Jest Pani współautorką raportu na temat potrzeb i preferencji Polaków w zakresie psychoterapii. Dlaczego potrzebowaliśmy takiego badania?
– Jako psycholodzy, praktycy i badacze, obserwujemy niepokojące zmiany wokół problematyki zdrowia psychicznego. Pamiętamy czasy, gdy psychoterapia była kompetencją słusznie zarezerwowaną w ramach kształcenia podyplomowego wyłącznie dla psychologów i lekarzy psychiatrów. Dostęp do jej świadczenia był tak restrykcyjny, że psychoterapeutą mógł zostać jedynie specjalista psycholog kliniczny lub lekarz psychiatra, czyli osoba, która poza studiami magisterskimi ukończyła specjalizację w ochronie zdrowia. Ostatnie lata przyniosły sporo zmian, z jednej strony nauka coraz precyzyjniej określa, czym jest skuteczna psychoterapia, z drugiej zaś luzuje się kryteria osób przyjmowanych do szkoleń psychoterapeutycznych (pod pretekstem dostępności do psychoterapii). Dziś psychoterapię może świadczyć architekt czy prawnik po dwóch latach szkolenia. Zastanawiało nas, czy Polacy są świadomi tych zmian, jakie mają preferencje. Teraz jest gorący czas regulacji w obszarze psychoterapii. Środowisko wrze, ścierają się różne opinie, mnożą się propozycje regulacji. My chcieliśmy niejako zweryfikować własne opinie. Mogło okazać się, że czasy na tyle się zmieniły, że ludzie chcą dostępu do psychoterapii bez względu na to, kto ją prowadzi i jakimi metodami. Tak się jednak nie stało.
I co się okazało?
– Nasze badanie potwierdziło, że Polacy są mądrzy – chcą psychoterapeutów wykształconych bazowo w psychologii oraz chcą psychoterapii, której skuteczność i bezpieczeństwo są zbadane. Najważniejszy wynik mówi, że Polki i Polacy zakładają, że psychoterapeuta z dużym prawdopodobieństwem posiada wykształcenie psychologiczne. Nie wiedzą więc, że ich psychoterapię może prowadzić prawnik, polonista, informatyk, dietetyk, a nie psycholog. Jest to naprawdę niepokojące, ponieważ jeśli pacjent nie wie, z kim faktycznie ma do czynienia, to niemożliwe staje się świadome wyrażenie zgody na psychoterapię. Psychoterapeuci, którzy nie są psychologami, najczęściej nie podają na swoich stronach internetowych, jakie mają wykształcenie bazowe np. prawnik-psychoterapeutka. To nie fair, że osoba cierpiąca na depresję, której zdolności poznawcze są osłabione, ma wyszukiwać informacje o psychoterapeucie, sprawdzając, jakie ma wykształcenie i czy stosuje psychoterapię opartą na dowodach naukowych. Jeśli zdrowie psychiczne jest tak samo ważne jak somatyczne, to organy państwowe powinny chronić pacjentów na podobnej zasadzie… Idąc do neurologa, nie muszę sprawdzać, czy jest lekarzem medycyny, czy przypadkiem nie ukończył neurologii w spółce z o.o. podczas weekendowego szkolenia. W jednej z rekomendacji w raporcie wskazujemy, że powinno to ulec zmianie, zarówno na stronach internetowych, jak i na pieczątce powinny znajdować się informacje o wykształceniu bazowym.
Co jeszcze pokazały badania?
– Dla badanych istotne jest to, aby psychoterapia miała udowodnioną naukowo skuteczność leczenia. Z tym stwierdzeniem zgadza się aż 67 proc. Polek i Polaków. Ważna jest również większa kontrola instytucjonalna nad rynkiem psychoterapii. Prawie trzy czwarte z nich (74 proc.) zgadza się ze stwierdzeniem, że psychoterapia powinna podlegać nadzorowi ministerstwa zdrowia. Co więcej, 57 proc. Polek i Polaków uważa, że psychoterapia powinna podlegać procedurze weryfikacji skuteczności i bezpieczeństwa metod w oparciu o specjalistyczną ocenę, tak jak procedury medyczne.
Wydaje się to przecież zdroworozsądkowe podejście, żeby nie powiedzieć – oczywiste.
– Też tak uważam, ale okazuje się, że nie dla wszystkich. Na opublikowane przez nas wyniki badania zaczęły się podnosić głosy protestu ze środowiska psychoterapeutów – najczęściej nieposiadających wykształcenia psychologicznego, których zdaniem tego typu „zaostrzenie” wymagań, nadzór ministerialny będą skutkować załamaniem rynku i ograniczeniem dostępności do psychoterapii w sytuacji, gdy – ich zdaniem – zapotrzebowanie jest ogromne, a dostępność do specjalistów zbyt mała. Mało tego, niektórzy postulują, by psychoterapię odmedykalizować!
Co Państwo na te argumenty?
– Nie zgadzamy się z nimi i nie jest to prywatna opinia, a odwołanie do rekomendacji opisanych w podręcznikach psychologii zdrowia czy klinicznej. Według wszelkich definicji, przyjmowanych przez światowe organizacje zajmujące się zdrowiem psychicznym, psychoterapia jest metodą leczenia. Na tę samą definicję wskazuje polskie prawodawstwo. Nie da się więc tu do końca mówić o relacji klient – usługodawca, tylko właśnie pacjent (w łacińskim znaczeniu) – psychoterapeuta. Lobby psychoterapeutyczne nie wspomina, że psychoterapia, czyli leczenie, obejmuje osoby z zaburzeniem, a nie osoby zdrowe. Można tu porównać psychoterapię do antybiotykoterapii – trzeba wiedzieć, kiedy i którego z antybiotyków użyć w danej chorobie. Nie wolno podawać antybiotyków osobom zdrowym, ponieważ może dojść do zaburzenia zdrowia! Analogicznie badania osób, które doświadczyły traumy, pokazują, że lepiej powstrzymać się od działań, niż prowadzić psychoterapię na chybił trafił. Modne jest stosowanie psychoterapii na wszystko, na wyrost, tak więc psychoterapia jest dziś nadużywana jak antybiotykoterapia, co może w konsekwencji osłabić naszą kolektywną odporność psychiczną.
Oczywiście w sytuacji zaburzenia psychoterapia jest wspaniałą formą leczenia i nikt z nas, autorów tego nie neguje, zwłaszcza że większość to praktykujący psychoterapeuci psychologowie.
Nie było już prób prawnego uregulowania tej sytuacji?
– Oczywiście, że były! Jasno mówiła o tym Ustawa o zawodzie psychologa z 2001 r., która psychoterapię plasowała jako kompetencję psychologów – po dodatkowym doszkoleniu, oczywiście. Jednak ta ustawa tak naprawdę nigdy nie doczekała się aktów wykonawczych.
Dlaczego?
– Nie jestem prawnikiem, by to dobrze wyjaśnić, w naszym środowisku podawane są tu dwa powody. Po pierwsze, ponieważ wtedy wchodziliśmy do Unii i ustawa nie była w pewnych szczegółach zgodna z ustawodawstwem obowiązującym w UE. Po drugie, ponieważ skutecznie zablokowało ją lobby psychoterapeutów bez wykształcenia psychologicznego. Z niecierpliwością czekamy na nową ustawę o zawodzie psychologa, która aktualnie jest już procedowana (po konsultacjach społecznych), i mamy nadzieję, że szybko zostanie wprowadzona w życie.
Jakim restrykcjom podlegają obecnie psychoterapeuci w Polsce? Wiem skądinąd, że muszą mieć superwizje, ale czy ktoś jeszcze czuwa nad jakością ich opieki?
