Gdyby próbować opisać to, co się stało, jednym zdaniem trzeba by powiedzieć, że Kościół przyjął objawienia w Medjugorie, klasyfikując je w najwyższym stopniu wiarygodności – jednocześnie w tym samym dokumencie podkreślając długi szereg wątpliwości, jakie w objawieniach nadal budzą niepokój.
Trudno zatem nie stawiać pytań. Jeśli Medjugorie klasyfikuje się jako nihil obstat, jaką kategorię otrzymałaby dziś chociażby Fatima? Po co było tworzyć kilka miesięcy temu cały katalog kryteriów przyjmowania objawień – właśnie z zastrzeżeniami i wątpliwościami – żeby w praktyce zupełnie go zignorować?
Kryteria
Zacznijmy od początku. Pisaliśmy o tym obszerniej w maju tego roku. Wtedy to Dykasteria Nauki Wiary ogłosiła „Normy postępowania w rozeznawaniu domniemanych zjawisk nadprzyrodzonych”. Ogłoszono wówczas, że zjawiska rozpoznawane jako objawienia będą mogły otrzymać od Kościoła sześć różnych stopni uznania bądź nieuznania.
Nihil obstat oznacza brak krytycznych i ryzykownych elementów w nauczaniu oraz zachętę do rozpowszechniania objawienia jako duchowej propozycji. Prae oculis habeatur to uznanie, że w wydarzeniu są pozytywne znaki i są elementy zamieszania czy ryzyka, którym należy się przyglądać. Opinię curatur wydaje się wówczas, gdy samo zjawisko jest wątpliwe, ale przynosi duże duchowe owoce, miejsce jest znane, więc nakłada się na biskupa zadanie opieki nad ludźmi, a jednocześnie przekierowania ich pobożności w zdrowym kierunku. Sub mandato wiąże się z podejrzeniem, że ktoś z rzekomych objawień czerpie korzyści lub w związku z nimi popełnia czyny niemoralne. Prohibetur et obstruatur i Declaratio de non supernaturalitate są już formami odrzucenia wprost rzekomych objawień. Tymi trzema ostatnimi w tym przypadku nie musimy się zajmować. Warto zwrócić uwagę na trzy pierwsze: nic niezgodnego z nauką Kościoła – elementy pozytywne i elementy ryzyka – wątpliwości, ale i duchowe owoce, więc miejsce jest warte opieki.
Owoce
Uzbrojeni w tę wiedzę możemy zabrać się do czytania najnowszego dokumentu Dykasterii Nauki Wiary, który nosi tytuł „Królowa Pokoju. Nota na temat doświadczenia duchowego, związanego z Medjugorie”. Już w przedmowie pojawia się zasadna uwaga o tym, że nadszedł czas, żeby zakończyć wreszcie długą i złożoną historię zjawisk z Medjugorie, historię pełną rozbieżnych opinii biskupów i teologów.
Dykasteria podkreśla, że chociaż w orędziach znajdujemy pozytywne elementy, to nie można wykluczyć, że niektóre z nich zawierają sprzeczności, są też związane z interesami domniemanych widzących. Jednak dla rozeznania wydarzeń bierze się pod uwagę owoce płynące z tego miejsca i analizuje się domniemane orędzia.
Jeśli chodzi o owoce, to nie ulega wątpliwości, że miejsce to szybko zyskało sławę na całym świecie i z całego świata pielgrzymują do niego ludzie. Tu ludzie się nawracają, wracają do sakramentów, tu rodzą się powołania kapłańskie i zakonne, tu ludzie uczą się gorliwej modlitwy, tu przezwyciężają swoje duchowe kryzysy. Każdego dnia w Medjugorie kwitnie praca duszpasterska, odmawia się różaniec, odprawia Msze św., odbywają się adoracje, przyjeżdżają grupy na rekolekcje. W wielu krajach na świecie powstają grupy poświęcone pobożności maryjnej, a zainspirowane właśnie doświadczeniem Medjugorie.
