Logo Przewdonik Katolicki

Miej serce i patrzaj w serce

ks. Wojciech Nowicki, redaktor naczelny
fot. Malte Mueller/Getty Images

Słowa kończące balladę Romantyczność Adama Mickiewicza mogłyby być dobrym streszczeniem papieskiej encykliki Dilexit nos. Rozważania Franciszka o boskim i ludzkim Sercu Jezusa to jednak nie manifest romantyzmu, a wskazanie na istotę chrześcijaństwa.

Papież rozpoczyna encyklikę od próby zdefiniowania tego, czym jest serce. Ujmujące jest, że potrafi snuć refleksję, zarówno opierając się na greckich filozofach, takich jak Homer czy Platon, czy odwołując się do tekstów biblijnych, a jednocześnie do wspomnień z własnego dzieciństwa, osadzonych w prozie codzienności, jaką było wypiekanie chruścików z babcią.

Homer i chruściki babci
Każdy wykład na studiach zaczyna się od teorii. Chcąc nie chcąc na początku trzeba poznać aparat pojęciowy, metody, definicje, trochę historii. Bywa to nieraz nudne, ale koniec końców, trzeba przyznać, niezbędne. W pewnym sensie papież również przygotowuje fundament pod dalsze rozważania o Sercu Jezusa. Stawia pytanie o to, czym w ogóle jest serce, jak je rozumiano kiedyś i jak je rozumiemy dziś. I przyznaje, że z racji jego natury, tego, że bywa trudne do uchwycenia, nie doczekało się wystarczająco poważnego potraktowania w nauce. Odwołując się do Jana Pawła II, zwraca uwagę, że dziś człowiek rozdarty jest między dwoma skrajnymi wzorcami zachowań: jedne przyznają przesadne znaczenie sferze racjonalno-technicznej, inne – sferze instynktów. Brakuje serca – konkluduje Franciszek.
„W klasycznej świeckiej grece termin kardia oznacza to, co jest najbardziej wewnętrzne w ludziach, zwierzętach i roślinach” – pisze papież. Wskazuje, że w Iliadzie Homera serce jawi się jako centrum pragnienia i miejsce, w którym kształtują się ważne decyzje osoby. 
Wielka filozofia z pewnością jest trafna, ale niekoniecznie trafia do wszystkich. Za to z pewnością niewielu jest tych, którzy nigdy w życiu nie jedli chruścików. W Poznaniu to po prostu faworki, a w dialekcie z papieskich stron – bugie, czyli kłamstwa. „Te chruściki są jak kłamstwa, wydają się wielkie, a w środku nie ma nic, nie ma tam żadnej prawdy; nie ma nic treściwego” – przytacza wypowiedź swej babci papież.
Krótka synteza starożytnej filozofii, tekstów biblijnych i życiowej mądrości babci prowadzi Franciszka do następujących wniosków: „Serce jest jednocześnie miejscem szczerości, w którym nie można oszukiwać ani udawać. Zwykle wskazuje na prawdziwe intencje, na to, co naprawdę myślimy, w co wierzymy i czego naprawdę pragniemy, oraz na ‘sekrety’, których nikomu nie zdradzamy; krótko mówiąc, na nagą prawdę”.

Kto nie ma serca, ten nie żyje
Analizując znaczenie serca nie tylko jako znaku, ale faktycznego centrum integrującego człowieka, papież odwołuje się do powieści Fiodora Dostojewskiego Biesy. Zwraca uwagę, że Stawrogin jest ucieleśnieniem zła, ponieważ jego główną cechą jest to, że nie ma serca: „Stawrogin nie ma serca; dlatego jego duch jest zimny i pusty, a ciało zatrute lenistwem i ‘bestialską’ zmysłowością. Z tego powodu nie może on spotkać nikogo intymnie i nikt nie spotyka naprawdę jego. Bo tylko serce tworzy intymność, prawdziwą bliskość między dwiema istotami. Tylko serce potrafi przyjąć i dać ojczyznę. Intymność jest aktem, sferą serca. Ale Stawrogin jest oddalony. (…) Nieskończenie daleko, nawet od samego siebie, ponieważ wewnątrz siebie człowiek może być tylko na poziomie serca, a nie ducha. Być wewnątrz siebie za pomocą ducha nie jest w mocy człowieka. Dlatego jeśli serce nie żyje, człowiek pozostaje obcy samemu sobie” – pisze Romano Guardini, cytowany w encyklice przez papieża.

