Od dłuższego czasu słychać było, że do Watykanu napływa coraz więcej próśb o błogosławieństwo papieskie dla par tej samej płci. W noworoczny weekend obszerny tekst na ten temat opublikował włoski dziennik „Il Messaggero”, wskazując, że liczba takich próśb może jeszcze wzrosnąć po publikacji Fiducia supplicans. Dlaczego? Przecież prośby o papieskie błogosławieństwo, napływające w ściśle określony sposób, to skomplikowana procedura. Więcej: uzyskanie takiego błogosławieństwa zajmuje wiele czasu, związane jest ze ściśle określonym tokiem postępowania. Jednakże, jak czytamy w „Il Messaggero”, kłopot pojawia się w chwili, gdy na pisemnym formularzu należy podać imiona osób lub rodziny, które mają otrzymać błogosławieństwo, oraz powód lub okazję, dla której się o takie błogosławieństwo ubiega. Ściśle rzecz biorąc, błogosławieństwo papieskie dotyczy najważniejszych wydarzeń w życiu danej osoby lub pary. Wydawaniem błogosławieństw zajmuje się biuro papieskiego jałmużnika, które jest dość ostrożne w zakresie ich udzielania. Nie bez powodu: w małych rzymskich firmach, a nawet urzędach, od czasu do czasu znaleźć można (prawdopodobnie fałszywe) pergaminy z błogosławieństwem papieskim. Każdy w końcu chciałby móc się pochwalić takim dokumentem. A skoro w najnowszej publikacji kierowanej przez kard. Victora Fernándeza Dykasterii Nauki Wiary napisane jest, że wedle uznania i spontaniczności prośby, wolno takiego błogosławieństwa udzielać, to czemu nie miałby udzielić go sam papież? Gdyby jednak się to wydarzyło, postawiłoby dokument i możliwość błogosławieństwa par nieregularnych i jednopłciowych w zupełnie innej optyce.
Morał z historii (nie)udzielania papieskich błogosławieństw może więc być jasny: błogosławieństwami papieskimi szafować należy ostrożnie. Zasadniczo jednak fakt wzrastającej liczby próśb o błogosławieństwa i publikacja Fiducia supplicans stawia Franciszka między młotem a kowadłem. Bo skoro dokument pozwala na takie błogosławieństwa, czemu nie miałyby one płynąć od samego papieża?
Kłopot dla Afryki
– Zaraz po opublikowaniu Fiducia supplicans ze strony naszych afrykańskich wiernych pojawiła się złość i rozczarowanie – powiedział pod koniec grudnia kard. Fridolin Ambongo z Kinszasy, przewodniczący konferencji biskupów afrykańskich (SECAM) i członek Rady Kardynałów C9. – Ja sam otrzymałem wiele wiadomości od naszych wiernych, zastanawiających się, czy ten dokument został faktycznie podpisany przez papieża Franciszka. Z duszpasterskiego punktu widzenia dokument wywołał wiele nieporozumień i niezrozumienia.
W liście do wszystkich biskupów Afryki i Madagaskaru kard. Ambongo poprosił o pomoc w przygotowaniu „jednej deklaracji synodalnej, ważnej dla całego Kościoła afrykańskiego” w odpowiedzi na dokument Dykasterii Nauki Wiary. – Niejednoznaczność Fiducia supplicans, która jest podatna na wiele interpretacji i manipulacji, powoduje wiele zamieszania. Dlatego uważam, że jako pasterze Kościoła w Afryce musimy wyrazić jasność w tej kwestii, aby dać jasne wskazówki dla naszych wiernych – czytamy w liście. Wcześniej jednak niektórzy afrykańscy hierarchowie udzielili już różnych odpowiedzi na ten dokument.
Biskupi Malawi opublikowali czteropunktowe wyjaśnienie, „odnotowując pewne błędne interpretacje tej deklaracji, które wzbudziły zainteresowanie, obawy i zmartwienia wśród katolików i ludzi, którzy oczekują od Kościoła katolickiego wskazówek moralnych, duchowych i doktrynalnych”. Podkreślili oni, że Fiducia supplicans podtrzymuje istniejące nauczanie na temat małżeństwa i nie zezwala na błogosławieństwa dla związków osób tej samej płci jako takich, stwierdzając, że „aby uniknąć powodowania zamieszania wśród wiernych, błogosławieństwa osobom tej samej płci będących w związkach, nie są dozwolone w Malawi”. Biskupi w Zambii wydali podobną dyrektywę, stwierdzając, że dokument należy „odnieść do dalszej refleksji, a nie do wdrożenia”. W Kamerunie oświadczenie podpisane przez przewodniczącego episkopatu potępiło „nadużycia semantyczne mające na celu zniekształcenie wartości rzeczywistości i prawdziwego znaczenia pojęć rodziny, pary, małżonka, seksualności i małżeństwa”. Deklarując całkowity sprzeciw wobec homoseksualizmu, stwierdził on, że „rozróżnianie między kontekstami liturgicznymi i nieliturgicznymi w celu zastosowania błogosławieństwa dla «par» tej samej płci jest hipokryzją”.
Niewielu innych biskupów w Afryce wydało tak wyraźne zakazy. „Błogosławiąc osoby, nie błogosławimy ich niemoralnych czynów, ale mamy nadzieję, że błogosławieństwa i modlitwy zanoszone za nie jako osoby ludzkie sprowokują je do nawrócenia i powrotu na drogi Pana” – czytamy w oświadczeniu Konferencji Biskupów Kenii. W oświadczeniu podpisanym przez przewodniczącego biskupów katolickich Afryki Południowej bp. Sithembele Sipukę napisano zaś: „Dokument jasno pokazuje, że nie proponuje zmiany doktryny na temat małżeństwa w celu uwzględnienia osób tej samej płci”. W oświadczeniu stwierdzono, że Fiducia supplicans „można traktować jako wytyczne przy zachowaniu ostrożności”.
Europa się cieszy?
Liczni biskupi, zwłaszcza w Europie i USA, z radością przyjęli jednak zawartą w dokumencie „nową koncepcję” błogosławieństw, podkreślając, że nie zapewnia on aprobaty dla żadnej „nieregularnej” sytuacji, w tym par osób tej samej płci.
Arcybiskup Salzburga Franz Lackner, który stoi na czele Konferencji Episkopatu Austrii, powiedział, że oznacza to, że księża „nie mogą już odmówić”, gdy jakakolwiek para poprosi ich o błogosławieństwo. Przewodniczący niemieckiego episkopatu bp Georg Bätzing podobnie podkreślił, że dokument „wskazuje na duszpasterskie znaczenie błogosławieństwa, którego nie można odmówić na osobistą prośbę”.
We Francji zaś arcybiskup Sens i Auxerre Hervé Giraud stwierdził, że promuje on „inną ideę błogosławieństwa”. – Ja sam mógłbym udzielić błogosławieństwa parom tej samej płci, ponieważ uważam, że opiera się to na pięknej idei błogosławienia, zgodnie z Ewangelią i stylem Chrystusa – powiedział francuski duchowny dziennikowi „La Croix”. – Papież Franciszek próbuje odejść od logiki prostego „zakazu/pozwolenia”, aby skierować ludzi pod spojrzenie Boga, aby sprowadzić ich z powrotem na bezpieczniejsze ścieżki. Błogosławieństwo otwiera te bezpieczniejsze ścieżki.
W liście do księży diecezji Trondheim i Tromsø w Norwegii bp Erik Varden OCSO stwierdził zaś, że ich „umiejętność łączenia odpowiedzialnej inteligencji teologicznej z chrześcijańską miłością i taktem duszpasterskim” jest kluczem do zrozumienia prośby zawartej w Fiducia supplicans o „wrażliwość duszpasterską”. Bp Varden powiedział, że dokument zawiera kryteria stosowania „błogosławieństw duszpasterskich”, podkreślając, że powinny one mieć charakter prywatny, bez żadnych intencji „legitymizujących”. Biorąc pod uwagę odniesienie do Pisma Świętego, argumentował, że „biblijne błogosławieństwo rzadko jest potwierdzeniem status quo”, lecz zamiast tego „wzywa do wyruszenia w drogę i do nawrócenia”.
Biskupi rzymskokatoliccy Ukrainy wydali oświadczenie w odpowiedzi na „burzę reakcji i nieporozumień dotyczących kwestii moralności i doktryny”. Krytykowali „dwuznaczne sformułowanie”, uznając, że „miłosierne przyjęcie [grzesznika] i wyrażenie dezaprobaty dla jego grzechu jest niezbyt wyraźnie widoczne w tekście”. Argumentowali, że nie należy rozpatrywać w ten sam sposób związków osób tej samej płci i nieregularnych związków heteroseksualnych. „W dokumencie pominięto to, że Ewangelia wzywa grzeszników do nawrócenia, a bez wezwania do porzucenia grzesznego życia par homoseksualnych błogosławieństwo może wyglądać jak aprobata” – czytamy w oświadczeniu. Zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego powiedział nawet, że Fiducia supplicans „nie ma mocy prawnej” wobec ukraińskich katolików, ponieważ „interpretuje duszpasterskie znaczenie błogosławieństw w Kościele łacińskim, a nie we wschodnich Kościołach katolickich”. Abp Światosław Szewczuk stwierdził, że jego Kościół ma odmienne rozumienie błogosławieństw, wywodzące się z „jego własnego dziedzictwa liturgicznego, teologicznego, kanonicznego i duchowego”. W tej tradycji „błogosławieństwo kapłana lub biskupa jest gestem liturgicznym, którego nie można oddzielić od pozostałej treści obrzędów liturgicznych” i „ma wymiar ewangelizacyjny i katechetyczny, [więc] nie może w żaden sposób zaprzeczać nauczaniu św. Kościoła katolickiego o rodzinie jako wiernym, nierozerwalnym i płodnym związku miłości mężczyzny i kobiety”.
