnice wynoszą ok. 5 groszy. Bardzo wielu Niemców przyjeżdża do Polski kupować wódkę, bo to im się opłaca. Nie przypuszczam więc, że po wejściu Polski do Unii Europejskiej zaleje nas fala tańszego alkoholu - mówi Bogusław Prajsner.

Reklamy pod specjalnym nadzorem


Równolegle z presją na zmniejszenie akcyzy na alkohol, pojawiają się w Polsce postulaty zniesienia zakazu reklamy wyrobów spirytusowych. W wielu krajach europejskich obowiązują rygorystyczne zakazy reklamy alkoholu. Na przykład we Francji nie wolno w telewizji reklamować żadnych napojów alkoholowych. W Hiszpanii czy Portugalii wolno reklamować tylko piwo, i to dopiero po godz. 22. W 2001 roku w Sztokholmie, podczas konferencji Światowej Organizacji Zdrowia poświęconej problemowi alkoholu na świecie, przytoczono wyniki badań, według których reklamy tych napojów mają duży wpływ na młodzież. Dyrektor generalny WHO pani Gro Harlem Brundtland, powołując się na socjologów, stwierdziła, że 5 minut reklamy alkoholu w telewizji daje 5 gramów czystego alkoholu wypijanego przez młodych ludzi w wieku 15-25 lat. W 2001 roku w Polsce wprowadzono ograniczenia w reklamie napojów alkoholowych. W prasie wolno było reklamować piwo, ale nie na okładkach, w telewizji, radiu i kinach dopiero po godz. 23. Wszystkie napoje alkoholowe: piwo, wino i wódkę wolno było reklamować w sklepach. W ubiegłym roku pod naciskiem producentów alkoholi zezwolono na reklamę piwa w telewizji już po godz. 20. Dopuszczono też jego reklamę na stadionach sportowych, podczas koncertów muzycznych i imprez plenerowych z udziałem młodzieży. Tak liberalnych przepisów nie ma w większości krajów Unii Europejskiej. Prowadzone z rozmachem kampanie reklamowe piwa sprawiły, że nie tylko w Polsce jego spożycie wzrosło, a wódek zmalało.

Smirnoff, Bacardi, Absolut


Producenci wyrobów spirytusowych zaczęli intensywnie myśleć, jak by te proporcje poprawić. W Europie Zachodniej od kilku lat zaczęto produkować tzw. alkopopy, czyli softdrinki w puszkach takich jak piwo, ale zawierających mieszankę wódki lub whiski np. z tonikiem, sokiem czy colą. Wytwarzają je najbardziej znani producenci wódek na świecie, np. Smirnoff, Bacardi, Absolut czy Finlandia. Te produkty od kilku lat stały się przebojem na rynkach zachodnich. Wypijając kilka puszek, można się nimi upić podobnie jak piwem. Zawierają porównywalną z piwem zawartość alkoholu. W części krajów Unii Europejskiej udało się producentom uzyskać pozwolenie na ich reklamę, dzięki czemu napoje te stały się realnym zagrożeniem dla piwa. W Polsce nie można jeszcze reklamować alkopopów, bo prawo zabrania reklamy napojów alkoholowych z wyjątkiem piwa. W Europie rozpoczęła się już bezpardonowa walka o młodego konsumenta. Producenci alkopopów sponsorują koncerty muzyczne, imprezy sportowe, w ich reklamach pojawiają się elementy kultury młodzieżowej, np. slang czy graffiti.

Prawo po europejsku


- Producentów alkoholu interesuje przede wszystkim zysk i chcą sprzedać jak najwięcej swoich produktów. Jeśli, tak jak chcą, dojdzie do obniżenia akcyzy na alkohol oraz jednoczesnego rozluźnienia rygorów reklamowych, możemy przegrać walkę o trzeźwość Polaków, zwłaszcza młodych - mówi Tadeusz Cymański, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Przemysł spirytusowy, nie mogąc reklamować oficjalnie wódek 40-, 50-procentowych, znalazł inny sposób na reklamowanie swoich marek. Na puszkach czy butelkach alkopopów są firmowe nazwy wódek, obok których znajduje się ledwie widoczny dopisek, np. Smirnoff Ice. Tym posunięciem reklamuje się markę i od młodości przywiązuje się do niej konsumentów, by jako pełnoletni sięgali po wódkę o tej nazwie. Zdaniem wielu naszych polityków, w Polsce należy tego zakazać. Niestety, urzędnicy unijni wywierają na Polskę naciski, uważając, że to dyskryminujące wobec producentów piwa. - Pewne sugestie w tej sprawie skierował już do Polski Internal Market DG, odłam Komisji Europejskiej do spraw rynku towarowego. Od roku dowiadujemy się, że polskie prawo odnośnie reklamy napojów alkoholowych jest niezgodne z prawem Unii Europejskiej. Jest to o tyle zdumiewające, że do tej pory przy żadnej z kolejnych nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości Urząd Komitetu Integracji Europejskiej, który musi je opiniować, nigdy nie zgłaszał do nich zastrzeżeń. Jak twierdzono, Unia Europejska nie reguluje tych kwestii w swoim prawodawstwie. Teraz ze zdumieniem Polska dowiaduje się, że jest inaczej. Komuś w Unii nagle zaczęło zależeć na interesach producentów mocniejszych alkoholi - mówi Bogusław Prajsner.

Wielka majówka


Minister finansów chce poczekać z decyzją o obniżeniu akcyzy na alkohol aż wejdziemy do Unii. Jeżeli po pierwszym maja nie zaleje nas zagraniczny alkohol, sytuacja finansowa polskich browarów i zakładów spirytusowych dramatycznie się nie pogorszy, to nie trzeba będzie tego robić. - Moim zdaniem, nie będzie takiej potrzeby. Krajowa Rada Przetwórstwa Spirytusowego trochę demonizuje udział akcyzy w kosztach produkcji polskiego alkoholu. Owszem, mamy wyższą akcyzę na piwo niż Niemcy, Czechy i Słowacja. Ale mamy inne czynniki, które sprawiają, że nasze wyroby mogą być konkurencyjne. Na przykład mamy tańsze ceny surowców i mniejsze koszty robocizny. Być może producenci alkoholu chcą wykorzystać wejście do Unii, by zwiększyć swe zyski - mówi Tadeusz Cymański.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki