Gdy w 1944 r. władze tzw. Polski lubelskiej przystępowały do organizacji poczty polskiej, stanęły przed dylematem odnośnie do tego, kto powinien znaleźć się na znaczkach. Na Józefa Stalina było za wcześnie, potrzebny był ktoś bardziej strawny dla mieszkańców kraju nad Wisłą. Padło na Tadeusza Kościuszkę, Jana Henryka Dąbrowskiego i Romualda Traugutta. Wbrew pozorom, wybór komunistów był najwyższą formą uznania. Oto bowiem mieliśmy do czynienia z postaciami, których zakwestionować nie mogli nawet oni.
Choć znajdziemy dziś krytyczne głosy na temat Kościuszki i Dąbrowskiego, to Traugutt uchodzi w polskiej historii za narodowego świętego. Jego krytykami mogliby być najwyżej ci, którzy podważają sam sens powstania styczniowego. Problem w tym, że sam Traugutt był jednym z nich.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 48/2024, na stronie dostępna od 26.12.2024