– Rynek psychoterapeutów w Polsce jest całkowicie zdominowany przez gabinety i poradnie prywatne. Psychoterapeuci nie podlegają żadnej kontroli ministerstwa zdrowia czy podmiotów publicznych. Jedynie nieliczni psychoterapeuci, którzy są zatrudnieni w publicznych ośrodkach zdrowia, podlegają obostrzeniom stawianym przez NFZ. Jednostki szkolące psychoterapeutów czy potem przeprowadzające ich superwizje nie są państwowe. Z pewnością wśród nich są ośrodki dobre, działające rzetelnie. Mimo wszystko niepokoi nas fakt, że niemal cały „rynek” – dotyczący, jak by nie patrzeć, funkcji zaufania publicznego – jest poza systemem publicznym. Wyobraża sobie pani, że otwiera się inne profesje zaufania publicznego, np. prawo czy architekturę, w taki sposób, że ja po studiach magisterskich z psychologii podejmuję się po weekendowym, podyplomowym szkoleniu budowania mostów i domów lub zostaję prokuratorem? A psychoterapii może uczyć się podyplomowo każdy magister i każdy podejmuje się leczenia, a nadzorują to prywatne spółki. To tak jakby lekarzy kształciły i ewaluowały prywatne koncerny farmaceutyczne.
Szczególnie że zainteresowanie zdrowiem psychicznym wśród Polaków jest stosunkowo młode i nie wszyscy już się orientują, czym zajmuje się psycholog, czym psychiatra, a czym psychoterapeuta.
– Faktycznie, zainteresowanie jest, choć niekoniecznie naszym zdaniem zmierza ono w dobrym kierunku. Niepokoi nas głównie to, że nie promuje się np. prewencji zaburzeń psychicznych, wczesnej edukacji w tym zakresie czy poradnictwa, a promuje się tylko psychoterapię, czyli leczenie. W wielu wypadkach jest ona niezbędna, natomiast w różnych sytuacjach kryzysowych, kiedy człowiek nie doświadcza jeszcze zaburzenia, potrzebuje on przede wszystkim pomocy psychologicznej. A dziś zbyt często do psychoterapeuty zgłaszają się osoby doświadczające np. żałoby, która nie jest zaburzeniem wymagającym leczenia. Nie mają do kogo się zgłosić, więc idą za pierwszą poradą i rozpoczynają długotrwały proces często zupełnie niepotrzebnie. Zważmy, że wiele reakcji na sytuacje trudne to normalne reakcje (normalne, czyli mieszczące się w normie), w takich sytuacjach najczęściej człowiek radzi sobie samodzielnie. Wystarczy czas i wsparcie w naturalnym środowisku. Jeśli z jakiegoś powodu zasoby człowieka są niewystarczające, wówczas konsultacja u psychologa powinna już pomóc uporać się z trudnymi emocjami, jakie przeżywa. Psychoterapia powinna być proponowana dopiero wtedy, gdy pojawia się diagnoza zaburzenia – dopiero w tym momencie jest wskazanie – czas na leczenie. To tak jakby przychodnia POZ pacjenta zgłaszającego się z bólem zatok odsyłała od razu na operację mózgu, zamiast przeprowadzać mu diagnostykę i wdrożyć odpowiednie procedury.
Znam osobę, która była ofiarą psychicznej przemocy w związku, o czym została uświadomiona nieco przypadkiem i od razu skierowana na psychoterapię. Czuje jednak, że to powinno przebiegać chyba inaczej…
– Niezbędna jest najpierw wizyta u psychologa czy psychiatry, który postawi właściwą diagnozę, wskazując jednocześnie właściwą formę pomocy. Może nią być interwencja kryzysowa, porada psychologiczna albo psychoterapia. Zdarza się niestety, że osoba zgłaszająca się o pomoc otrzymuje konkretne sugestie dotyczące etiologii, podczas gdy mechanizm powstania zaburzenia jest zupełnie inny. Dlatego diagnoza psychologiczna, umiejętność konceptualizacji, doświadczenie kliniczne i dobór metody z uwzględnieniem oczekiwań i kontekstu pacjenta jest tak istotnym elementem pomocy. Takie kompetencje posiadają jedynie osoby z bazowym wykształceniem psychologicznym. Prawnik, filolog będzie prowadzić to, czego się wyuczył podyplomowo – psychoterapię. Do innych oddziaływań psychologicznych nie ma uprawnień.
Czyli jak taki idealny system powinien wyglądać?
– Przede wszystkim powinien zaczynać się od profilaktyki, czyli od edukacji. Najlepiej już od szkół podstawowych, gdzie również potrzeba wykształconych psychologów. Niestety kulejemy już na tym etapie, ponieważ w realiach są takie braki kadrowe, że etaty psychologów szkolnych obsadzane są specjalistami z innych dziedzin, nawet nauczycielami. Tymczasem właśnie w szkole dzieci i młodzież powinny się zetknąć z wiedzą o swoim zdrowiu psychicznym, np. dowiedzieć się, jak rozpoznać przemoc psychiczną albo zaburzenia nastroju.
A dalej?
– Dalej powinien działać wydolny publiczny system opieki nad zdrowiem psychicznym. Często słyszymy, że brakuje w Polsce specjalistów od zdrowia psychicznego. Niestety w systemie publicznej opieki zdrowotnej opłaca się ich tak słabo, że uciekają do sektora prywatnego. Właśnie dlatego próbuje się „łatać” te braki kadrowe osobami bez odpowiedniego wykształcenia albo takimi dopiero po studiach. Potrzebujemy wreszcie dobrych programów, nawet już w jednostkach samorządowych. Wyobrażam sobie, że np. takie punkty doradcze powinny działać przy urzędach miast, być ogólnodostępne. Podobnie jak ośrodki interwencji kryzysowej. A i to ciągle u nas nie działa tak, jak powinno, co dobitnie pokazał raport NIK-u. Brakuje nawet odpowiedniej pierwszej pomocy psychologicznej, bo obecnie działające infolinie także nie są dobrze prowadzone.
Poza tym promuje się opinię, że trzeba zwiększyć kadry psychoterapeutów, a pomija (celowo lub z niewiedzy), że najważniejszym predyktorem zdrowia psychicznego jest wsparcie społeczne. Psycholodzy uczą się na studiach, jak prowadzić profilaktykę zdrowia psychicznego, jak wzmacniać naturalne sieci wsparcia właśnie po to, by nie doszło do zaburzeń i psychoterapia nie była potrzebna. Człowiek posiada naturalną zdolność powrotu do równowagi. Czasem jest potrzeba psychologicznego wsparcia naturalnych zasobów, ale nie jest to tożsame z leczeniem, czyli psychoterapią. Ale cóż, na profilaktyce ciężko zarobić, konsumeryzm ważniejszy od zdrowia.
Czyli podsumowując – potrzebujemy dobrych regulacji i dofinansowania?
– Potrzebujemy, by zaczęła wreszcie działać Ustawa o zawodzie psychologa. Widzimy również konieczność uregulowania psychoterapii jako usługi z nadzorem nad etyką, jakością i oparciu praktyki na dowodach naukowych. Nie potrzebujemy nowego zawodu – psychoterapeuty, ale uporządkowania sytuacji psychologów i dofinansowania ich, tak by nie uciekali do sektora prywatnego, by wszyscy potrzebujący mogli ich łatwo znaleźć w systemie publicznym.
---
Autorzy raportu Potrzeby i preferencje Polek i Polaków w zakresie usług psychoterapeutycznych (październik 2024): Marta Boczkowska – Wielospecjalistyczne Wojewódzkie Centrum Onkologii i Traumatologii im. M. Kopernika w Łodzi, Instytut Psychologii PAN, Maria Baran – Uniwersytet SWPS, Maria Sabina Zdebiak – Uniwersytet SWPS, Elżbieta Krawczyk-Pasławska – Narodowy Instytut Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie Oddział w Krakowie, Jan Wójcik – Szpital Kliniczny im. dr. Józefa Babińskiego w Krakowie, Igor Burdalski – Uniwersyteckie Centrum Wsparcia Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, Stefania Rudnik – Zakład Opiekuńczo Leczniczy w Działach Czarnowskich, Magdalena Gąsiorowska-Binda – Poradnia Transmedica, Przemysław Bąbel – Uniwersytet Jagielloński.13.00–15.00. Dokładny program pielgrzymki duchowej zamieścimy w jednym z kolejnych numerów „Przewodnika”.