Treść
Dykasteria ocenia nie tylko owoce, ale również treść samych orędzi. Chodzi tu o tytuł maryjny „Królowej Pokoju” i nazywanie Jezusa „Królem Pokoju”, co nie budzi teologicznych wątpliwości. Wizja życia duchowego jest tu poprawna i teocentryczna. Maryja nie stawia siebie w centrum, ale wskazuje na Jezusa. Jest Jezusowi wyraźnie podporządkowana. Wstawia się za człowiekiem, ale to Jezus daje człowiekowi siłę. Prawidłowe jest również wzywanie Ducha Świętego, wezwanie do nawrócenia, przynaglenia do modlitwy, umieszczanie w centrum życia chrześcijańskiego Mszy św., podkreślanie wartości wspólnoty oraz radości i wdzięczności w życiu chrześcijańskim. Mamy tu również wezwanie do osobistego świadectwa i dążenie do wieczności. To wszystko są dość oczywiste treści nauczania Kościoła katolickiego i nie ma w nich żadnej kontrowersji. Jednak gdyby tylko na tym się kończyło, prawdopodobnie w ogóle nie mielibyśmy trwającego przez ponad czterdzieści lat „problemu Medjugorie”.
Ryzyko
Na tym się jednak nie skończyło i zauważa to również sama Dykasteria, dodając w nocie „konieczne wyjaśnienia”. Czytamy w nich, że owszem, niektóre przesłania odbiegają lub zaprzeczają pozytywnym treściom – ale kiedy rozpoznaje się działanie Ducha Świętego, to nie oznacza, że wszystko musi być wolne od nieścisłości. „Nie wyklucza się możliwości pewnych błędów pochodzenia naturalnego, niewynikających ze złej intencji, ale z subiektywnego postrzegania zjawiska”.
Owszem, czasem Maryja z Medjugorie jest zirytowana i ostrzega, że więcej nie przyjdzie, ale przychodzi ponownie. Należy to jednak rozumieć jako wezwanie, żeby nie odkładać nawrócenia.
Owszem, Maryja z Medjugorie wydaje się chcieć decydować o duszpasterstwie, kierować parafią, zastępować wręcz instytucje Kościoła. Ale należy to rozumieć jako wyraz intensywnej miłości – bo przecież orędzia nie mogą zastąpić proboszcza, rady duszpasterskiej i rozeznawania synodalnego.
Owszem, Maryja z Medjugorie natarczywie wręcz domaga się słuchania swoich orędzi. Jednak to z pewnością nie jest głos samej Maryi, ale nadinterpretacja, wynikająca z gorliwości widzących. To z pewnością nie sama Maryja, ale widzący sami z siebie twierdzili, że mówiła Ona: „Dnia 5 sierpnia należy celebrować drugie tysiąclecie Moich narodzin [...]. Proszę was, abyście intensywnie przygotowywali się przez trzy dni [...]. W te dni nie pracujcie”. Trzeba tu kierować się roztropnością i zdrowym rozsądkiem i nie przywiązywać wagi do takich słów. Zwłaszcza że sama Gospa zachęca do relatywizowania własnych orędzi i poleca słuchać Ewangelii.
Owszem, Maryja z Medjugorie często mówi o „swoim planie zbawienia”, ale to wszystko jest w służbie Bożego planu zbawienia i tylko tak należy to czytać.
Owszem, Maryja mówi o tym, że jest Pośredniczką między Ojcem a ludźmi i to jest błąd – bo jedynym Pośrednikiem jest Syn Boży. Ale możemy to rozumieć jako współdziałanie Maryi i „pośrednictwo podporządkowane” pośrednictwu Jezusa. Zwłaszcza że w innych miejscach Maryja mówi, że nie chce zastępować Jezusa.
Siła interpretacji?
„W konsekwencji – czytamy w „Nocie” – istotnym elementem jest zwrócenie uwagi na to, co całość zjawisk medjugorskich przypomina nam o nauce Ewangelii, koncentrując nasze spojrzenie nie na szczegółach, ale na wielkich wezwaniach, które pojawiają się w orędziach Gospy. W ich świetle należy czytać z ostrożnością niektóre mniej istotne lub niejasne teksty.
Chciałoby się powiedzieć: owszem. Można z ostrożnością czytać niejasne teksty i można starać się interpretować je tak, żeby odebrać im ryzykowne przesłanie. Wydaje się jednak, że zadaniem Dykasterii Nauki Wiary nie jest uczenie nas, jak interpretować ryzykowne treści, by pasowały do nauczania Kościoła – ale nazywanie po imieniu, co jest z nauką Kościoła zgodne, a co nie. Jeśli to nasza interpretacja ma wpływać na zgodność treści z wiarą Kościoła, Dykasteria Nauki Wiary i całe Magisterium Kościoła staje się zbędne.
I znów: owszem. Z dużą dozą dobrej woli możemy właśnie w taki sposób orędzie z Medjugorie czytać. Ale nadal nie dostajemy z Dykasterii Nauki Wiary odpowiedzi, czy właśnie taką treść obiektywnie przekazuje nam Zjawa z Medjugorie.
Pewne czy nie?
Tu trzeba wrócić do tego, od czego wyszliśmy: od sześciu kryteriów przyjmowania domniemanych objawień. Wszystkie powyższe wątpliwości można by zbyć wzruszeniem ramion, gdyby Dykasteria nadała objawieniom z Medjugorie status prae oculis habeatur: gdyby uznała, że są tam pozytywne znaki, ale niektórym elementom nieco ryzykownym nadal należy się przyglądać. Tymczasem „Nota” uznaje, że są one nihil obstat – czyli że nie ma w nich błędu i w niczym nie sprzeciwiają się nauczaniu Kościoła. To nie tylko zastanawiające, ale wręcz nielogiczne w zestawieniu z tym, co ten sam dokument podkreśla: „Wierni muszą być uważni i ostrożni w interpretowaniu i rozpowszechnianiu domniemanych orędzi”. Jeśli mają być ostrożni – to po co gwarancja nihil obstat”? I dlaczego zapewnienie bezpieczeństwa, czyli nihil obstat, otrzymują treści, które wierni nadal traktować mają ostrożnie?
Nic się nie zmienia
„Nota” przypomina, że nihil obstat nie jest potwierdzeniem nadprzyrodzoności zjawiska. Zgodnie z obowiązującym prawem w tej kwestii Dykasteria Nauki Wiary nie ma możliwości potwierdzania nadprzyrodzoności żadnych zjawisk. Nihil obstat jest więc najwyższym możliwym uznaniem na poziomie Dykasterii. Nadal jednak, wbrew logice, obwarowane jest warunkami. Nie wolno jest mówić o objawieniach, a jedynie o domniemanych objawieniach. Biskup miejsca musi się zjawisku przyglądać i badać kolejne orędzia. Biskupi mają czuwać nad tym, by w diecezjach nie nadużywano tego zjawiska. Pielgrzymujący do Medjugorie nie powinni dążyć do spotkania z widzącymi, ale z Maryją. Jednocześnie w odrębnej wypowiedzi ordynariusz diecezji Mostar-Duvno podkreśla, że Medjugorie pozostaje nadal zwykłą parafią i nie ma mowy o utworzeniu tam sanktuarium. Przypomina również, że wierni nie są zobowiązani do uznania nadprzyrodzonego charakteru tego zjawiska. Zapowiada, że będzie monitorował, co w Medjugorie będzie działo się nadal.
Sprzeczności i autorytet
Trudno jest kwestionować analizę zjawiska Medjugorie – zarówno tę duszpasterską, jak i teologiczną. Dykasteria Nauki Wiary przedstawiła ją uczciwie i wyczerpująco, zauważając zarówno mocne, jak i słabe strony tego, co od niemal półwiecza dzieje się w Medjugorie. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że owa konsekwentnie prowadzona analiza prowadzi do zgoła innego wniosku. Niekoniecznie skrajnie odmiennego, czyli do odrzucenia objawień i zakazu kultu – nie. Kiedy bowiem czytać dokument, jego treść i zastrzeżenia, którymi jest wręcz usiany, narzuca się wręcz uznanie prae oculis habeatur: przyznanie, że bez wątpienia dzieją się tam rzeczy wartościowe i warte ocalenia, choć jest też ryzyko błędu i nad tym trzeba czuwać. Nihil obstat jest nie tylko zaskakujące, ale wręcz niekonsekwentne, zaprzeczające temu, co przez tę samą Dykasterię przyjęte zostało jako norma kilka miesięcy temu. Ponadto, choć wygląda na rozstrzygnięcie ostateczne, w rzeczywistości wcale nim nie jest.
Nadal można mówić o domniemanych objawieniach. Nadal będą tacy, którzy wierzyć będą w ich nadprzyrodzony charakter, i będą tacy, którzy przywoływać będą argumenty za teologicznymi błędami w orędziach. Dykasteria niczego tu nie wyjaśniła, a odpowiedź, że wszystko zależy od interpretacji, w przypadku tego urzędu jest zdecydowanie niewystarczająca.
Wydaje się, że spór wokół Medjugorie trwać będzie nadal – z tą różnicą, że wciągnięty w niego został właśnie autorytet Stolicy Apostolskiej.