Logo Przewdonik Katolicki

Kłopotliwa deklaracja?

Michał Kłosowski
Kardynał Victor Manuel Fernandez, prefekt Dykasterii ds. Nauki Wiary, podczas konferencji prasowej z okazji Roku Świętego. Watykan, 8 kwietnia 2024 r. | fot. Grzegorz Galazka/Getty Images

Deklaracja Fiducia supplicans o duszpasterskim znaczeniu błogosławieństw oraz późniejszy dokument Dignitas infinita na temat znaczenia godności ludzkiej miały rozwiać wiele wątpliwości. Do papieża jednak płyną listy przedstawicieli środowisk, którzy domagają się większej otwartości Kościoła na mniejszości seksualne, uznając, że oba dokumenty raczej skomplikowały, niż wyjaśniły zagadnienie.

Na przełomie kwietnia i maja papież Franciszek napisał do grupy maltańskich rodziców osób LGBT+ w odpowiedzi na przesłaną przez nich do Watykanu krytykę najnowszego watykańskiego dokumentu, Dignitas infinita, w którym to potępiono teorię płci i operacje zmieniające płeć. W odpowiedzi papież napisał, że przyjął ich krytykę z „otwartym sercem”. W liście – odwołującym się do duszpasterskiej posługi mającej na celu zapewnienie przyjaznych przestrzeni katolikom LGBT+ oraz innych mniejszości, nie tylko seksualnych – Franciszek pochwalił też to, co określił jako „bardzo piękną i dobrą” pracę.

„Utrudnianie życia”
W pierwotnym liście do papieża z 23 kwietnia przedstawiciele „Drachmy”, wspólnoty uznającej, „że osoby LGBT+ są integralną częścią Bożego planu dla ludzkości”, zarzucili Stolicy Apostolskiej, że tekst dokumentu utrudnia transpłciowym katolikom i ich rodzicom pozostanie w Kościele. W korespondencji dodano, że Watykan nie rozumie realiów życia takich rodzin. Celem wspólnoty „Drachma” jest bowiem „oferować świętą przestrzeń dla osób LGBTI, rodziców, krewnych i przyjaciół w celu wspólnego poszukiwania Prawdy poprzez integrację seksualną i duchową”. Ich zdaniem po publikacji Dignitas infinita Watykan ma uniemożliwiać pracę podobnym inicjatywom, nie tylko na Malcie czy w Stanach Zjednoczonych, ale globalnie. „Drachma” bowiem, jak czytamy na stronie internetowej, nie tylko angażuje społeczności LGBT+, lokalnie i międzynarodowo, ale także „promuje dialog między społecznościami gejowskimi a instytucjami religijnymi”.
Gdy poszukać głębiej, liczba podobnych inicjatyw na świecie rośnie, przodują w tym Stany Zjednoczone.

Dobry papież i zły Kościół
W swoim liście przedstawiciele środowiska argumentują, że watykańska deklaracja utrudnia rodzicom towarzyszenie dzieciom LGBT+, nie uwzględnia złożoności kwestii związanych z płcią i seksualnością oraz jest niezgodna z osobistym, papieskim podejściem do działań duszpasterskich w stosunku do osób LGBT+. Trzystronicowy list rozpoczyna się pochwałami pod adresem Franciszka, w tym podziękowaniem za jego decyzję z grudnia 2023 roku, zezwalającą księżom na błogosławienie osób pozostających w związkach tej samej płci, jego poparcie dla dekryminalizacji homoseksualizmu i jego osobiste kontakty z osobami LGBT+, w tym za zapraszanie osób transpłciowych do Watykanu. 
Przedstawiciele „Drachmy” dziękują za wszystko to, co spotyka się z krytyką bardziej konserwatywnej części Kościoła. Jak informuje „Drachma”, list został doręczony Franciszkowi osobiście przez ks. Andreę Conocchiego, włoskiego proboszcza znanego ze swojej pracy na rzecz różnych grup marginalizowanych, w tym katolików transpłciowych. W korespondencji, która odbiła się głośnym echem w Watykanie, argumentowano, że istnieje „poważne ryzyko”, że część akapitów watykańskiego dokumentu może zniweczyć podobne inicjatywy i „po raz kolejny zepchnąć osoby transpłciowe na peryferie, usuwając w ten sposób ten mały snop światła, który mogli znaleźć, a który sprawiał, że czuli się całością”.
A w końcu, wydanie przez Watykan dokumentu Dignitas infinita miało zdaniem wielu na celu poszerzenie zakresu tego, co Kościół katolicki uważa za „poważne naruszenie” godności ludzkiej, poza same kwestie etyki seksualnej. Na szczegółowej liście naruszeń godności ludzkiej tekst wymienia bowiem także chirurgię afirmującą płeć, teorię płci i macierzyństwo zastępcze oraz takie kwestie, jak wojna, migracja, ubóstwo i wykorzystywanie seksualne. Dlaczego więc to wszystko zdaje się nie podobać części bardziej otwartych środowisk w Kościele?

„Poważne obawy”
Zwłaszcza wśród amerykańskich katolików, i w przestrzeni anglojęzycznej, list środowiska „Drachma” odbił się szerokim echem. Wśród obaw, które wyczytać można na trzech stronach korespondencji, znajdują się takie wątpliwości, jak: obawy związane z możliwym wzrostem liczby bezdomnych dzieci transpłciowych wyrzucanych z domów, często motywowanych przekonaniami religijnymi; potencjalny wzrost mowy nienawiści, dyskryminacji, przemocy i transfobii w wyniku dokumentu Watykanu; decyzja o włączeniu teorii płci i interwencji medycznych dla osób transpłciowych jako niemoralnych na równi z biedą, wojną, handlem ludźmi, wykorzystywaniem migrantów, aborcją i wykorzystywaniem seksualnym duchownych; brak uznania, że osoby transpłciowe dążą do integralności fizycznej i psychicznej; brak badań naukowych lub teologicznych cytowanych w dokumencie Dignitas infinita.
W watykańskich dyskusjach zwłaszcza ten ostatni zarzut zdaje się mieć największą wagę. W liście „Drachma” wzywa bowiem do zorganizowania międzynarodowego sympozjum na temat różnorodności seksualnej i płciowej, w którym uczestniczyłyby osoby LGBT+ i ich rodzice, badacze, naukowcy i teolodzy, aby „zbadać bardziej włączający język i lepsze ramy duszpasterskie”. Nawoływania do organizacji podobnej inicjatywy nie są jednak nowe. Ich intensyfikacja zdaje się jednak wiązać z nadziejami, jakie część środowisk w Kościele miała w związku z oboma wymienionymi dokumentami; nadziejami, które po publikacji watykańskich dokumentów nie zostały spełnione.
W wywiadzie dla National Catholic Register z 30 kwietnia Joseanne Peregin, założycielka środowiska „Drachma”, powiedziała bowiem, że początkowo miała nadzieję, że watykański dokument dotyczący godności ludzkiej będzie okazją do wyjaśnienia niektórych sformułowań, jakich Kościół od lat używa w odniesieniu do kwestii LGBT+. Jednak, jej zdaniem, stało się inaczej. Peregin stwierdziła nawet, że użycie przez Kościół wyrażenia „wewnętrznie nieuporządkowany” do opisania związków osób tej samej płci „wywołuje falowy efekt wśród wielu milionów wiernych, ponieważ rzeczywistość LGBT+ jest przedstawiana w negatywnych ramach”.

Kardynał, który zdradził obie strony
8 kwietnia, podczas konferencji prasowej prezentującej dokument Dignitas infinita, kard. Victor Manuel Fernández, prefekt watykańskiej Dykasterii Nauki Wiary, nie wyparł się dawnego języka Kościoła, co zdaniem przedstawicieli katolickich środowisk LGBT+, również ma być problemem. A w końcu praca duszpasterska papieża Franciszka, skierowana na osoby LGBT+, miała być źródłem nadziei i „wywierać oddźwięk, pokazując, że mają swoje miejsce w Kościele”.
Teraz wśród przedstawicieli środowisk LGBT+ słychać również obawy, że nowy dokument będzie miał odwrotny skutek, szczególnie w przypadku osób transpłciowych i ich rodziców. – Być może dokument Dignitas infinita został opublikowany w dobrej wierze. Może to być chwila łaski, jeśli mamy dość pokory, aby powiedzieć: zbierzmy razem badania i spróbujmy zbudować pełną nadziei wizję dla rodzin LGBT+ – stwierdziła w cytowanej rozmowie z NCR Joseanna Peregin.
Od początku objęcia urzędu kard. Victor Fernández krytykowany jest nieustannie przez konserwatywne środowiska w Kościele, które również zarzucają mu brak naukowych podstaw. 
Przed publikacją papieskiej encykliki na temat środowiska Laudato si’ (2015) w sprawie troski o nasz wspólny dom Watykan konsultował się z wieloma badaczami naukowymi i teologami w kwestii zmian klimatycznych. Podobnych działań miało zabraknąć w przypadku Dignitas infinita, słychać w kuluarach. Nie da się ukryć, że wokół tematyki LGBT+ narasta coraz więcej napięć i oczekiwań, a nadzieje i obawy różnych środowisk w Kościele wydają się w tej sprawie nie do pogodzenia. Niestety, najbardziej cierpią na tym wierni.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki