Logo Przewdonik Katolicki

Niewiasta

Elżbieta Wiater
fot. Guillaume/Getty Images

Symbolem Jerozolimy jest kobieta – najświętsza, najpiękniejsza, najdoskonalsza. Kobieta jest jednak także symbolem Babilonu, czyli największego upadku. Jak więc widać, z biblijną kobiecością nie jest tak prosto, dlatego proponuję, byśmy się przyjrzeli biblijnej niewieście.

Na początek małe przypomnienie – dla starożytnej mentalności miasto to była ona i to bez względu na rodzaj gramatyczny nazwy danej lokacji. Z takiego podejścia wyrasta cała narracja o Jerozolimie jako dziewicy, oblubienicy czy wdowie. Na tym też opiera się obecne w Apokalipsie przeciwstawienie niewiasty Babilonu, która jest przedstawiona jako prostytutka, i nowego Jeruzalem, doskonałej oblubienicy Baranka. Tu oczywiście może paść pytanie, co to ma wspólnego z osobą Wniebowziętej. Odpowiedź brzmi: jest Ona kobietą, grec. gyne. To słowo w podstawowym znaczeniu oznacza kobietę, w drugim – żonę. W polskich przekładach długo było tłumaczone jako „niewiasta”, szczególnie w tekstach Janowych, w nowszych przekładach z tego zrezygnowano. Nadto Maryja jest oblubienicą Boga i matką Jego Syna, wywodzi się też z Izraela, nawet więcej – z panującego nad nim niegdyś rodu królewskiego, czyli głowy tej społeczności, którego stolicą była właśnie Jerozolima.

Zacznijmy od końca
W uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny czytany jest fragment z Apokalipsy ukazujący wizję kosmicznej Niewiasty. Zarówno ta perykopa, jak i księga, z której ona pochodzi, są dobrym punktem wyjścia do przyjrzenia się temu, jak Biblia wykorzystuje kobiecość do mówienia o Kościele, dlatego tym razem zacznę od końca.
Niewiasta z dwunastego rozdziału Apokalipsy (zob. Ap 12, 1–6) jest określona mianem wielkiego znaku. W Ewangelii św. Jana tym samym słowem (grec. semeion) opisywane są cuda Jezusa, które stanowią wypełnienie proroctw Starego Testamentu i tym samym potwierdzenie tego, że jest On mesjaszem. Ukazującą się więc św. Janowi postać można odczytać jako cud Boga, i to wielki, wskazujący na oferowane przez Niego zbawienie. Jeszcze wyraźniej to podkreśla Wulgata, która tłumaczy greckie basanizomene (jest poddawana torturom, męczy się) jako „cruciatur” – dosłownie „jest krzyżowana”, przez co łączy poród Niewiasty z ofiarą krzyża.
Ukazuje się ona na niebie, a więc w sferze Bożej, i ma na sobie światło słoneczne. To także odnosi nas do Chrystusa, o którym Zachariasz śpiewa, że jest „z wysoka wschodzącym Słońcem” – kobieca postać nie jest Słońcem, ale to, że jego światło stanowi jej szatę, wskazuje na to, od Kogo ona przychodzi i czyją jest reprezentantką, szczególnie że także przychodzi z wysoka. Stoi na księżycu, symbolu zmienności, który był wiązany w starożytności z kobiecością, ze względu na cykl menstruacyjny. Można to odczytać jako panowanie nad swoją kobiecością lub nad zmiennością świata, co z kolei odpowiada ostatnim wizjom w księdze, w których czytamy, że w Nowym Jeruzalem nie będzie już nocy, a więc cykliczności doby.
Niewiasta jest w trakcie porodu i, jak dowiadujemy się z końca tej wizji, rodzi syna, który będzie panował nad wszystkimi narodami – to odniesienie do Iz 66, 7 oraz Ps 2, 9, które z kolei mówią o Chrystusie. To, że o Niego właśnie chodzi, potwierdzają słowa, że został porwany i uniesiony do tronu Boga. Ona zaś zbiega na pustynię, gdzie Bóg przygotował Jej miejsce.
W tej wizji nakładają się na siebie dwie postacie: Maryi i Eklezji (przyjmę spolszczoną wersję greckiego pojęcia ze względu na jej żeńską formę). To pięknie pokazuje, dlaczego w teologii Matka Boga jest widziana jako typus Ecclesiae, czyli ta, która jednocześnie jest Eklezją i ją zapowiada. Tak duchową „mechanikę” tego twierdzenia ujmuje katechizm: „Przez całkowite przylgnięcie do woli Ojca, do odkupieńczego dzieła swojego Syna, do każdego natchnienia Ducha Świętego, Maryja Dziewica jest dla Kościoła wzorem wiary i miłości” (KKK 967).

