Skala zniszczeń wywołanych tegoroczną powodzią w południowo-zachodniej Polsce była ogromna i od początku było wiadomo, że odbudowa nie potrwa kilka tygodni, tylko nawet kilka lat. Obawy przed długim czasem niezbędnym do odbudowy dotyczyły jednak głównie samych prac budowlanych, ewentualnie przetargów na wykonawców robót czy problemów ze znalezieniem rąk do pracy. Po ogłoszeniu przez rząd programu „Odbudowa plus” doszły do tego również wątpliwości co do tempa otrzymywania przelewów z Unii Europejskiej, na których opierać się ma proces odbudowy zniszczonych terenów. Oparcie się na środkach unijnych od początku wyglądało na bardzo nietrafioną decyzję, gdyż europejskie młyny mielą powoli, a Bruksela wymaga najpierw złożenia odpowiednio wypełnionych wniosków. Często też oczekuje stosowania bardzo specyficznego języka, który doskonale zna każdy pracujący w wielkomiejskich organizacjach pozarządowych, ale niekoniecznie mieszkaniec Głuchołaz albo Stronia Śląskiego.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 48/2024, na stronie dostępna od 26.12.2024