Logo Przewdonik Katolicki

Fenomen Taylor Swift

Marta Szostak
Fani w drodze na koncert Taylor Swift. Warszawa, 2 sierpnia 2024 r. | fot. Filip Naumienko/Reporter/East News

Dziewczyna z sąsiedztwa, w której tekstach mogą się przeglądać całe pokolenia. Artystka, któ ra doskonale wie, jak budować społeczność i sprawić, by odbiorcy jej twórczości poczuli się docenieni i zauważeni.

Kiedy piszę te słowa, jest 30 lipca. Kiedy będą Państwo je czytać, jest po 11 sierpnia. Będąc tu i teraz, chciałabym skomentować to, co wydarzy się w bardzo bliskiej przyszłości, a co w dniu lektury będzie już jedynie wspomnieniem… Pytanie zasadnicze: jak to zrobić, żeby nie skłamać?
Spróbuję od początku, a właściwie – od początków, bo tak się składa, że były dwa. Pierwszy z nich wydarzył się 13 grudnia 1989 r., drugi – 24 lipca 2024. Pierwszego dnia w mieście Reading w Pensylwanii w USA na świat przyszła Taylor Alison Swift, drugiego – redakcja zapytała mnie, czy nie chciałabym się zmierzyć z… Taylor właśnie. Pewnie, że chciałam, bo – wierzcie lub nie – do dziś nie stworzyłam sobie okazji ku temu, by zapoznać się z jej twórczością nieco bardziej niż tylko przelotnie. Przyznaję się do tego bez zawahania, bo oprócz tkania w swoich tekstach sieci różnorakich, nie tylko muzycznych połączeń, chciałabym też pielęgnować przekonanie, że nieznajomość danej postaci czy jej twórczości – niezależnie, czy mówmy tu o kimś z czasów współczesnych, czy o artyście sprzed kilku wieków – nie czyni z nas ignorantów. Nie wiem, nie znam się, ale chętnie się dowiem, zwłaszcza jeśli opowiesz mi o tym w sposób, który mnie w to wciągnie – to jest postawa, którą wspieram. Nie wiem, nie znam się, ale mimo tego wypowiem się, krytykując wszystko jak leci  – to jest postawa, która testuje mnie do granic… I czasem, niestety, wygrywa. Ale nie o tym dziś, nie o tym!

Rekordzistka
Dziś o fenomenie Taylor Swift, amerykańskiej piosenkarki, kompozytorki, multiinstrumentalistki, autorki tekstów i producentki muzycznej, która 1, 2 i 3 sierpnia wystąpi na Stadionie Narodowym w Warszawie. Wydarzenia te wchodzą w skład trasy koncertowej „The Eras Tour”, drugiej stadionowej trasy Taylor i pierwszej okrzykniętej najbardziej dochodową trasą koncertową w historii. Mocne stwierdzenie, ale w pełni zrozumiałe – zwłaszcza kiedy spojrzy się na to przez pryzmat 3,5 mln osób, które zarejestrowały się w programie przedsprzedaży biletów na koncerty w samych tylko Stanach. W dniu startu sprzedaży, mimo awarii serwerów, udało się sprzedać ponad 2,4 mln biletów, co uznane zostało za rekord pod względem największej liczby biletów na koncert sprzedanych przez jednego artystę w ciągu jednego dnia.
„The Eras Tour” nawiązuje do poszczególnych albumów i okresów twórczości Taylor, spośród których każdemu zostaje oddany hołd. Skonstruowany w ten sposób trwający ponad trzy godziny koncert składa się z 44 piosenek podzielonych na 10 aktów. Koncepcyjne i produkcyjne dopracowanie całości wydarzenia, a także budząca podziw wytrzymałość fizyczna i wokalna Swift sprawiają, że niemal od początku trasy zbiera ona bardzo pochlebne recenzje. W ramach rozpoczętego wiosną minionego roku w Stanach Zjednoczonych tournée artystka zdążyła już odwiedzić kraje Ameryki Południowej, Azji i Europy.
Nie chcąc, by ślepy prowadził kulawego, przetrząsnęłam internet, obejrzałam wywiady, zadałam kilka pytań najprawdziwszej swifties z bliskiego otoczenia, zajrzałam do wydanej niedawno książki Karoliny Sulej Era Taylor Swift i porozmawiałam nawet dłuższą chwilę z Chatem GPT, wychodząc od krótkiego pytania: na czym polega fenomen Taylor Swift?

Wierni fani
The girl next door, czyli dziewczyna z sąsiedztwa. Zaczęła od country (które do dziś odgrywa w jej twórczości znaczącą rolę), skręciła w kierunku popu, indie folku i alternatywy, nie bała się także czerpać z mocniejszych, rockowych klimatów. Jej umiejętność sprawnego poruszania się między gatunkami muzycznymi doprowadziła ją do wypracowania własnego stylu, który z jednej strony przyciąga wielu, z drugiej – dla wielu nie jest niczym wartym uwagi. Nie ulega jednak wątpliwości, że droga, którą zdecydowała się kroczyć, wbrew wszystkiemu i wszystkim, zasługuje na uznanie. Podobnie jak determinacja, z którą walczyła o prawa do swoich utworów, których w znacznej części niestety – została pozbawiona. Światłem w mroku stało się zainspirowanie innych artystów do walki o ich prawa w dość brutalnym, amerykańskim przemyśle muzycznym.
W tekstach jej piosenek przeglądać się mogą całe pokolenia. Szczere i intymne, często odnoszące się do doświadczeń z jej życia osobistego, często także i zupełnie zmyślone. Zawsze jednak kipiące od emocji i jednoczące w sposób, który trudno sobie wyobrazić – pokazuje to przykład z piosenki You’re On Your Own, Kid z albumu Midnights (2022), której słowa „So make the friendship bracelets, take the moment and taste it” doprowadziły do masowej (naprawdę masowej!), ręcznej produkcji bransoletek przyjaźni przez swifties, które planują wymieniać się nimi między sobą na koncertach.
Wprowadza nas to w kolejną składową fenomenu Taylor, którą jest jej relacja z fanami. Taylor doskonale wie, jak budować społeczność i sprawić, by odbiorcy jej twórczości (powtórzę – osobistej i uniwersalnej jednocześnie) poczuli się docenieni i zauważeni. Dużo mówi się także o wartości płynącej zwłaszcza z tych jej tekstów, które poruszają wątki związane z dbaniem o swój szerokorozumiany psychiczny dobrostan. Wspomniani niejednokrotnie swifties – fani Taylor, to prawdziwy fandom. Wierna, oddana jej armia, gotowa do największych poświęceń, takich jak trwające pięć miesięcy koczowanie w namiotach pod stadionem, mające na celu zapewnienie jak najlepszego miejsca pod sceną podczas jednego z koncertów w Argentynie. Mówiłam już, że wcześniejsze koncerty w Stanach, poza pobiciem rekordu względem wielkości tłumu, pobiły także ten należący do aktywności sejsmicznej?

Aktywistka
Taylor to tsunami. Muzyczne, emocjonalne, społeczne, ale i gospodarcze – według ekspertów firmy Mastercard, przychody restauracji znajdujących się w promieniu czterech kilometrów od stadionów, na których występować będzie Swift, wzrosną do 80 proc. Branża hotelarska również na tym nie ucierpi, podobnie jak i prywatni najemcy. Swift to artystka o ogromnej, kosmicznej niemal sile oddziaływania. Angażuje się w problemy ważne społecznie, walczy o równość płci i prawa społeczności LGBTQ+ i politykę. Nie jest oczywiście bez skazy – aktywiści ekologiczni wypominają jej nadużywanie samolotów, co przyczynia się do nadmiernej emisji dwutlenku węgla. Z drugiej strony, według doniesień amerykańskiej prasy, Taylor wpłaca bardzo hojne darowizny do banków żywności znajdujących się w miastach, które odwiedza w ramach „The Eras Tour” (działacze z Second Harvest of Silicon Valley poinformowali, że dzięki jej darowiźnie możliwe będzie zorganizowanie pokarmu dla 500 tys. osób miesięcznie na terenach objętych opieką banku).
Wierzcie Państwo lub nie, ale to, co zostało tu napisane, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Nawiązania do tekstów kultury, przekazy poukrywane w piosenkach (czuję, że znalazłabym tu nawiązanie do średniowiecznych akrostychów), szczegóły dotyczące walki o prawa autorskie, otwarte konflikty środowiskowe z innymi artystami – lista tematów zdaje się nie kończyć. Podobnie jak nie słabnie siła rażenia Taylor. Czy przekona to Państwa do tego, by zapoznać się z jej twórczością? Nie wiem, choć się domyślam… i życzę Państwu przyjemności.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki