Oglądam w rzymskim muzeum sztuki obrazy Giorgio de Chirico z pierwszego okresu jego twórczości zwanego metafizycznym. Puste ulice, cienie kładące się ostrą linią, czasem samotna rzeźba, gdzieś tam przemykający człowiek. Kamienne budynki są rozgrzane słonecznym żarem, a pustka wokół daje wrażenie tajemnicy unoszącej się w powietrzu. Wykadrowane przestrzenie zapełnione są prostą architekturą, w której główną rolę odgrywają arkady czasem ciągnące się w nieskończoność. „Rzymska arkada to los – mówił artysta – jej głos przemawia zagadkami wypełnionymi swoiście rzymską poezją”. Choć Rzym kojarzymy głównie z renesansowo-barokową tkanką miasta, spomiędzy której tu i ówdzie wyglądają starożytności, to warto zajrzeć do nie tak oczywistych dzielnic. Jak na przykład tej, którą wyprorokował na początku XX w. de Chirico.
EUR na południowych obrzeżach Rzymu ma w sobie magię zupełnie innego rodzaju niż malownicze Trastevere. Nie spotkamy tu wielu turystów, w ciągu dnia ulice są wyludnione, wieczorem mieszkańcy zjeżdżają tu tylko po to, żeby przespać noc. Nowoczesna dzielnica wymyślona przez Benito Mussoliniego miała być „trzecim Rzymem” – pokazem potęgi i władzy, zwycięstwa faszyzmu i idei wielkich Włoch. Miała łączyć antyczną przeszłość z nowoczesnością przyszłości.
W powojennych latach jej architektura stała się inspiracją dla wielu artystów, szczególnie reżyserów, którzy lubili kręcić tam swoje filmy. Zobaczymy ją m.in. w Zaćmieniu Antonioniego, Konformiście Bertolucciego oraz w Słodkim życiu, Osiem i pół czy w Boccaccio’70 Felliniego. Fellini był zafascynowany architekturą EUR: „bardzo mi się podoba, przypomina studio, scenografię filmową. Eur ma tę lekkość, ogarnia mnie tu wrażenie, że stanowię część jakiegoś obrazu… Atmosfera, która tu panuje, daje poczucie wolności”. Totalitarną wymowę budynków wykorzystała reżyserka Julie Taymor w filmie Tytus Andronikus, kręcąc kilka scen w najbardziej reprezentacyjnym budynku dzielnicy, niegdyś siedzibie rządu Mussoliniego.
Faszystowskie korzenie zostały unieważnione, dzisiaj to biznesowo-mieszkalna dzielnica, w której wciąż stawia się nowoczesne biurowce. Wydaje się, że nie kryje niczego ciekawego oprócz szkła i betonu, ale to tylko takie wrażenie. Warto tam zajrzeć, nie tylko po to, żeby zobaczyć, jak totalitaryzm wykorzystywał architekturę do zdobycia mas, ale by odnaleźć jej metafizykę.
Nowe imperium
EUR to skrót od Esposizione Universale di Roma i ma związek z wystawą światową, która miała odbyć się w Rzymie w 1942 r. Tereny pod założenie urbanistyczne przeznaczone na pawilony wystawowe wyznaczył w latach 30. Benito Mussolini, który chciał pokazać innym narodom wielkość Włoch. Doskonale zdawał sobie sprawę, jak ważna rola przypada architekturze. Już od lat 20. jego architekci zmieniali miasta i projektowali budynki służące idei faszystowskiej. „Na malarstwie się nie znam (…) znam się na architekturze” – mawiał Duce. Doskonale rozumiał jej użyteczność w propagandowym wpływie na mieszkańców, na masy, bo przecież to najbardziej dostępne dla wszystkich medium. To poprzez architekturę najłatwiej będzie wychowywać obywateli na faszystów – twierdził, więc nowe projekty bardzo go interesowały. Nie opuszczało go marzenie o stworzeniu nowych miast. Spotykał się z architektami, nadzorował, a nawet ingerował w projekty. Najczęściej robił to w Palazzo Venezia, gdzie miał gabinet i prywatne apartamenty.
To tam bywał na audiencjach Marcello Piacentini. W 1938 r., kiedy powołano specjalną komisję do przygotowania zabudowy pod wystawę, to właśnie on został mianowany głównym projektantem. Nic dziwnego: wszystko, co wiedział o architekturze, Mussolini dowiedział się od Piacentiniego, który dla Duce był kimś w rodzaju mentora i ideologa tej dziedziny sztuki jako ważnego elementu propagandowego. Za jego działalności Rzym się zmienił. Mussolini w Senacie przemawiał: „Za pięć lat Rzym musi olśnić ludzi z całego świata – przestronny, uregulowany, potężny, jakim był za czasów pierwszego cesarza Augusta. (…) Oczywiście wszystko wokół Teatru Marcello, Kapitolu, Panteonu, wszystko, co wyrosło tam w wiekach dekadencji, musi zniknąć. Za pięć lat z Piazza Colonna poprzez otwartą przestrzeń musi być widoczny w całej okazałości Panteon. Oswobodzicie także z budowli pasożytniczych i obrażających piękno majestatyczne świątynie chrześcijańskiego Rzymu. (…) Po czym trzeci Rzym rozciągnie się na wzgórzach, wzdłuż brzegów świętej rzeki, aż po wybrzeże Morza Tyrreńskiego”.
Mussoliniemu nie podobały się „malownicze zaułki” – uważał taki Rzym za niehigieniczny i zacofany. Piacentini stał się głównym realizatorem jego planów. To on stał za pomysłem wyburzenia średniowiecznej tkanki miasta, tak by odsłoniły się antyczne budowle jako wyraz wielkości imperium. To on postanowił zmienić otoczenie bazyliki św. Piotra, wytyczając nową arterię. Aby powstała szeroka Via della Conciliazione, jaką znamy dzisiaj, trzeba było wyburzyć szereg średniowiecznych budynków (pierwszy kilof wbił sam Mussolini) i przesiedlić mieszkańców. Via della Conciliazione miała być symbolem sojuszu Mussoliniego z Kościołem po podpisaniu Traktatów Laterańskich. Ta ogromna zmiana urbanistyczna wciąż jest uznawana za najbardziej kontrowersyjną decyzję Piacentiniego. Jego najważniejsze dzieło to dzielnica EUR, która miała być symbolem faszystowskich Włoch.
Białe miasto
Światowa wystawa, która miała być jednocześnie uczczeniem 20 lat faszyzmu, planowana była na 1942 r. Nad projektem pracowano od 1936 r., dyskutując nad kształtem faszystowskiej architektury, „stylem Imperium”. EUR miała być symbolem „nowej faszystowskiej cywilizacji” i „kulturowej wyższości”. Wystawa Światowa była doskonałą okazją, aby udowodnić wielkość Włoch.
Mussolini wymagał, by nową dzielnicę charakteryzowała „rzymskość, monumentalność, włoskość, wielkość, solidność”. Solidność, czyli trwałość. Wybrano więc trwałe i naturalne materiały: marmur, wapień, tuf wulkaniczny, które kojarzą się z architekturą Cesarstwa Rzymskiego. Z tego powodu mówiono o EUR „Białe miasto”. Projekty architektów pracujących pod kierownictwem Piacentiniego odwoływały się do klasycyzmu, ale surowego, modernistycznego, pozbawionego ozdób i detali. Ściany budynków powinny być gładkie, surowe, linie proste, łuki geometryczne. Ze swoimi rzędami kolumn i arkad miała przywoływać w odwiedzającym obraz antycznego forum. Powstała scenografia niczym z obrazów de Chirico. Jeśli to architektura totalitarna, to zaskakująco delikatna i elegancka, a przy tym zagadkowa i tajemnicza. Wystawa Światowa oczywiście się nie odbyła. W czasie wojny niedokończone budynki zostały uszkodzone, ale potem postanowiono je dokończyć.
Budowlą, która jest uważana za wzorcową, jest Palazzo della Civiltà Italiana, zwana także Kwadratowym Koloseum. Trzech architektów usiłowało zaprezentować ideę romanità: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w jednym. Żelbetowa konstrukcja obłożona trawertynem posiada sześć kondygnacji. Okna ukryte w otworach zamkniętych pełnym łukiem mają wymowę symboliczną: odwołują się do rzędów łuków w Koloseum, a dodatkowo ich liczba odpowiada ilości liter w imieniu i nazwisku Duce: sześć w pionie, dziewięć w poziomie. Na planowanej Wystawie Światowej w budynku miało się mieścić Muzeum Cywilizacji Włoskiej, stąd też napis na szczycie czterech ścian zaczerpnięty z przemówienia Mussoliniego: „Naród poetów, artystów, bohaterów, świętych, myślicieli, naukowców, żeglarzy, podróżników”. Wokół podstawy Kwadratowego Koloseum stoi 28 posągów wykonanych z marmuru z Carrary. Ta kultowa bryła jest najczęściej fotografowanym i filmowanym obiektem EUR. Obecnie mieści się tu siedziba włoskiej luksusowej firmy modowej Fendi.
Cała dzielnica, dzisiaj urozmaicona szklanymi wieżowcami, może utraciła nieco ze swojego metafizycznego klimatu w stylu de Chirico, ale wciąż robi duże wrażenie: jako relikt reżimu i jako przeżycie estetyczne.