W Polsce obserwujemy dynamiczny rozwój fotowoltaiki. Przyczyniają się do tego postęp technologiczny, dostęp do dotacji i atrakcyjnych kredytów, a także dążenie do obniżenia kosztów energii. Jednak rosnąca liczba instalacji wiąże się ze wzrostem liczby pożarów, choć zdarzenia te nie są jeszcze zjawiskiem powszechnym.
Ryzyko rośnie
W 2023 r. Państwowa Straż Pożarna odnotowała blisko 30 tys. pożarów w obiektach mieszkalnych, w których 365 osób straciło życie, a prawie 2 tys. odniosło obrażenia. W 2021 r. zanotowano 14 pożarów związanych z instalacjami fotowoltaicznymi, w 2022 r. – 15, a w 2023 r. było ich ponad 20. Mimo że liczba pożarów instalacji fotowoltaicznych w budynkach mieszkalnych nie jest duża, to jednak wraz ze wzrostem popularności tych instalacji istnieje spore niebezpieczeństwo, że pożarów będzie więcej.
– Obserwując światowe rynki fotowoltaiki, zauważymy korelację między przepisami i ich respektowaniem a liczbą pożarów wywoływanych przez systemy fotowoltaiczne – mówi Janusz Teneta, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Fotowoltaiki. – Na przykład na rynku brytyjskim i niemieckim dochodzi średnio do około 20 pożarów fotowoltaiki rocznie. We Włoszech był jednak taki rok, kiedy liczba pożarów fotowoltaiki sięgnęła niemal 700. Tam była dość analogiczna sytuacja, jak obecnie w Polsce, kiedy to w latach 2010–2011 obywatelom zaproponowano bardzo dobre programy dotacyjne i w bardzo krótkim czasie powstało bardzo wiele instalacji. Niedługo później, bo już w 2012 r., nastąpiła fala pożarów tych instalacji – mówi Janusz Teneta.
Według danych Agencji Rozwoju Energii fotowoltaika stanowi w Polsce ponad 50 proc. instalacji energii odnawialnej i zapewne jej udział będzie nadal rósł, gdyż zainteresowani mogą uzyskać dofinansowanie nie tylko z budżetu centralnego, ale i od samorządów. Pojawił się boom na usługi, co powoduje, że popyt często przewyższa podaż oferowaną przez fachowe firmy. To dlatego uaktywnili się nowi, często niewykwalifikowani wykonawcy. Niektórzy z nich nawet nie posiadają odpowiednich uprawnień, za to świadczą usługi wyjątkowo tanio i najczęściej z tego powodu szybko znaleźli sobie miejsce na rynku. Niestety, często ze złym skutkiem. Dlatego też część instalacji kwalifikuje się do demontażu, inaczej ryzyko pożarów nie zmaleje.
Oszczędzać, ale z głową
Należy pamiętać, że instalacje fotowoltaiczne, jak każdy system produkujący prąd, mogą się zapalić. Zwarcie w instalacji, uderzenie pioruna bądź nieumiejętne jej rozłączanie to najbardziej prawdopodobne przyczyny pożaru. Zwarcie może też nastąpić w panelach fotowoltaicznych, jeśli są słabej jakości, a także wówczas, gdy niewłaściwie dobrano zabezpieczenia elektryczne całego systemu. Dlatego propozycja przygotowania instalacji „w bardzo atrakcyjnej cenie” lub „po kosztach” powinna budzić wątpliwości.
Najczęstszą przyczyną powstania pożaru jest złe wykonanie samej instalacji. Innymi powodami są błędy związane z niewłaściwym zabezpieczeniem instalacji prądu stałego, np. źle dobranymi przewodami, wtyczkami złej jakości lub brakiem jakichkolwiek zabezpieczeń typu bezpieczniki czy wyłączniki. Zastosowanie niewłaściwych „szybkozłączek”, niepoprawne poprowadzenie przewodów, stosowanie niskiej jakości materiałów może okazać się bardzo nieopłacalne. Warto oszczędzać, ale nie zawsze i nie na wszystkim. Dlatego by uniknąć niebezpiecznych zdarzeń, inwestorzy powinni wybierać producentów i monterów, którzy gwarantują profesjonalną instalację oraz zabezpieczenie modułów fotowoltaicznych przed różnymi czynnikami, które mogą wywołać pożar. Z analizy przyczyn pożarów wynika, że największym zagrożeniem jest własnoręcznie wykonywany montaż lub właśnie wybór „atrakcyjnej” oferty niefachowej firmy.
Pamiętajmy także, że każda instalacja elektryczna wymaga projektu przygotowanego przez fachowca oraz montażu i serwisu prowadzonego przez osoby do tego uprawnione. Możemy też zażądać od wykonawcy instalacji fotowoltaicznej dokumentacji zawierającej podstawowe informacje na temat systemu fotowoltaicznego – schemat połączeń, rozmieszczenie poszczególnych elementów i kabli. Dokumentacja taka będzie cenną wskazówką dla strażaków, jeśli dojdzie do pożaru.
Koszty taniej energii
Jak podkreślają eksperci, dobrze zaprojektowana, wykonana w prawidłowy sposób i z komponentów dobrej jakości oraz poddawana okresowym przeglądom technicznym instalacja fotowoltaiczna nie stanowi większego zagrożenia pożarowego niż jakiekolwiek inne urządzenie elektryczne. Jednak o ile to monter czy firma, którą reprezentuje, odpowiada za jakość wykonanej na rzecz klienta pracy, o tyle sam klient także jest odpowiedzialny za sprawne funkcjonowanie instalacji.
– Większość zapomina, że uruchomiona instalacja fotowoltaiczna jest energetyczna, a zatem musi podlegać okresowym przeglądom. Zgodnie z prawem każda instalacja elektryczna powinna być sprawdzana co pięć lat. Polskie Towarzystwo Fotowoltaiczne stoi na stanowisku, że należy ją sprawdzać pierwszy raz między jedenastym a trzynastym miesiącem po uruchomieniu, a kolejne przeglądy trzeba wykonywać co trzy lata, ale nie rzadziej niż co pięć lat – mówi Janusz Teneta.
Tak jak ważna jest terminowość przeglądów, tak równie istotne jest ich w pełni prawidłowe przeprowadzenie. – Ten przegląd musi zostać wykonany fachowo. A nie tak, że ktoś przychodzi i wyłącznie sprawdza, jakie błędy zgłasza falownik. Musi przejrzeć instalację, bo bardzo wiele rzeczy widać gołym okiem: czy na konstrukcji nie pojawia się rdza, czy moduły nie są trwale zabrudzone. Przydałaby się też kamera termowizyjna, by sprawdzić, czy nie powstają „hot spoty”. Należy również obejrzeć skrzynki przyłączeniowe i połączeniowe, sprawdzić, czy nie ma tzw. niestyków itp. Wiem, że to kosztuje, ale od tego zależy nasze bezpieczeństwo – podkreśla Janusz Teneta. – To największy błąd prosumentów i oszustwo instalatorów, którzy nie mówią o tym, że poza kosztami inwestycyjnymi mamy jeszcze koszty operacyjne. Instalację trzeba ubezpieczyć, co jakiś czas umyć, przetestować... To wszystko są wydatki.