W tym artykule chcę przyjrzeć się sposobom odbierania/doświadczania Matki Bożej w pisanych świadectwach wotywnych pochodzących z okresu PRL-u. Są to materiały już analizowane: listy z prośbą o modlitwę do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej z lat 60. i 70. XX w. (których analizy sam się podjąłem), zapisy w księdze wystawy „Matka Boska Częstochowska w sztuce ludowej i popularnej" z czasu stanu wojennego (interpretowane przez etnolożkę Annę Niedźwiedź), wreszcie pochodzące z lat 80. XX w. wpisy do księgi wyłożonej przed ołtarzem Matki Boskiej Opolskiej (analizowane przez polonistę Piotra Kowalskiego). Nim przejdę do interpretacji tych źródeł, najpierw kilka słów o samym ludowym odbiorze Maryi.
Królowa, Matuchna i Matka Cierpiąca
Matka Boska w religijności ludowej posiadała na ogół, jak pisał etnolog Ryszard Tomicki, funkcje: opiekuńczo-władczą i opiekuńczo-macierzyńską. Była zarówno Matką Kościoła czy Królową Korony Polskiej (to funkcja władcza), ale też Orędowniczką w bieżących troskach, zwłaszcza rodzinnych, i bliską Matuchną (to funkcja macierzyńska). Anna Niedźwiedź zwraca z kolei uwagę na to, że z jednej strony Maryja utożsamiana była i jest nadal z osobą będącą blisko Boga, zamieszkującą Niebiosa i funkcjonującą w innym wymiarze czasowym, z drugiej natomiast osobą obecną w życiu codziennym „na tym padole”. Na wsi w sztuce ludowej, zwłaszcza w rzeźbach Piety czy Matki pod krzyżem Chrystusa, przedstawiano Maryję na wzór zniszczonych przez pracę na gospodarstwie i przedwcześnie postarzałych typowych kobiet wiejskich. Magdalena Zowczak, inna wybitna uczona, w swoich badaniach etnograficznych zwraca uwagę na ważny motyw pasji Maryi: kobiety, która doświadczyła straty Syna, Matki Współcierpiącej. Jeśli idzie o charakter narracji maryjnych, to mamy do czynienia z opowieściami wielkimi (odnoszącymi się do wielkich zbiorowości, np. narodu) i małymi (do konkretnych osób i rodzin).
Te trzy główne warianty ludowej percepcji Maryi: Królowej, Matuchny i Matki Cierpiącej, pozostają we wzajemnych relacjach, a doświadczenie ludzkie dodaje tutaj zawsze własne treści. Matka Boża towarzyszy wiernym szczególnie podczas przełomów życiowych. Na wsi tradycyjnej owe przełomy to porządkujące ład społeczny, kulturowy i naturalny obrzędy przejścia (zarówno w cyklu rocznym, jak i w rozwoju osobniczym). W historii (jako procesie dziejowym) były to cezury ważne dla zbiorowości: narodu, Kościoła, lokalnych wspólnot. Wreszcie, w czasach bardziej współczesnych są to kryzysy, porażki i sukcesy życiowe jednostek i szeroko rozumiane liczne ekspresje przeżyć wiernych czy osób wiary poszukujących.
Codzienne sprawy
Spośród przedstawionych tutaj trzech typów źródeł, najwcześniejsza chronologicznie jest korespondencja kalwaryjska. Nadawcami tych listów proszalnych i dziękczynnych na ogół byli ludzie z południowej Polski (dawnego zaboru austriackiego i Górnego Śląska), ze środowisk rolniczych, chłoporobotniczych i małomiasteczkowych. Listy pisane do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej w latach 1965–1979, które przebadałem, miały strukturę narracyjną zbliżoną do dawnych suplik chłopskich. Tym razem były to jednak supliki modlitewne do bernardynów – stróżów sanktuarium. Jednakże źródła te masowo napływające do Kalwarii miały tak naprawdę innego adresata: Maryję w cudownym obrazie – Beskidzką Eleusę.
