Logo Przewdonik Katolicki

Wspólnota, która szuka spójności

Małgorzata Bilska
Rys. Zosia Komorowska/PK

Rozmowa z bratem Maciejem ze Wspólnoty Taizé

W wakacje do Taizé przyjechało sporo Polaków. Przyjeżdża tu wielu gości z zagranicy?
– Przyjeżdża do nas bardzo dużo osób z całego świata. W jednym sierpniowym tygodniu było tu 3,5 tys. młodych ludzi. Polacy wypadają w ostatnich latach mizernie. Jest ich niestety zdecydowanie mniej niż w latach 90. i dwutysięcznych. Mam nadzieję, że jest to spowodowane tylko bardzo interesującą ofertą Kościoła w Polsce, który umie ich przyciągnąć atrakcyjnymi eventami, festiwalami itd.

Doceniam delikatność Brata w tej kwestii, ale obawiam się, że w porównaniu do tamtej epoki na łeb na szyję lecą wszystkie statystyki. Czy wspomniany tydzień wiązał się z konkretnym wydarzeniem, czy po prostu tak się złożyło?
– Do Taizé zawsze zapraszamy na tydzień. Mamy przygotowany program rekolekcji (trwają od niedzieli do niedzieli). Najwięcej osób co roku przyjeżdża na przełomie lipca i sierpnia – zwykle jest to około 2,5–3 tys. gości. Te 3,5 tys. przyjechało po prostu na rekolekcje. Taka liczba nie jest dla nas problemem, ponieważ nasza baza gastronomiczno-noclegowa jest przygotowana na przyjęcie 5 tys. osób. Mamy odpowiednie zaplecze i infrastrukturę.

Czego szuka młodzież? Znam powody, jakie deklarują ludzie idący na pielgrzymki szlakiem Camino. Często są innych wyznań lub niewierzący. Co ich fascynuje we Wspólnocie?
– Wydaje mi się, że młodzi ludzie szukają przede wszystkim spotkania z człowiekiem. Świat postpandemiczny, ale też przestrzeń wirtualna, ogranicza możliwości spotkania, budowania bezpośredniej relacji z drugim. Wrażenia i emocje, jakie dają spotkania twarzą w twarz, są czymś wyjątkowym. Taizé jest miejscem, gdzie w spotkaniu z drugim nic nie przeszkadza. Telefony komórkowe, media społecznościowe schodzą tu na dalszy plan. Wszystko wokół jest proste, wręcz biedne, patrząc z perspektywy Europy, czy szerzej – kultury Zachodu. Nie ma żadnych wygód. Spotkanie jest w centrum. Okazuje się, że drugi człowiek jest dla młodych najbardziej atrakcyjną „rzeczą”, jaką można sobie wyobrazić! A spotkanie z nim jest też szansą na spotkanie z Bogiem. On jest w drugim, ale też we mnie! Nagle odkrywam dary, jakie mam w sobie, wartości we mnie samym. Modlę się. I nic tego nie zagłusza.
Trzonem naszego życia jest modlitwa. Modlimy się trzy razy dziennie, po 45 minut – rano, w południe i wieczorem – w tym 10 minut w ciszy. To jest wbrew logice dzisiejszego świata i na początku przeraża. Mimo to młodzi przyjeżdżają. Są też osoby niewierzące. Około 15–20 proc. młodych ludzi z góry deklaruje, że są niewierzące i poszukujące. Wchodzą z nami do Namiotu Pojednania. Patrzą na tysiące rozmodlonych, śpiewających rówieśników. Włączają się w program rekolekcyjny, jaki im proponujemy.

Z badań wynika, że obecne pokolenie młodych ludzi ma dość specyficzną wrażliwość i ceni wartości, których nie rozumieją starsi. Są to m.in.: autentyczność, empatia, współczucie (częste w języku Franciszka), jakość relacji z drugim, a co za tym idzie – sprzeciw wobec agresji. Poza indywidualizmem, który funkcjonuje w kontrze do wspólnoty i instytucji, widać głód relacji. Te wyniki są zgodne z Brata doświadczeniem?
– Głód relacji widać na pewno. Do wymienionych wartości dodałbym spójność. Jeśli szeroko rozumiany Kościół stara się młodemu człowiekowi (od 15. do 35. roku życia) przekazać wiarę, a nie daje mu doświadczenia osobistego spotkania z żywym Jezusem, nie jest wiarygodny. Młody człowiek szuka tego, co prawdziwe. Tylko to daje pewność w chaosie pluralizmu wartości. Osobiste doświadczenie, którym ktoś dzieli się z mocą i pewnością siebie, jest „argumentem”, któremu nie da się zaprzeczyć. Z tym, co drugi sam przeżył, po prostu się nie dyskutuje. Można to tylko albo przyjąć, albo nie.
Brak spójności między życiem ludzi Kościoła a Ewangelią, o której mówią, prowadzi do całkowitego rozdźwięku. Jeśli młodzi słyszą jedno, a widzą drugie – to im się nie „klei”. Oni za tym nie pójdą. Chodzi nie tylko o miłość bliźniego, ale o prostotę. Bo to „współczucie” powinno się wyrażać w prostocie. Proste życie to jest codzienna troska o drugiego. Jeśli jestem obojętny na cierpienie, to nie jest spójne z Ewangelią. Nikogo nie przekona. O czym tu dalej rozmawiać?

---

Brat Maciej
Odpowiedzialny w ekumenicznej Wspólnocie z Taizé
za kontakty z polską młodzieżą

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki