Pawła Rubcowa vel Pabla Gonzalesa polskie służby zatrzymały w roku 2022. Piotr Niemczyk, kreowany przez ówczesną opozycję na autorytet właśnie w tej tematyce, ogłaszał, że ta historia „może się skończyć kompromitacją polskich służb”. Takich głosów było sporo. Przetrzymywanie „hiszpańskiego dziennikarza” w areszcie było piętnowane w raporcie Komisji Europejskiej z czerwca roku 2023 jako przejaw braku praworządności w naszym kraju.
Teraz wszyscy zobaczyliśmy Rubcowa, tak naprawdę pół Hiszpana, ale po ojcu Rosjanina, witanego na lotnisku w Moskwie przez samego Władimira Putina. Był w gronie innych ważnych szpiegów zwalnianych w różnych krajach w następstwie wymiany między USA i putinowską Rosją. Ludzie, którzy użalali się nad nim, powinni teraz połknąć własne języki. Ale od dawna w polskiej polityce dozwolony jest każdy chwyt, więc nikt się niczego nie wstydzi.
To skądinąd dobry przyczynek do awantury o to, kto jest w polskiej polityce prorosyjski. A i do dodatkowej obserwacji. Niemczyk i inni „eksperci od tematyki bezpieczeństwa” milczą. Ale przemówił gejowski aktywista Bart Staszewski. Fałszywy Gonzales robił z nim wywiady, więc kiedy go zatrzymano, Staszewski również grzmiał na Twitterze, że zamykanie dziennikarza to hańba. Teraz tłumaczy, że naprawdę uważał „Gonzalesa” za reprezentanta świata mediów i za Hiszpana. Miał przecież prawo się pomylić. Zwłaszcza że tamten rząd podobno robił inne straszne rzeczy, rozpędzał proaborcyjne demonstracje, tłumił wolność.
W ogniu ideologicznej polaryzacji każdy chwyt jest dozwolony, także erystyczny. Ja bym na miejscu Barta Staszewskiego zadał samemu sobie inne pytanie. Środowiska liberalne i lewicowe są przekonane i próbują przekonać innych, że Rosja wspiera w Europie konserwatystów, eurosceptyków i wszelkich wrogów „postępu”. Jak się to więc działo, że niewątpliwy rosyjski szpieg nagłaśniał i w ten sposób wspierał poglądy i aktywności wpływowego eksponenta środowiska LGBTiQ? A jak objaśnić uporczywe wspieranie przez tegoż Rubcowa-Gonzalesa racji antypisowskiej opozycji? Po co powtarzał oskarżenia prawicowego rządu o brak praworządności?
Gdyby ktoś poszedł za tymi pytaniami, mógłby dojść do wniosku, że u siebie Putin zwalcza racje mniejszości seksualnych, ale niekoniecznie w Europie. Tam są one być może czynnikiem osłabienia tradycyjnych wartości i tradycyjnych więzi społecznych. Oczywiście drugą ręką ten sam Putin pomaga oponentom scentralizowanej Unii Europejskiej. Może robi jedno i drugie równocześnie, aby agresywna polaryzacja we wrogich mu państwach stała się receptą na chaos i zaaferowanie społeczeństw czymś innym niż odpieraniem rosyjskich ingerencji w europejską rzeczywistość.
Oczywiście w mainstreamowych mediach takiej interpretacji nie znajdziemy nawet wówczas, kiedy dostajemy jak na tacy dowody na nią. Skądinąd historia tej „wymiany szpiegów” (po stronie rosyjskiej także opozycjonistów, bo w logice dyktatury oni muszą być szpiegami) przyniosła inny spór. PiS oskarża obecnie rządzących, że wypuścili Rubcowa wyłącznie w interesie Ameryki. Nie zwolniono przecież żadnego z polskich więźniów, na czele z polsko-białoruskim dziennikarzem Andrzejem Poczobutem.
Były szef MSW Mariusz Kamiński twierdzi, że to negocjował i że były na to szanse. Jaka jest prawda? Przypomnę, że Donald Tusk był ostatnio oskarżany o odsuwanie nas od amerykańskiego sojusznika. Tu poszedł mu na rękę. Możliwe, że to po prostu miara słabej pozycji Polski wobec USA. Za to gotowość wybraniania rosyjskiego szpiega po to, aby dopiec PiS-owi, to wielka kompromitacja środowiska, które wygrało ostatnie wybory.