Nadawcy albo sami zaburzali suplikowe dekorum i wzywali sacrum, albo w formie narracyjnej podkreślali swój dług wobec Orędowniczki. Przykładowo autorka listu z Gliwic, prosząca w 1976 r. o zdrowie i zachowanie swojego domu, opisując swoją złożoną sytuację, nie wytrzymała stylu podaniowej supliki i w pewnym momencie zwróciła się wprost ku Marii: „Matko Boska ratuj mnie od nieprzyjaciół i prześladowców zmiłuj się nade mną i przyjdź mi z pomocą”.
Korespondencja kalwaryjska przede wszystkim poświadcza religijność kobiet. Choć wśród autorów dominowały osoby starsze i w średnim wieku, to stosunkowo dużo listów przychodziło od kobiet młodszych. Prócz kwestii nauki, poszukiwania małżonka i spraw sercowych ważnym tematem była ciąża i obawa o szczęśliwy poród. I tak autorka listu z Siemiechowa w okolicach Tarnowa z 1970 r. bała się i prosiła rozpaczliwie o „szczęśliwe urodzenie dziecka, które ma przyjść na świat teraz w maju, koło 10 maja już piąte dziecko, ponieważ jestem w niebezpieczeństwie i tak strasznie proszę Matuchny Kalwaryjskiej o szczęśliwe przeżycie podczas porodu i żebym jeszcze żyła na świecie dla moich dzieci, bo jeszcze żal, by mi było umrzeć, bo jeszcze pragnę swoje dzieci wychować [w] św. religii czyli w duchu katolickim i tak bardzo proszę Matuchny Kalwaryjskiej”. Kwestie zdrowotne to motyw najczęściej się pojawiający. Widać tu ciągły lęk i troskę o zdrowie własne jak i bliskich.
Lęk o bliskich, własną osobę, wspólnotę sąsiedzką (zwłaszcza na wsiach), modlitwa o prześladowany wówczas Kościół i bernardynów wpisywały się w egzystencjalny motyw troski. Swoje zawierzenie Orędowniczce tak prezentowała zamieszkała w wiosce obok Żywca żona chłoporobotnika w liście z 1967 r.: „Minął rok w listopadzie jak mój mąż wrócił ze szpitala po trzymiesięcznym tam pobycie. Człowiek młody liczący sobie 33 lata a chodzić nie mógł mając uszkodzony kręgosłup (wypadanie dysku). Lekarze twierdzili, że już lepiej chodził nie będzie, chyba że podda się operacji, a tu nie dawali gwarancji czy się uda. Prawie rozpacz ogarniała myśląc jaki los gotuje się dla naszej rodziny. W tej właśnie trudnej sytuacji, oddaliśmy się całkowicie w Macierzyńską Niewolę Matki Bożej, niech robi co chce, niech radzi i myśli co dalej będzie. I tak po tym akcie oddania cała troska o naszą rodzinę spoczęła na Barkach Najświętszej Pani. Mnie się zdawało że niepotrzebnie się frasuję, bo ktoś inny zajął się tą sprawą. Przy pomocy Bożej Matki powoli mąż wracał do zdrowia, chodzi bardzo dobrze, dużo już pracuje, ale całkiem zdrowo jeszcze się nie czuje, a Komisja Lekarska odmówiła dalszej renty i musi podjąć przerwaną pracę w swoim górniczym zawodzie. Bez pracy żyć się nie da bo ma na utrzymaniu mnie z trojgiem malutkich dzieci (najstarsze lat 5 najmłodsze 3 miesiące) i w tej sytuacji znów składam troskę o naszą rodzinę w ręce Niebieskiej Mateczki niech Ona udzieli mu sił i zdrowia do pracy i niech zaradza tak jak to będzie najlepiej z punktu widzenia Bożego”.
Struktura tych świadectw bardzo często miała charakter wezwań i próśb formułowanych w konwencji litanijnych wyliczeń. Listy były jak stworzone przez nadawców własne i oryginalne modlitwy. Litanijny charakter listów przejawiał się poprzez uroczyste apostrofy względem sacrum, stosowanie powtórzeń, używanie trybu rozkazującego w kontekście proszalnym, potęgującym nastrój pokory i zawierzenia przy równoległym wyliczaniu intencji. Cechę tę bardzo dobrze unaocznia fragment listu z 1970 r. od nadawczyni z Białegostoku, która prosiła zakonników o modlitwę w intencji poniechania przez syna i synową procesu rozwodowego. Załamana, odczuwała potrzebę zwrócenia się wprost ku Marii słowami: „Matko moja Najświętsza, opiekuj się moimi dziećmi i wnukami. Oddal od syna i synowej złych ludzi, którzy chcą zniszczyć ich dom rodzinny i życie święte katolickie. Oddal od nich sądy i niezgodę, a połącz ich – obdarz ich łaską Bożą i zgodą, miłością i mocną wiarą Chrystusową. Stój na straży ich życia, mądrości i głębokiej wiary. Matko Chrystusa Pana, pocieszycielko strapionych i zbłąkanych, ratuj dusze moich dzieci, aby nie przepadli w ogniu wieczystym. Bądź miłosierna Matko Boża mnie, wysłuchaj moje prośby i daj mi promyczek szczęścia: oglądać ich razem wszystkich, żyjących w zasadach świętej wiary katolickiej, tworząc świętą rodzinę na wzór Bożej”.
Korespondencja przede wszystkim dokumentuje troski i zgryzoty kobiet (blisko 80 proc. nadawców to kobiety). Zdarzają się też listy od małżeństw. Pewnym archaizmem są listy od całych wsi. To jeszcze pozostałość po dawnych poddańczych suplikach zbiorowych od gromad, pierwotnie do pana czy władz. Są one świadectwem tego, że życie wiejskie i chłopskie struktury lokalne, nawet w niekorzystnym czasie Polski Ludowej, funkcjonowały, opierając się na treściach i symbolice religijnej. Gromady prosiły o zabezpieczenie przed anomaliami pogodowymi (w przypadku żniw), czasami chłopi informowali o wydarzeniach tragicznych, jak śmierć samobójcy, i pragnęli wówczas za ten czyn przeprosić. Na ogół jednak dominowały kwestie chłopskiego gospodarowania. I tak mieszkanka wsi Lipiny na Podkarpaciu złożyła następującą intencję: „Przewielebni Ojcowie / Gromada Lipiny zasyła 1100 zł na mszę św. do [kościoła] III Upadku od zachowania od gradobicia i polecamy się Matce Najświętszej”.
Listy kalwaryjskie to element tradycji lokującej Maryję w odniesieniu do spraw „tuż obok”, kwestii życiowych, zdrowotnych i domowych. Wielkiej historii tu prawie nie ma, choć też trzeba zaznaczyć, że nadawcy boją się o Kościół i są nieufni co do zamiarów komunistów, dystansują się od nich, modłami wspierają bernardynów w tak trudnym czasie. Ale dominują tutaj małe opowieści w kontekście własnym odniesionym do życia Maryi. Z jednej strony jest ona Matuchną, z drugiej Matką Cierpiącą, potrafiącą przede wszystkim jako kobieta zrozumieć problemy innych kobiet.
Cierpiąca ojczyzna
Inną wymowę mają wpisy z lat stanu wojennego, pozostawione przez osoby zwiedzające wystawę „Matka Boska Częstochowska w sztuce ludowej i popularnej". Ich autorzy to ludzie z różnych środowisk, w większości przypadków niemożliwi do ustalenia, zapewne z przewagą mieszkańców dużych miast, w których wystawę eksponowano (otwarto ją w październiku 1982 r. w Krakowie, a zanim zakończyła się w sierpniu 1983 r., odwiedziła jeszcze Wrocław i Warszawę). Choć organizatorzy nie mieli takich intencji, w świadomości masowej wystawę powiązano z rocznicą 600-lecia kultu obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Poniżej powołuję się na źródła z książki Anny Niedźwiedź Obraz i postać. Znaczenie wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej.
Stan wojenny wpłynął na formułowane apostrofy ku Maryi: „Maryjo, Matko nasza, Matko naszego udręczonego narodu”, „Matko! módl się za nami – Polakami!”, „Matuchno Częstochowska czuwaj nad Polskim narodem, żeby nic się nie stało naszej kochanej Ojczyźnie. Wiesz, o co się proszę, o zwycięstwo i wypuszczenie wszystkich internowanych”.
Osoby odwiedzające wystawę podkreślały rangę Częstochowskiej Hodegetrii, dziękowały organizatorom, że zestawili tak ważne dzieła sztuki nawiązujące do Niej i odwoływali się do patriotycznej tradycji. „Naród uzewnętrznia to, co tkwi w jego sercu. Dziękuję, że mogłam uczestniczyć chociaż na moment w tym Narodowym Przeżyciu dzięki tej wspaniałej wystawie. Maryjo, Królowo Polski – módl się za nami” – pisała studentka z Rzeszowa.
Charakterystyczne są tutaj zwroty ku Maryi, rozrywające kolejny już raz strukturę uporządkowanej narracji. Czasami wręcz wpisy miały jednoznacznie religijny charakter. Kustosze wystawy pamiętali, że jej zwiedzaniu towarzyszyły modły, śpiewy, religijne gesty. Nie dziwi specjalnie, że tym samym, jak pisze Anna Niedźwiedź, księga pamiątkowa wystawy stała się wówczas podobna do księgi próśb i wotów. Widać to np. w takim komentarzu z Wrocławia: „Boże Pobłogosław organizatorom i twórcom za tak wspaniałe dzieło sztuki za piękną wystawę, i aby takich więcej. Matko miej w opiece naszą Ojczyznę i uproś u Boga łaskę, by na Twoje 600-lecie mógł przyjechać Ojciec Święty Jan Paweł II”. Przypomnijmy, że był to okres wyczekiwania na drugą pielgrzymkę papieża do ojczyzny. Ojczyzny zmęczonej już trwającym dość długo stanem wojennym. Jan Paweł II miał już wtedy glorię męczeństwa po zamachu, po jego wizycie oczekiwano widoków na lepsze, bardziej optymistycznych scenariuszy na przyszłość.
Wpisy do księgi wystawy pokazują tym samym ulokowanie Maryi w kontekście zagrożenia, lęku o to, czy nie poleje się jeszcze krew, „wejdą czy nie wejdą”, w kontekście cierpiącego narodu, który ma jednak swoją Opiekunkę. Tutaj dominują wielkie opowieści maryjne (Ojczyzna, Polska, papież Polak). Matka Boska jest najczęściej Królową Polski, która troszczy się o swój lud, do której wierni się uciekają.
Co przyniesie wolność
Rzeczywistość społeczno-polityczna już po okresie stanu wojennego wyłania się natomiast z księgi wpisów przed obrazem Matki Bożej Opolskiej. Analizował ją nieżyjący już wybitny folklorysta Piotr Kowalski. Poniżej powołuję się na spisane przez niego źródła zamieszczone w książce Prośba do Pana Boga. Rzecz o gestach wotywnych. Podobnie jak w przypadku księgi wystawy, trudno tutaj o bliższe sprecyzowanie, kim byli autorzy wpisów. Na pewno to głównie osoby ze Śląska. Intencje modlitewne pisane były przez wiernych z różnych grup społecznych i w różnym wieku.
I tak jedno z dzieci prosiło o rzecz z tych najważniejszych w młodości – pomyślną edukację oraz lepsze relacje z rodzicem: „Chciałabym Cię Moja Najmilsza Matko, Królowo Opolska, prosić jeszcze o to, by mi nie było smutno w szkole […] bym nie miała kłótni z mamą, by mamusia była bardziej radosna, by jej było lżej, by była zawsze pogodna i uśmiechnięta i nie denerwowała się”. Inne dziecko w 1986 r. miało takie marzenie: „Moją prośbą jest zostać piłkarzem Holandii! / Grać w reprezentacji narodowej. / Mieć willę i samochód tojotę lub motor suzuki. Dziękuję”. Świat ten jest zatomizowany, wartości wyższe przeplatają się z pospolitymi, codziennymi. Młody chłopiec przykładowo pisał: „chcę Cię prosić, abym się nie bił z siostrą i żebym miał pozytywne oceny w szkole, proszę też abyś pomogła misjonarzom w głoszeniu o Jezusie”.
Czasami intencje wcale nie były zbożne, nawiązywały do uczestnictwa w koncertach punkowych w Jarocinie, do ówczesnych subkultur czy nawet do narkomanii, która wówczas szerzyła się wśród młodzieży. W 1986 r. niejaki Stefan wyraził się tak: „Najukochańsza Matko proszę Cię aby ten sezon makowy był dla mnie oraz mojego przyjaciela Wiktora szczęśliwy i mielibyśmy dużo ćpania i żeby było mocne”. Jednak treści takie nie stanowiły normy. Nie wiadomo też, czy nie były formą przekory lub żartu.
Dominował styl powagi, świadomości priorytetów i chrześcijańskich wartości. A największą wartością dla wiernych była, obok Kościoła katolickiego, rodzina. Jedna z kobiet wyraziła wdzięczność słowami: „Chciałam podziękować Matce Boskiej, że pomimo choroby w czasie ciąży urodziłam zdrowe dziecko, a ja również pozostałam przy zdrowiu, chociaż były komplikacje. I proszę o opiekę Matkę Boską nad całą moją rodziną”. Liczne były też prośby uniwersalistyczne, np. o pokój na świecie. „Baśka z Zabrza” pisała: „proszę o pokój na Ziemi / Aby Jan Paweł II nawrócił wszystkich ludzi na świecie / Żeby wszędzie panowała miłość”.
Jak widać, świadectwa te dokumentują tak typowe dla poetyki wotywnej elementaria. Są tu sprawy zwykłego bytowania, bieżące troski, widać inspirację kulturą masową, chęć doświadczenia zachodniego stylu życia, ale spostrzec też można charakterystyczne prośby o zdrowie, wyniki w nauce czy troskę o rodzinę. Choć był to jeszcze komunizm, nastawienie się zmieniło – wypatrywano, co może dać wolny świat. Punktem odniesienia był przy tym Jan Paweł II. Źródła te nie mają jednoznacznej konwencji, mamy tutaj zarówno małe – ujmujące Maryję w odniesieniu do własnej biografii – jak i wielkie narracje (narodowe, ogólnoludzkie, związane z papieżem Polakiem idącym z misją ewangelizacyjną w świat).
---
Przedstawione powyżej relacje są siłą rzeczy wybiórcze i zaprezentowane ogólnikowo. Jednak widać w nich ciągłe napięcie między zachowaniem stosownego dekorum i należytym zwracaniem się do sacrum a spontaniczną uczuciowością i wylewnością. Piotr Kowalski pisał, że tego typu źródła w przypadku kultu maryjnego balansują: „między rytualną pokorą «Twojej służebnicy» i radosną eksklamacją «Kocham Cię»”. Maryja ma tutaj wszystkie swoje trzy przymioty: jest Królową, Matuchną i Matką Cierpiącą, przy czym szczególnie dla kobiet pozostaje niezwykle bliska. Istnieje przekonanie, że Ona sama – kobieta, która zaznała macierzyństwa – potrafi je zrozumieć najlepiej.
Widać zmiany, jakie następują w czasie. Wiejski świat okresu gomułkowskiego i gierkowskiego przywiązany jest do swojej tradycji i wiary, chce się modlić i szukać u Niej opieki „jak zawsze”. Rzeczywistość stanu wojennego jest z kolei doznaniem trwogi i lęku zarówno o bezpieczeństwo własne, jak i narodu. Wreszcie schyłek komunizmu znamionuje już inną epokę, zapowiadając kulturę nowoczesną, masową, konsumpcyjną, otwartą coraz bardziej na Zachód. Ale w tych różnych porządkach cały czas szuka się punktu stałego, dąży się do Prawdy, w której chce się uczestniczyć, pragnie się iść przez życie wraz z Nią.
Ona, widniejąca na każdym z trzech cudownych obrazów (kalwaryjskim, jasnogórskim i opolskim) i odsyłająca do Syna Bożego, jest fundamentem, którego wichry historii nie są w stanie naruszyć. Odbiera się Ją w odniesieniu do własnych trosk, tak w wielkich, jak i małych opowieściach. A kiedy ludzkie rachuby zawodzą, Jej się ufa i w odniesieniu do Niej rozbudza się w sobie nadzieję.