Logo Przewdonik Katolicki

Psychiatryk

Natalia Budzyńska
fot. Unsplash

Ale tak, to niestety świat polskiej psychiatrii: oddziałów dziecięcych i młodzieżowych, na których panuje permanentny brak miejsc.

Małgosia ma zdiagnozowaną pełnoobjawową lekooporną schizofrenię. Po raz pierwszy znalazła się w szpitalu w wieku 13 lat. Potem znowu i znowu. Ma za sobą kilka prób samobójczych i wiele długich pobytów na oddziałach psychiatrycznych. Ale się nie poddaje. Wierzy, że uda jej się żyć wspaniale. Potrafi się śmiać. Zdała maturę i dostała się na studia. Przez jakiś czas mieszkała sama i świetnie sobie radzi. Jest inteligentna, nie rezygnuje z marzeń, pomaga innym, leczy się. Żyje i chce żyć wspaniale, mimo głosów i ciągłych urojeń i cierpienia, jakie jej sprawiają. Małgosia jest bohaterką filmu dokumentalnego Małgorzaty Imielskiej Posłuchaj, co chcę Ci powiedzieć, który obejrzałam na Festiwalu Millennium Docs Against Gravity (do 3 czerwca festiwalowe filmy można zobaczyć online na stronie mdag.pl). Poznajemy ją, gdy wychodzi ze szpitala po dwuletniej terapii. Ma wtedy 19 lat. Towarzyszymy jej podczas prób przystosowania się do życia i kolejnych hospitalizacji. Ta wspaniała dziewczyna pozwala nam poznać jej życie, jej świat, jej ból. Jest tak bardzo dzielna i odważna.
Ale tak, to niestety świat polskiej psychiatrii: oddziałów dziecięcych i młodzieżowych, na których panuje permanentny brak miejsc. Wyobraźmy to sobie: jesteś rodzicem dziecka przechodzącego kryzys psychotyczny, może po próbie samobójczej. Masz w ręku skierowanie do szpitala. Dzwonisz do jednego, drugiego, trzeciego, wreszcie już nawet nie patrzysz na mapę, gdzie bliżej, po prostu tak bardzo chcesz, żeby gdzieś pomogli twojemu dziecku. I nic z tego. Tak jakby wszyscy zapomnieli, że twoje dziecko choruje na śmiertelną chorobę. Oczywiście, że to wina systemu. Cały system psychiatrii jest do totalnej wymiany. Bo potem jest tak, że udaje się gdzieś upchnąć twoje ukochane dziecko. Jest leczone i w końcu mu się polepsza. Dostajesz telefon, że wychodzi. Cudownie, wszyscy się cieszą. Odbierasz dziecko nafaszerowane lekami z wypisem i do widzenia. Od tej chwili nikogo ono nie interesuje. Dopóki kryzys nie powróci. I cała sytuacja zaczyna się od początku.
Koledzy i koleżanki Małgosi opowiadają o swoich kolejnych pobytach w szpitalach, znają je w całej Polsce. Wiem, że tak jest. Rok temu mówiłam o pracy pisarza młodzieży z oddziału psychiatrycznego, słyszałam, jak opowiadali sobie o tym, jak jest w szpitalu w Toruniu, w Warszawie. Niektórzy znali się z poprzednich pobytów, pytali, co słychać u tego czy tamtego. Wpadli w sidła systemu, który ich nie wypuści, bo nie ma takiej możliwości. Bez zaopiekowania się nimi po wyjściu, bez rozwoju psychiatrii środowiskowej nie mają szans. Wiem, że już coś się w tej sferze zaczyna dziać, jest możliwość rewolucji. Trzymam za to kciuki.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki