Chociaż od wielu lat nie istnieje już powołany przez Coubertina Olimpijski Konkurs Sztuki i Kultury, to sztuka wciąż jest obecna podczas kolejnych edycji letnich igrzysk. Nie mam na myśli tylko i wyłącznie tego jednego dnia, dnia otwarcia, który ma olśnić i zaskoczyć występami gwiazd światowej sławy, choreografią i oprawą, która z roku na rok staje się obrazem przesytu, w jakim żyje Europa. W kontekście wojen i tragedii, które dzieją się tuż obok, wystawność otwarcia w Paryżu może wywołać co najmniej konsternację. Kolejne widowiska organizowane na początku i te zamykające olimpiadę od lat zmierzają w kierunku komercyjnych popowych występów i coraz mniej mają wspólnego ze sztuką, o jakiej myślał Pierre de Coubertin, choć tegorocznym występem polskiego kontratenora Jakuba Józefa Orlińskiego, śpiewającego XVIII-wieczny utwór francuskiego kompozytora, byłby zachwycony. Jak zresztą był cały świat.
Poziom wykonawców podczas ceremonii otwarcia, której przygotowania trwają kilka lat, jest wysoki, elementy wizualne zapierają dech w piersiach, zatrudnia się gwiazdy i wydaje mnóstwo pieniędzy. Świat chce się bawić, a starożytne hasło „chleba i igrzysk” nigdy nie było tak aktualne jak dzisiaj. W cieniu tej uroczystości przygotowano w Paryżu wydarzenia kulturalne, w tym kilka wystaw mających przypominać szlachetną myśl Coubertina o połączeniu sztuki ze sportem. Tym razem wcale nie w duchu rywalizacji, tak jak to bywało dawniej. Bo pomysł twórcy nowożytnej olimpiady był dość kontrowersyjny.
Złoto za poezję
Baron de Coubertin, pacyfista, liberał, demokrata o zacięciu pedagogicznym, po wizycie w Atenach i Olimpii oraz wielu lekturach w 1892 r. wystąpił z ideą wskrzeszenia igrzysk olimpijskich. Uważał nie tylko, że sport jest wielką pomocą w procesie wychowania młodego człowieka, ale że rywalizacja obecna w czasie uprawiania sportu ma moc zastąpić walki wojenne. Oczywiście udało mu się doprowadzić do powstania Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, to on jest twórcą znaku olimpijskiego w formie nachodzących na siebie pięciu różnobarwnych kół symbolizujących pięć kontynentów. Zaprojektował go w 1913 r. Dla niego olimpizm znaczył coś więcej niż tylko rywalizację sportową, pisał o przestrzeganiu zasad kodeksu rycerskiego, o elitarności, o wartościach moralnych, o potrzebie zawieszenia broni na ten „święty” czas. Uważał, że poprzez sport młodzi ludzie uczą się szacunku do drugiego, co może stać się przyczynkiem do lepszego świata. Świata bez wojen. O takim świecie marzył. Przestrzegał przed pokusą „przeobrażenia atlety w cyrkowca” i zagrożeniami związanymi z chęcią zysku. Uważał wreszcie, że olimpizm to gloryfikacja piękna. Był wierny ideałom greckim, które zakładały jedność ciała, duszy i umysłu. Zaowocowało to szalonym pomysłem włączenia do programu igrzysk sztuki. Nie jako dodatku, ale jako dyscypliny. Pierwszy Olimpijski Konkurs Sztuki i Literatury odbył się podczas igrzysk w 1912 r. w Sztokholmie. Mogli brać w nim udział artyści ze wszystkich krajów, które wybrały swoich przedstawicieli podobnie jak zawodników sportowych. Oceniano ich w pięciu „dyscyplinach”: literatura, malarstwo, rzeźba, muzyka, architektura. Najważniejszym warunkiem był związek dzieła ze sportem. Zwycięzcom wręczano medale: złoty, srebrny i brązowy, czasami tylko jeden, i to niekoniecznie złoty. Coubertin zdawał sobie sprawę, że nie będzie łatwo zainteresować artystów udziałem w tym wydarzeniu, bolała go odległość, jaka dzieliła sport i sztukę, które wydawały się funkcjonować na dwóch zupełnie różnych biegunach. On chciał przywrócić im jedność, jaka łączyła je w starożytności, lecz do tego musiał przede wszystkim przekonać artystów, którzy w większości uważali sport za działanie znacznie mniejszej wagi. Być może właśnie z powodu małego zainteresowania pod pseudonimem napisał wiersz zatytułowany Oda do sportu i wysłał na konkurs. Prace artystyczne zgłaszane były na jego adres, a kto był w jury? Nie wiadomo, być może on sam. I oto Oda do sportu, patetyczny wiersz miernej zresztą jakości, ale pełen wzniosłych i pozytywnych haseł, zdobył złoty medal w dyscyplinie literatura. Tym samym baron stał się mistrzem olimpijskim.
Kto lepszy
W kolejnych latach dzieła, za które artyści otrzymywali medale, miały wiele mówiące tytuły: Piosenki olimpijskie, Piłkarz, Łyżwiarze, Skok (to w Antwerpii w 1920 r.), Oblicza bogów olimpijskich, Pieśń szermiercza, Ku Olimpii, Fiński dyskobol (w Paryżu w 1924). Konkurs stawał się coraz bardziej popularny, w 1924 r. w szranki stanęło 189 artystów z 24 państw, a wystawa miała miejsce w Grand Palaise. To właśnie wtedy powstał pomysł uczczenia występami artystycznymi uroczystości otwarcia igrzysk. Wieczór artystyczny na Polach Elizejskich stał się wielkim wydarzeniem, IX Symfonia Beethovena w wykonaniu kilkutysięcznego chóru i połączonych orkiestr symfonicznych, a do tego wszystkiego świetlna iluminacja zrobiły wrażenie na gościach z całego świata. Ta wielka pompa spowodowała, że w kolejnych konkursach olimpijskich brało udział coraz więcej artystów. Polacy po raz pierwszy zgłosili swoje prace cztery lata później, podczas olimpiady w Amsterdamie. Kazimierz Wierzyński za tomik Laur olimpijski zdobył wtedy złoty medal, a Władysław Skoczylas za cykl akwarel brązowy. Po raz ostatni konkurs odbył się w Londynie w 1948 r., wystawę zorganizowano w Victoria & Albert Museum. Złoty medal zdobył dla Polski Zbigniew Turski za utwór skomponowany na chór i orkiestrę. Trzeba przyznać, że pomysł nagradzania medalami artystów niby sportowców może wydawać się co najmniej dziwny, ale to nie było nic niespotykanego. Od lat taka rywalizacja miała miejsce na artystycznych uczelniach i wystawach, gdzie również przyznawano artystom medale. Umieszczenie jej w ramach letnich igrzysk spowodowało, że tematyka sportowa zagościła szczególnie w malarstwie i rzeźbie, choć trzeba pamiętać, że w szranki stawali także architekci, proponując projekty ciekawych obiektów sportowych. W międzynarodowym jury zasiadali Polacy: Karol Stryjeński w jury odpowiedzialnym za architekturę, Karol Szymanowski za muzykę i Olga Boznańska za malarstwo.
Paryż 2024
Podczas igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich Paryż przygotował wiele wydarzeń artystycznych pod nazwą „Olimpiada Kulturalna”, w których motyw sportu gra główną rolę. Théâtre du Châtelet przygotował specjalnie na tę okazję spektakl Laissez-nous danser, w którym ma wziąć udział kilkuset instrumentalistów, tancerzy, cyrkowców, chórzystów i aktorów. W mieście odbywają się koncerty na świeżym powietrzu, teatry wystawiają sztuki związane ze słynnymi wydarzeniami sportowymi, a w galeriach i muzeach trwają wystawy. I to te ostatnie są najciekawsze. W Gagosian Gallery – spojrzenie na sport takich artystów jak Pablo Picasso czy Andy Warhol oraz prezentacja projektów plakatów olimpijskich. W Musée Marmottan Monet – niemal sto prac z motywami sportu od impresjonistów do kubistów, wypożyczonych z wielu kolekcji prywatnych, a wśród nich dzieła Pierre’a Bonnarda, Gustava Courbeta, Claude’a Moneta, Edgara Degasa. W Le Petit Palais pokazywana jest wystawa „The body in motion” („Ciało w ruchu”), która analizuje ten temat poprzez dzieła powstałe od starożytności do XX w. W Pantheonie można obejrzeć fotografie i filmy oraz inne artefakty dotyczące uczestników paraolimpiad w lekkiej atletyce, a wystawa w Palais Galliera dotyczy mody w sporcie od XVIII w. do czasów obecnych. Natomiast kuratorzy Luwru proponują wystawę „Olympism: Modern Invention, Ancient Legacy” opowiadającą o historii nowożytnych olimpiad poprzez dzieła sztuki i obiekty antyczne i współczesne.