Jak najszybszej odbudowy wymaga infrastruktura hydrologiczna, by jesienne opady nie spowodowały błyskawicznej powtórki. Domy i budynki mieszkalne również trzeba wyremontować możliwie szybko, by mieszkańcy nie zostali podczas zimy bez ogrzewania. W celu odbudowy zdemolowanych przez wodę gmin najpierw trzeba będzie tam jakoś dojechać, problem w tym, że zniszczona jest również infrastruktura drogowa. Wyzwań i problemów jest więc tyle, że nawet nie wiadomo, w co włożyć ręce.
Krajobraz po klęsce
Powódź dotknęła niespełna 750 miejscowości, które zostały objęte stanem klęski żywiołowej. Zamieszkuje w nich 2,5 mln osób, jednak liczba bezpośrednio poszkodowanych jest znacznie niższa, chociaż nadal ogromna. Prawdopodobnie mowa o ok. 60 tys. osób. Oficjalne dane mówią o siedmiu ofiarach śmiertelnych i jednej poszukiwanej. Pojawiły się również niesprawdzone informacje o stu osobach poszukiwanych, a nawet rzekomym tuszowaniu prawdziwej liczby ofiar, jednak zostały zdementowane zarówno przez rząd, jak i samą policję.
Straty dotyczą całej infrastruktury publicznej na zalanych terenach. Nie funkcjonują szkoły, a ich uczniowie będą musieli korzystać z gościny innych placówek. Podopieczni szkoły w Lądku Zdroju wyjechali na zieloną szkołę do Mikołajek, jednak trudno sobie wyobrazić, żeby w ciągu kilku tygodni ich szkoła została przywrócona do stanu używalności. Uczniowie z dotkniętych powodzią terenów będą się kształcić w trybie nadzwyczajnym przez cały obecny rok szkolny. Część z nich miała już wyrwane lata edukacji podczas pandemii, więc ich dotychczasowe doświadczenia edukacyjne przebiegają pod znakiem nieustannych kryzysów. Według danych ministerstwa edukacji spośród 431 nieczynnych w czasie powodzi szkół około 200 nie nadaje się obecnie do prowadzenia w nich zajęć.
W Lądku Zdroju po wstępnym wysprzątaniu miasta przywrócono dostawy wody i prądu, w następnej kolejności jest gaz. Z ulic wywieziono tony śmieci popowodziowych. „Spora część obiektów nie będzie nadawała się do zamieszkania. Do kilkudziesięciu w tej chwili na pewno nie można wrócić, bo one wymagają renowacji, a niektóre rozbiórki – to około 60 budynków, które stwarzają takie ryzyko” – stwierdził burmistrz miasta w rozmowie z PAP. Dach nad głową straciło około stu osób, które obecnie mieszkają w hotelach lub u rodziny czy znajomych.
Nie nadają się do użytku również długie kilometry dróg lokalnych, a także fragmenty dróg krajowych. Ich dobudowa jest absolutnie priorytetowa, gdyż bez nich trudno w ogóle marzyć o jakiejkolwiek odbudowie. Z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg samorządy będą mogły ubiegać się o pełne sfinansowanie koniecznych napraw.
Zniszczeniu uległy również grunty rolne. Według wstępnych szacunków ministerstwa rolnictwa powódź dotknęła aż 120 tys. ha, czyli 2 proc. gruntów rolnych w kraju. Poszkodowanych zostało ponad 4 tys. rolników. Z 27 tys. ha gruntów woda uniemożliwiła zebranie plonów. Zniszczenia dotyczą przede wszystkim upraw ziemniaków, kukurydzy i buraków cukrowych.
Woda zalała również przedsiębiorstwa, w których straty bywają gigantyczne. Spółdzielnia Cukry Nyskie stała w wodzie przez trzy dni, a straty są w niej szacowane na ok. 4 mln zł. Na szczęście główna hala produkcyjna została zalana w niewielkim stopniu, co bardzo ograniczyło straty. Mimo to firma zatrudniająca ok. 200 osób stoi przed wyzwaniem utrzymania działalności. Pracownicy przeszli na postojowe, które jednak trzeba z czegoś opłacić – miesięcznie to ok. 2 mln zł. Pieniądze potrzebne są również na zakup zniszczonych maszyn i pieców. Tymczasem spółdzielnia nie ma jak zarobić tych pieniędzy, więc bez wsparcia państwa nie przetrwa.
Oczywiście zniszczony został również majątek ruchomy, w szczególności samochody, które w większości powinny trafić na złom, ale można się niestety spodziewać, że wiele z nich wróci na rynek i pojawi się w komisach. Kupujący samochody w nadchodzącym czasie, szczególnie w zachodnich województwach, powinni więc uważać, by nie zakupić odrestaurowanego pojazdu popowodziowego.
Miliardy nowe, chociaż stare
Pierwsze szacunki strat z trzech najbardziej dotkniętych województw (dolnośląskie, opolskie i małopolskie) mówiły o koszcie 4,2 mld zł. Samo województwo dolnośląskie wstępnie oszacowało straty na ponad 3,8 mld zł. „Przekazane dotychczas dane strat dotyczą kilkunastu tysięcy budynków, z czego w woj. dolnośląskim to ponad 6 tys. budynków mieszkalnych, 3,5 tys. budynków gospodarczych oraz 426 obiektów takich jak szkoły, centra kultury, budynki OSP, kościoły oraz infrastruktura drogowa. Na Śląsku powódź uszkodziła 3022 budynki mieszkalne, 1518 budynków gospodarczych, 553 dróg, 95 mostów, 43 przedszkola, 91 szkół oraz 136 budynków użyteczności publicznej” – napisał Business Insider 23 września.
Łączne straty szacowane są na ok. 1 proc. PKB, czyli 35–40 mld złotych. Według prognozy banku Citi Handlowy odbudowa będzie trwać przez najbliższe dwa lata. Zwiększy to wzrost gospodarczy w latach 2025–2026 o ok. 0,2 pkt. proc. rocznie, co oczywiście nie jest żadnym pocieszeniem, ale pokazuje skalę nadchodzącego procesu odbudowy.
26 września wreszcie odbyło się posiedzenie Sejmu, podczas którego procedowano projekt specustawy powodziowej. Na szybką pomoc dla przedsiębiorstw przeznaczony będzie miliard złotych, który sfinansuje ZUS. Pracodawcy będą mogli wystąpić o zwrot kosztów pracy za 20 dni roboczych, traktowanych jako dodatkowy urlop, które będzie można przeznaczyć na usuwanie skutków powodzi. Poza tym firmy będą mogły ubiegać się o świadczenia interwencyjne. Mówiło się również o przesunięciu środków z planowanego Kredytu na start (dawny Kredyt zero procent), co jednak zdementował minister rozwoju Krzysztof Paszyk z PSL. Kredyt na start już przed powodzią był jednak szeroko krytykowany przez część koalicji – Lewicę i Polskę 2050 – więc jego wprowadzenie stoi pod znakiem zapytania. I całkiem możliwe, że przynajmniej część z 4 mld zł przeznaczonych w przyszłym roku na politykę mieszkaniową wesprze potrzeby mieszkaniowe powodzian właśnie.
Wcześniej minister finansów wyasygnował dodatkową rezerwę 2 mld zł bez zmian ustawowych – dokonując przesunięć w obecnym budżecie. Mają one trafić na świadczenia dla powodzian, czyli łącznie 10 tys. zł na pierwszą pomoc dla gospodarstwa domowego oraz 200 tys. na odbudowę domu i 100 tys. na remont. Patrząc na skalę zniszczeń, kwota ta będzie zdecydowanie niewystarczająca, więc prawdopodobnie trzeba będzie znowelizować budżet, zwiększając przy tym tegoroczny deficyt.
Zdecydowanie większe kwoty trafią do poszkodowanych regionów z Unii Europejskiej. Szefowa KE Ursula von der Leyen zapowiedziała przesunięcie na ten cel łącznie 10 mld euro, z czego połowa przypadnie Polsce. Mowa więc o kwocie ponad 20 mld zł. To środki, które były zarezerwowane dla Polski w ramach obecnej perspektywy finansowej UE, nie są więc czymś nowym. Jednak dzięki uproszczeniu procedur wnioskowania będzie można z nich skorzystać w znacznie prostszy sposób. Przede wszystkim dotacje będą mogły pokrywać nawet 100 proc. inwestycji, zatem będzie można się o nie ubiegać bez żadnego wkładu własnego. Zwykle UE oczekuje przynajmniej 20 proc. ze strony wnioskującego.
Minister do spraw odbudowy
Premier Tusk zdecydował powołać pełnomocnika rządu ds. odbudowy po powodzi, którym został były minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński. Polityk zrezygnował z mandatu europosła i został szybko powołany przez prezydenta Dudę. Kierwiński zapowiedział utworzenie programu Odbudowa plus, z którego finansowane będą inwestycje popowodziowe. Według pierwszych deklaracji nowego pełnomocnika Odbudowa plus opiewać będzie na 23 mld zł, co oznacza, że za zdecydowaną większość odpowiadać będą wyżej opisane środki z Brukseli.
Zadaniem pełnomocnika ds. odbudowy będzie więc stworzenie takich warunków prawnych i instytucjonalnych, które umożliwią szybkie desygnowanie środków, co będzie o tyle kłopotliwe, że trzeba będzie je najpierw wydobyć z kasy UE. Można więc założyć, że fundusz Odbudowa plus będzie pośrednikiem między podmiotami wnioskującymi o dotacje a Brukselą. Kierwiński zapowiedział, że proces odbudowy może trwać nawet kilka lat. Zamierza między innymi uelastycznić prawo zamówień publicznych, „aby ten proces odbudowy mógł przebiegać jak najszybciej, oczywiście z zachowaniem elementarnego systemu bezpieczeństwa, aby była właściwa kontrola nad środkami publicznymi”, jak stwierdził w rozmowie z TVN24.
Oczywiście ogromną rolę będą tu odgrywać spółki Skarbu Państwa, samorządy oraz inne instytucje. Przede wszystkim mowa o Wodach Polskich, których zadaniem będzie odtworzenie zniszczonej infrastruktury hydrologicznej. Wody Polskie dodatkowo starają się o 1,5 mld euro z Banku Światowego. W bezpośredni kontakt z samorządowcami będą zaangażowani wojewodowie, których rola w odbudowie również będzie bardzo istotna. Infrastruktura hydrologiczna będzie nie tylko odtworzona, ale też rozbudowana o dodatkowe zbiorniki retencyjne, planowane już przez PiS, ale z powodu oporu społecznego zaniechane. Tymczasem oddany w 2020 r. zbiornik Racibórz Dolny zdecydowanie spełnił swoją rolę, ratując między innymi Opole i Wrocław.
Prawdopodobnie zbudowane zostaną więc dwa zbiorniki w Kotlinie Kłodzkiej, które w 2019 r. zostały zawieszone przez rząd Morawieckiego. I ta decyzja walnie przyłożyła się do zwiększenia skali powodzi w Kłodzku i okolicach, które zostały zupełnie zdewastowane. Pytanie tylko, czy tym razem uda się przekonać niechętnych zbiornikowi mieszkańców domów stojących na planowanych terenach zalewowych. Być może świeże doświadczenie skłoni ich jednak do poparcia inwestycji, w zamian za odpowiednie odszkodowania.
Premier podczas rozpoczęcia prac sejmowych nad specustawą podziękował służbom i pomagającym im cywilom, bez których „nie mielibyśmy szans z tą największą, jak to wynika z badań naukowców, ulewą w historii”. „Chodzi o to, żeby to, co było zniszczone, odbudować jako lepsze” – stwierdził Tusk w Sejmie. Żeby jednak dotrzymać słowa, państwo będzie musiało być bardziej hojne, gdyż 23 mld złotych mogą okazać się dalece niewystarczające.
Pocieszające jest za to, że powołanie Kierwińskiego odbyło się w zadziwiająco zgodnej atmosferze. „Bardzo dziękuję, że pan minister przyjął tę nominację, bo złożył pan minister mandat do Parlamentu Europejskiego. (…) Jestem za to w imieniu Rzeczypospolitej wdzięczny. Myślę, że byliby tacy, którzy by tego nie zrobili, bo były już takie przypadki, że politycy odmawiali złożenia mandatu do PE i nie podejmowali funkcji w polskim rządzie. Pan minister to zrobił w sprawie bardzo ważnej, bardzo trudnej, ale bardzo ważnej społecznie. I bardzo ważnej także i państwowo” – mówił Andrzej Duda podczas krótkiej uroczystości w pałacu. „Jestem pod wielkim wrażeniem słów pana prezydenta, zabrzmiały jak bardzo doniosły apel do nas wszystkich w Polsce, o to, żeby niezależnie od przeszłości, od tego, co czasami dyktują ludziom emocje, polityka – żeby w sprawie powodzi, w sprawie pomocy ludziom dotkniętym powodzią, w sprawie wielkiego, bardzo ambitnego i trudnego zadania odbudowy terenów popowodziowych, żeby być razem” – odpowiedział premier Tusk. Można mieć więc nadzieję, że przynajmniej w zakresie odbudowy prezydent i rząd zawieszą swoją wojenkę, a Andrzej Duda niezwłocznie podpisywać będzie projektowane właśnie ustawy pomocowe.