Wielogłos z USA
W Stanach Zjednoczonych wiele odpowiedzi na Fiducia supplicans wyrażało zaniepokojenie tym, co według abp. Samuela Aquili z Denver oznaczało niepowodzenie „świeckich mediów w dokładnym przekazywaniu tego, co napisano w dokumencie”. Duchowny podkreślał, że takich błogosławieństw „nigdy nie można postrzegać jako legitymizacji grzechu” i „należy dokonywać z zachowaniem dyskrecji, najlepiej prywatnie, aby uniknąć skandalu i zamieszania”.
W oświadczeniu skierowanym do swojej archidiecezji kard. Sean O’Malley z Bostonu podkreślił, że papież „nie aprobował małżeństw homoseksualnych”, ale zapewnił „jasność co do sposobu udzielania [Bożych] błogosławieństw”. „Kapłani udzielający tych błogosławieństw muszą uważać, aby nie stało się to aktem liturgicznym lub półliturgicznym, podobnym do sakramentu” – stwierdził.
Kard. Blase Cupich z Chicago stwierdził, że podejście przyjęte w Fiducia supplicans „pomoże wielu osobom w naszej wspólnocie poczuć bliskość i współczucie Boga”.
Bp Robert Barron pełniący funkcję przewodniczącego Komisji ds. Świeckich, Małżeństwa, Życia Rodzinnego i Młodzieży w amerykańskim episkopacie, wydał oświadczenie, w którym potwierdził, że „deklaracja nie stanowi «kroku» w kierunku ratyfikacji małżeństw osób tej samej płci ani kompromisu w nauczaniu Kościoła w sprawie osób pozostających w nieregularnych związkach”. Było to, jego zdaniem, „bardzo spójne z długo utrzymującym się przekonaniem papieża Franciszka, że ci, którzy nie spełniają w pełni wymogów moralnego nauczania Kościoła, są mimo wszystko kochani i pielęgnowani przez Boga oraz zapraszani do przyjęcia Bożej oferty przebaczenia”.
Odpowiedź Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych (USCCB) skupiła się zaś na „rozróżnieniu pomiędzy błogosławieństwami liturgicznymi (sakramentalnymi) a błogosławieństwami duszpasterskimi, które mogą być udzielone osobom, które pragną miłującej łaski Bożej w swoim życiu”. „Nauczanie Kościoła na temat małżeństwa nie uległo zmianie, co potwierdza ta deklaracja, podejmując jednocześnie wysiłek towarzyszenia ludziom poprzez udzielanie błogosławieństw duszpasterskich, ponieważ każdy z nas potrzebuje w swoim życiu uzdrawiającej miłości i miłosierdzia Boga” – stwierdzono.
Kłopotliwa niejednoznaczność
Publikacja Fiducia supplicans wywołała więc kłopot, który był łatwy do przewidzenia. Część mediów stara się opisać ten dokument i nadać mu znaczenie według własnego uznania. Śledząc medialne komentarze i prywatne głosy związane z tym dokumentem, warto zwrócić jednak uwagę na jedną jeszcze kwestię: brak jasnego, wyraźnego głosu triumfu hierarchów i środowisk, które także w Kościele dążą do uznania związków jednopłciowych czy nieregularnych. Radość, jeśli jest już wyrażana, jest raczej umiarkowana. Wiązać się to może z tym, co napisał prof. Rocco Buttiglione z Papieskiej Akademii Nauk Społecznych, nazywając Fiducia supplicans „prawie rewolucją”. Jak twierdzi włoski profesor, „każda autentyczna rewolucja jest jednocześnie powrotem do początków, misyjną obecnością Chrystusa w historii ludzkości”. Jego zdaniem błogosławieństwa mają charakter „ojcowski”, co stanowi „odpowiedź na szczególną potrzebę duszpasterską naszych czasów”, uznając „buntowniczą przynależność” wielu osób związanych z Kościołem.
Kard. Victor Fernández od samego początku próbował bagatelizować głębokość i zakres oporu wobec Fiducia supplicans, kilkakrotnie sprawiając wrażenie, że był bardziej niż zaskoczony chłodnym przyjęciem, jakie dokument otrzymał, i zakłopotany gwałtownością sprzeciwu. Z wywiadu, którego przewodniczący Dykasterii Nauki Wiary udzielił niemieckiemu dziennikowi „Die Tagespost” na początku stycznia wynika, że kardynał uznaje, że Fiducia supplicans jest „odpowiedzią duszpasterską, którą każdy przecież mógłby zaakceptować, choć z trudem”. Rzeczywistość jest jednak taka, że ogólnoświatowa reakcja – niezależnie od tego, czy będzie to radosna reakcja ze strony duchownych-aktywistów, czy też waleczny opór ze strony dużych części Globalnego Południa i kilku historycznie katolickich części Starego Świata – obnaża, w jaki sposób niewykonalne jest rozwiązanie „duszpasterskie”, które zostało zaproponowane w dokumencie. Na dodatek rozwiązanie to stawia w złym świetle samego papieża. Może się też okazać, że reakcja na najnowszy dokument skonsoliduje przeciwników Franciszka, którzy o szoku wywołanym przez Fiducia supplicans przypomną sobie na kolejnym konklawe.