Po czterech latach heroicznej walki z chorobą 21 maja br. zmarł Jan Andrzej Paweł Kaczmarek. Kompozytor muzyki filmowej i teatralnej, którego imponujący dorobek obejmuje ponad 70 ścieżek dźwiękowych do spektakli polskich i zagranicznych, filmów dokumentalnych i długometrażowych. Był drugim polskim zdobywcą Oscara w kategorii najlepsza muzyka oryginalna, którego otrzymał za muzykę do Marzyciela Marca Fostera – opowieści osnutej wokół biografii Jamesa Barriego, autora Piotrusia Pana.
Początki
Jan A.P. Kaczmarek urodził się w 1953 r. w Koninie. Mimo muzycznego dzieciństwa i pierwszych sukcesów kompozytorskich, odniesionych w czasie liceum, zdecydował się na studia prawnicze na poznańskim Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. W połowie lat 70. zakusy na karierę w dyplomacji ustąpiły sztuce teatralnej, wtedy bowiem Kaczmarek podjął staż w awangardowym Teatrze Laboratorium, założonym przez legendarnego Jerzego Grotowskiego – reżysera, pedagoga, teoretyka teatru i jednego z największych reformatorów XX-wiecznego teatru, a także Ludwika Flaszena – krytyka teatralnego i literackiego, pisarza, teatrologa i reżysera. W latach 1977–1979 związany był z poznańskim Teatrem Ósmego Dnia, założonym przez zmarłego na początku 2020 r. Lecha Raczaka. Wspólnie z Grzegorzem Banaszakiem stworzył Orkiestrę Ósmego Dnia, z którą okazjonalnie współpracowali też Krzesimir Dębski i Maciej Talaga. Orkiestra, która grała na żywo muzykę do spektakli, była tworem wymykającym się wszelkim ramom; mieszanka muzyki punkowej i symfonicznej, doprawiona oryginalnym brzmieniem fidoli Fischera – zmodyfikowanego przez Kaczmarka instrumentu podobnego do cytry. Orkiestra wydała dwie płyty – Muzyka na koniec i Czekając na kometę Haleya. Jeśli ciekawią Państwa początki Jana A.P. Kaczmarka i chcą Państwo prześledzić, jaką drogę przeszedł od muzyki awangardowej do tej, która zapewniła mu Oscara – warto sięgnąć po jeden ze wspomnianych albumów.
Dokonania
Skoro już o Oscarze, droga po niego nie była prosta. Choć było blisko, Kaczmarek nie pozwolił, by Marzyciel wysunął mu się z rąk; spotkawszy się z odmową producentów, argumentowaną zbyt dużym ciężarem gatunkowo-emocjonalnym, jaki nieść może za sobą muzyka autorstwa polskiego kompozytora, skomponował krótki utwór, na własną rękę zatrudnił do jego nagrania chór i orkiestrę, po czym wysłał je do Los Angeles. Wystarczyło. Miał siłę, by przemówić własnym głosem, dzięki czemu 20 lat później w tej muzyce jego głos jest – i zawsze już będzie – słyszalny. Marzyciel to film, do którego chce się wracać i którego czułość, ciepło i głębia za każdym razem poruszają inne struny. Usiądźcie do niej, pozwólcie, by pokierowała Wami Wasza wyobraźnia i zobaczcie, dokąd doprowadzi Was zaklęta w tej kompozycji muzyczna myśl tego znakomitego kompozytora. Oscar nie był jedyną nagrodą, którą ta ścieżka mu zapewniła; otrzymał także Nagrodę Brytyjskiej Akademii Filmowej (BAFTA) i nominację do Złotego Globu.
Kaczmarek był także dyrektorem i twórcą Transatlantyk Festival, który na początku swojej działalności (lata 2011–2015 – Festiwal funkcjonował jeszcze wtedy pod nazwą Międzynarodowego Festiwalu Filmu i Muzyki Transatlantyk) odbywał się w Poznaniu, skąd przeniesiony został do Łodzi. Założeniem festiwalu było budowanie związku między społeczeństwem, sztuką i środowiskiem, a także inspirowanie do podejmowania dyskusji na aktualne tematy społeczne. W jego trakcie odbywały się dwa konkursy dla młodych kompozytorów, w których słychać nie tylko wspomniany już głos Kaczmarka, ale i jego zamiłowanie do wyłapywania z tłumu młodych, którzy powinni zostać usłyszani. W pewnym sensie konkursem tym składał hołd swojemu rodzinnemu dziedzictwu: jego dziadek skrzypek muzykował z miejscowymi instrumentalistami, przygrywając wspólnie do wyświetlanych w lokalnym kinie filmów. Ideą pierwszego z konkursów (Transatlantyk Film Music Composition Contest) było skomponowanie muzyki do dwóch krótkich filmów, w drugim natomiast (Transatlantyk Instant Composition Contest) uczestnicy, dając przy fortepianie popis wyobraźni muzycznej, na żywo komponowali ścieżkę dźwiękową do krótkiego materiału filmowego, który zobaczyli przed chwilą.
Dziedzictwo
To wszystko to tylko część wartych odnotowania dokonań. Lista wyróżnień, nagród i współprac z prestiżowymi wytwórniami, których podejmował się Jan A.P. Kaczmarek, jest długa, jednak nie chciałabym kończyć tego tribute ich wymienianiem. Nie jest trudno dostać się do tych informacji na własną rękę, ja natomiast chciałabym otworzyć Państwa na spotkanie z twórczością człowieka, który – jak niejednokrotnie zostało już wspomniane – nie bał się wykorzystywać swojego głosu. Ciężka praca, talent i wrażliwość, determinacja i wyobraźnia, ciekawość świata i świadomość przemijania, konieczności dialogu i tworzenia miejsca dla kolejnych pokoleń – to jest bezcenne dziedzictwo, które pozostawił po sobie Jan A.P. Kaczmarek.
Lata emigracji sprawiły, że nazywał się rozbitkiem, uwięzionym gdzieś pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi, i być może dlatego w jego kompozycjach tak wielu z nas się odnajdzie, dostrzegając w nich swoje wewnętrzne uwięzienia, potrzebę wolności i odnalezienia swojego miejsca. Warto zatem spędzić z nim dłuższą chwilę w zatrzymaniu choćby i nad jednym z jego utworów. Wachlarz możliwości jest imponujący – od awangardowego teatru do komercyjnego kina, od Kantaty o Wolności, której prawykonanie odbyło się w czasie obchodów 25. rocznicy Solidarności, do Oratorium 1956, które po raz pierwszy zabrzmiało 28 czerwca 2006 r., w dzień 50. rocznicy Poznańskiego Czerwca. Upadek muru berlińskiego, obrady okrągłego stołu, wydarzenia opisane w Panu Tadeuszu, 650-lecie Uniwersytetu Jagiellońskiego czy 100-lecie powstań śląskich – to tylko część wydarzeń, o których Jan A.P. Kaczmarek opowiedział nam swoją muzyką. I choć choroba zadecydowała o końcu drogi tego wyjątkowego kompozytora, jego muzyka była, jest i będzie z nami nadal. A on sam razem z nią.