Dwojakość kobiecości
Niewiasta z Ap 12 nie jest jednak jedyną w księdze. Jak już wspomniałam, mamy jeszcze dwa miasta ukazane jako kobiety. Jako pierwsza pojawia się Babilon (Ap 17–18), opisana jako prostytutka. Jest ubrana z niesłychanym przepychem, siedzi na Bestii, a w ręku ma kielich pełen bezbożności, którym upaja narody. Ma wielu „kochanków”, co zresztą jest źródłem jej doczesnej potęgi, ale kiedy dosięgnie ją Boża kara, owszem, będą nad nią płakać, ale stojąc z dala. Głównym powodem żalu jednak, jak wynika z tekstu, będzie nie tyle smutek nad nią, ile handlowa strata, którą przyniesie jej klęska.
Nowe Jeruzalem, po pierwsze, zstępuje od Boga. Jest Jego przybytkiem, w którym On i ludzie wspólnie przebywają. Po drugie, jako najistotniejsza jej cecha podane zostaje bijące od niej światło. Owszem, jest pełna przepychu, począwszy od fundamentów, na rynku skończywszy. Bogactwo to jednak nie wynika z wielości kontaktów handlowych i opierania się na potędze Bestii, ale jest darem Boga, jedynego oblubieńca Miasta. Jerozolima zawierzyła Mu siebie całkowicie i z tej jedynej relacji wypływa jej wielkość oraz wieczność. Co więcej, już po trzecie, królowie ziemi wniosą do niej swój przepych – nie po to, by móc ją wykorzystać, ale jako dar.
Odmienna jest też sytuacja wewnętrzna, że tak to ujmę, obu miast. Babilon w chwilach swojej potęgi prześladuje wiernych Bogu, a kiedy dokona się jej upadek, staje się siedliskiem demonów i wszelkiego zła. Jerozolima jest przestrzenią pokoju, nie  ma w niej płaczu ani smutku i, jak już wspomniałam, jest miejscem zamieszkania Boga.

Korzenie w Starym Testamencie
Obraz jaśniejącego Jeruzalem i przeklętego Babilonu są zakorzenione w historii Izraela, szczególnie w wielkiej klęsce, jaką było zdobycie Miasta Dawidowego przez Nabuchodonozora, spalenie świątyni i niewola babilońska elit Izraela. Prorocy jednak bardziej skupiają się na Jerozolimie – u Ozeasza, Jeremiasza i Ezechiela Bóg skarży się na swój lud, sięgając właśnie po obraz niewiernej żony, która odpłaca za wyświadczone sobie dobro zdradą i szukaniem kochanków. W Lamentacjach zaś znajdziemy opis Jerozolimy jako wdowy, która żali się na swoją stratę – śmierć dzieci, samotność i nędzę. Zapowiedzi klęski Babilonu pojawiają się u Izajasza i Daniela, zaś w psalmie 137 padają ostre słowa: „Córo Babilonu, niszczycielko, szczęśliwy, kto ci odpłaci za zło, jaki nam wyrządziłaś!” (Ps 137, 8).
Z czasem i w miarę namysłu kolejnych pokoleń to, co historyczne, nabrało cech teologicznych, przeniesione na duchowy poziom. Ostatnim etapem tej przemiany są treści zawarte w Apokalipsie i nie wyłącznie tam, ponieważ gyne pojawia się nie tylko jako określenie miasta.

Uczta weselna i krzyż
W kompozycji Ewangelii Janowej pojęcie to można uznać za klamrę ziemskiej działalności Jezusa. W ten sposób zwraca się On do swojej Matki podczas wesela w Kanie (J 2, 4) i z krzyża (J 19, 26), tuż przed swoim skonaniem. W pierwszej ze scen wydaje się odpowiadać odmownie na prośbę Maryi, zwracając się do Niej właśnie za pomocą tego słowa, czy może raczej, w tym przypadku, tytułu. Ona jednak nie przyjmuje odmowy lub lepiej rozumie swojego Syna niż my, którzy to współcześnie czytamy, i poleca sługom, by uczynili wszystko, co On powie. Tym samym jest tą, której wstawiennictwo rozpoczyna serię znaków, z których największym będzie zmartwychwstanie. Bóg jakby czekał na prośbę swojej oblubienicy, by podjąć zbawcze działanie.
Prowadzi Go ono na krzyż, drugą część klamry, o której przed chwilą pisałam. W scenie tej uderza mnie to, że Jezus zwraca się, co prawda, do swojej Matki w oficjalnym tonie, ale jako do pierwszej. To sugeruje, że nie tyle Jan staje się opiekunem Maryi, ile raczej Ona zostaje opiekunką apostoła, a w nim – mającego się narodzić Kościoła. W końcu zawsze najpierw pyta się osobę mającą przejąć pieczę, a nie tę, nad którą piecza jest przejmowana.
Matka Pana jest więc tą, która inicjuje ziemską działalność Syna, a kiedy Jego działanie osiąga swoją pełnię, staje się tą, która otacza opieką wspólnotę, która ma głosić, że Bóg jest zbawcą i bramy raju są otwarte dla tych, którzy Mu uwierzą.

Skoro o raju mowa…
Maryja nosi też tytuł nowej Ewy, który jest powiązany z tytułem niewiasty. Wszyscy znamy zapowiedzi konsekwencji grzechu pierworodnego. Bóg kieruje wtedy do węża przepowiednię: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, między potomstwo twoje a potomstwo jej: ono ugodzi cię w głowę, ty ugodzisz je w piętę” (Rdz 3, 15). Słowo przełożone w Biblii Tysiąclecia jako „potomstwo” można tłumaczyć również jako „potomek”, dlatego chrześcijańska egzegeza widzi w tych słowach protoewangelię, czyli zapowiedź przyjścia Chrystusa i przyniesienie przez Niego zbawienia. Opisana sekwencja zapowiadanych wydarzeń jest następująca: rozdział między kobietą a szatanem, rozdział między jej potomkiem a szatanem, wreszcie śmiertelny cios dla zła, ale bolesny dla tego, kto go zadaje.
Niepokalanie poczęta Maryja jest tą, która została oddzielona od wpływu złego już w łonie swojej matki. Poczyna z Ducha Świętego, więc i jej Syn rodzi się jako oddzielony od wpływu złego. Ostatecznie przywraca On człowiekowi możliwość zjednoczenia w pełni z Bogiem przez swoją mękę i zmartwychwstanie. Mamy więc znów do czynienia z klamrą, którą stanowi niewiasta – gyne. To, co według mnie jest tu kluczowe, to wskazanie na to, jak i w jakie relacje ona wchodzi.

Ważne z kim
Wróćmy do Apokalipsy. Kiedy wczytywałam się w opis Babilonu, uderzyło mnie to, że ona nie jest z nikim w bezinteresownej relacji. Wszystkie jej odniesienia to handel, relacje z królami ziemi to układ biznesowy – możecie ze mną współżyć, ale ma mi to przynieść korzyść. Babilon ma władzę i bogactwa, ale za cenę używania innych i zgody na bycie używaną. Najmocniej pokazuje to moment, kiedy ponosi karę – jej dotychczasowi „partnerzy” trzymają się na dystans, nie chcąc uczestniczyć w jej cierpieniu.
Jerozolimę funduje bliski związek z Bogiem. Wszystko od Niego otrzymuje i całkowicie jest Mu oddana. To sprawia, że uczestniczy we wszystkim, co do Niego należy: miłości, czci, pokoju, radości, wieczności. Nie mając nic, ma wszystko, nadto królowie ziemi, którzy z Babilonem handlowali, jej bogactwa przynoszą w darze.
Grzech pierwszy rodziców zaowocował zniszczeniem zaufania, a to – porwaniem sieci relacji w świecie. Zerwanie tej podstawowej, ze Stwórcą, zaowocowało nieustanną wojną wszystkich ze wszystkimi lub sojuszami opartymi na tym, co można w danym układzie zyskać. Możliwość odbudowania pierwotnej jedności opartej na wzajemnym zaufaniu została złożona w ręce, a właściwie w całą osobę Niewiasty z Nazaretu. Ku naszemu szczęściu, a przede wszystkim Bożej i Jej chwale, stało się to faktem.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki