Inspiracją do tego tekstu była oczywiście premiera czwartego już filmu Jacka Bromskiego, tym razem pod tytułem U Pana Boga w Królowym Moście. O ile poprzednie części zatytułowane były metaforycznymi powiedzeniami („za piecem”, „w ogródku” i „za miedzą”), o tyle najnowsza produkcja umiejscawia je w konkretnej rzeczywistości. Przyznam szczerze, że gdy oglądałem pierwsze części tej tetralogii, myślałem, że dzieje się ona w jakimś nieistniejącym miejscu, w miejscowości wyrwanej rzeczywistości, że to krzywe, choć dosyć przyjemne w odbiorze zwierciadło – i to nie dotyczące całej Polski, tylko, oczywiście z mojej perspektywy, za Wartą, Wisłą, gdzieś tam, gdzie pasą się żubry opodal Puszczy Białowieskiej. Kto nie widział poprzednich filmów Bromskiego, niech koniecznie to nadrobi. Są to dość dobre przykłady polskiej komedii łączącej lekką fabułę, smaczny humor oraz swego rodzaju obserwacje rzeczywistości wokół, do której poszczególne gagi i złote myśli bohaterów są nadzwyczaj celnym komentarzem.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 48/2024, na stronie dostępna od 26.12.2024