Przypadkowe miasteczko. Cztery nieduże parafie, trzy szkoły podstawowe, jeden cmentarz.
Mieszkał tu kiedyś ksiądz staruszek, na emeryturze u swojej siostry. Kto nie znał jego, z pewnością rozpoznawał jego granatowy samochód, niewiele pewnie młodszy od swojego właściciela. Codziennie rano staruszek ksiądz jechał na Mszę św. do kościoła. Potem ktoś musiał pomóc mu wsiąść do samochodu z powrotem, bo ksiądz poruszał się z wielkim trudem. I wracał do domu, a wszyscy wiedzieli, kto siedzi w granatowym samochodzie i że cokolwiek dzieje się na drodze, to on ma pierwszeństwo. A samochód jakby sam znał już drogę: około kilometra prosto i ostro w prawo, w bramę.
Staruszka księdza znali wszyscy. Na pogrzebie głosili płomienne kazania. Po kilku latach przy jego grobie na Wszystkich Świętych palą się trzy znicze.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 48/2024, na stronie dostępna od 26.12.2024