Serce wymyka się algorytmom
I tu ciekawe odniesienie do współczesności, zwłaszcza dynamicznego rozwoju sztucznej inteligencji. Papież zwraca uwagę, że „algorytm działający w świecie cyfrowym pokazuje, że nasze myśli i decyzje woli są znacznie bardziej ‘standardowe’, niż moglibyśmy przypuszczać. Są łatwe do przewidzenia i zmanipulowania. Inaczej jest z sercem”.
Zdaniem Franciszka słowo „serce” nie może być wyczerpująco wyjaśnione przez biologię, psychologię, antropologię czy jakąkolwiek inną naukę. To jedno z pierwotnych słów, „które wskazują na rzeczywistość dotyczącą człowieka jako całości, jako osoby cielesno-duchowej” – uważa papież. Stąd biolog, mówiąc o sercu, nie jest bardziej realistą, ponieważ widzi tylko jego część, a całość jest nie mniej, ale jeszcze bardziej realna. Również abstrakcyjny język nie mógłby mieć tego samego konkretnego, a jednocześnie integrującego znaczenia. Jeśli „serce” prowadzi nas do najgłębszego wnętrza naszej osoby, to pozwala nam również rozpoznać siebie w całości, a nie tylko w jakimś odosobnionym aspekcie.

Serce, które łączy fragmenty
Serce – pisze dalej papież – umożliwia autentyczną więź, ponieważ relacja, która nie jest budowana sercem, nie jest w stanie przezwyciężyć rozdrobnienia indywidualizmu: przetrwałyby tylko dwie monady, które zbliżają się do siebie, ale nie tworzą prawdziwej więzi. Społeczeństwo, coraz bardziej zdominowane przez narcyzm i autoreferencyjność, papież nazywa anty-sercem.
W tej refleksji nad tym, czym w istocie jest serce, jak je rozumieć, jakie ma znaczenie dla właściwego ujęcia siebie jako całości, osoby cielesno-duchowej, papież dochodzi do następującego wniosku: „W sercu każdego człowieka zachodzi paradoksalny związek między dowartościowaniem siebie a otwartością na innych, między bardzo osobistym spotkaniem z samym sobą a darem z siebie dla innych. Człowiek staje się sobą dopiero wtedy, gdy nabywa zdolności rozpoznawania drugiego i spotyka się z drugim, który jest w stanie rozpoznać i zaakceptować własną tożsamość”.

Ta, która patrzy sercem
Biblijnym przykładem człowieka, który patrzy sercem, jest Maryja. W Ewangelii dzieciństwa św. Łukasz aż dwukrotnie zaznaczy, że Maryja przechowuje i rozważa w swym sercu, co mają znaczyć słowa, które słyszy, i wydarzenia, w których uczestniczy. Użyty przez ewangelistę czasownik symballein oznacza „rozważać, łączyć dwie rzeczy w umyśle i badać samego siebie, reflektować, prowadzić dialog z samym sobą”. 
„W wersecie Łk 2, 51 dieterei oznacza ‘zachowywała z troską’, a tym, co wiernie chowała, była nie tylko ‘scena’, którą widziała, ale także to, czego jeszcze nie rozumiała, a jednak co pozostawało obecne i żywe, w oczekiwaniu na poukładanie wszystkiego w sercu” – wyjaśnia Franciszek.
„W erze sztucznej inteligencji nie możemy zapominać, że do ocalenia człowieczeństwa niezbędne są poezja i miłość” – pisze papież. I trudno w tym miejscu nie wrócić do jego listu o roli literatury w formacji. Papież daje w encyklice wielokrotnie wyraz temu połączeniu: wrażliwości na poezję z wrażliwością serca. Jak inaczej czytać taki fragment: „Myślę o sklejaniu brzegów domowych pierożków za pomocą widelca, wraz z naszymi mamami czy babciami. To właśnie ten moment kulinarnej nauki, w połowie drogi między zabawą a dorosłością, kiedy bierze się na siebie odpowiedzialność za pracę, aby pomóc drugiej osobie. Podobnie jak ten z widelcem, mógłbym przytoczyć tysiące drobnych szczegółów, które tworzą biografię każdego z nas: rozśmieszanie żartem, rysowanie pod światło na szybie okna, pierwszy mecz piłki nożnej rozegrany szmacianą piłką, przechowywanie robaczków w pudełku po butach, suszenie kwiatu między kartkami książki, opiekowanie się ptakiem, który wypadł z gniazda, wypowiadanie życzenia, odrywając płatki stokrotki. Wszystkie te drobne szczegóły, zwykłe-niezwykłe, nigdy nie będą mogły znaleźć się wśród algorytmów. Ponieważ widelec, żarty, okno, piłka, pudełko po butach, książka, ptak, kwiat… polegają na czułości, którą się zachowuje w pamięci serca”?

Zasadnicze pytanie
W tę pierwszą niedzielę Adwentu, pobieżnie idąc za papieską myślą o znaczeniu serca w ludzkim życiu, zmierzamy do postawienia sobie pierwszego pytania. Pytania, na pozór oczywiste, wskazują nam łatwą odpowiedź. Sugeruję jednak nieoczywistość w podejściu do tego pytania. Odpowiedzmy na nie nie tyle życzeniowo, ile przyglądając się naszej codzienności.
Franciszek: „Kochając, człowiek czuje, że wie, dlaczego i w jakim celu żyje. W ten sposób wszystko prowadzi do stanu połączenia i harmonii. Dlatego, w obliczu osobistej tajemnicy, być może najbardziej decydującym pytaniem, jakie każdy może zadać, jest: czy mam serce?”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki