Logo Przewdonik Katolicki

Wolność jest w nas

Hanna Sowa
fot. Materiały prasowe/Rafael Film

Łączy je cisza. Trzy filmy, nazwijmy je „klasztornymi”. Dwa dokumenty i w środku – jeśli ułożymy je chronologicznie – film fabularny. Wielka cisza, Ludzie Boga oraz wchodzący właśnie na ekrany film Wolni. Podróż do wnętrza.

Najpierw, w 2005 r., powstał pełnometrażowy obraz o życiu wewnątrz klasztoru Grande Chartreuse (Wielkiej Kartuzji), głównej siedziby zakonu kartuzów położonej we francuskich Alpach. Ascetyczne życie mnichów przebiega w całkowitej ciszy, przerywanej jedynie śpiewem psalmów i religijnych pieśni, wyznaczającym zresztą rytm dnia zakonników. Nie ma w filmie rozmów, wywiadów, komentarzy ani innych dodatkowych materiałów. Jest tylko cisza, w której widz podgląda życie społeczności zakonnej, prowadzone w rytm pór dnia i roku i odmawianych/odśpiewywanych modlitw. Wielka cisza w reżyserii Philipa Gröninga ukazuje istotę życia zakonnego ludzi, którzy z całą świadomością i wolą poświęcili się Bogu.
Z kolei akcja opartego na faktach filmu Ludzie Boga z 2010 r., w reżyserii Xaviera Beauvoisa, dzieje się w latach 90. XX w. w zakonie cystersów, położonym w górach w Algierii, w regionie ogarniętym wtedy zamieszkami. Mieszka tu ośmiu francuskich mnichów, którzy od lat żyją w zgodzie z lokalną muzułmańską społecznością. Mimo że film różni się od Wielkiej ciszy formą, łączy go z tym obrazem minimalizm i niespiesznie tocząca się akcja, pozwalająca scena po scenie prześledzić codzienne życie w klasztorze. Tu już oczywiście toczą się rozmowy, mnisi pomagają lokalnej społeczności, ale i tak dużo tu ciszy. Widzowie znów mają szansę zanurzyć się w zakonne życie, poczuć jego rytm. I zastanowić nad sensem męczeństwa.

Solo Dios basta
Cisza jest więc w każdym z tych obrazów – i w Wielkiej ciszy (tutaj wręcz zobligowana tytułem), i w Ludziach Boga, ale też w najnowszym filmie o tej tematyce: Wolni. Podróż do wnętrza. Można pokusić się o stwierdzenie, że obraz w reżyserii Santosa Blanco, który dopiero co wszedł na ekrany polskich kin, stanowi swego rodzaju uzupełnienie albo kontynuację Wielkiej ciszy, w którym to filmie podglądamy życie w klasztorze.
Twórcy filmu Wolni. Podróż do wnętrza idą dalej, pytając – dlaczego? Jakie są motywacje kobiet i mężczyzn, którzy w XXI w. postanawiają porzucić często kolorowy, pełen wygód świat, sławę, karierę, pieniądze i na całe życie zamknąć się w surowych murach klasztoru? I pomimo zamknięcia i życia „na końcu świata” twierdzić, że właśnie tutaj są prawdziwie wolni? Poświęcenie w imię bezgranicznej miłości do Boga? A może potrzeba spokoju i harmonii, której nie daje skomplikowana i pędząca rzeczywistość? W czym dla mnicha lepsza jest kontemplacja od życia rodzinnego i kariery zawodowej? To forma ucieczki przed problemami świata?
– Życie w klasztorze nie jest ucieczką od świata. Tradycyjnie tak się uważa. To podążanie w stronę Boga – mówi jeden z bohaterów filmu. Na ścianie celi innego mnicha widnieje napis Solo Dios basta (Bóg sam wystarczy).

Dwanaście klasztorów
Gröning w Wielkiej ciszy tylko podgląda, nie ingeruje i nie włącza się w to, co widzi i co przekazuje swoim odbiorcom. Santos Blanco w Wolnych pozwala swoim bohaterom mówić. Nie obserwuje ich życia (w każdym razie nie to jest najważniejsze w tym filmie), jakby chciał powiedzieć – to już było. Pozwala im opowiedzieć swoje historie, mówić o motywacjach, emocjach, uczuciach. O tym, gdzie odnajdują wolność, co to znaczy szczęście, jak żyje się we wspólnocie zakonnej. Pozwala im odpowiedzieć na pytanie – dlaczego? Jest – podobnie jak twórca Wielkiej ciszy – transparentny. Dlatego widz ma wrażenie, że bohaterowie odpowiadają właśnie na jego pytania, że mówią właśnie do niego.
Twórcy filmu, dzięki szczególnym okolicznościom, otrzymali dostęp do dwunastu zamkniętych na co dzień klasztorów. Dodajmy – podobnie jak w Wielkiej ciszy i Ludziach Boga – położonych w „pięknych okolicznościach przyrody”. Natura zresztą ma tutaj niebagatelne znaczenie, „jest księgą, w której czytamy o Bogu. Nasze życie liturgiczne podąża w rytm natury” – jak mówi jeden z mnichów. Po chwili dodaje ze śmiechem: „Jesteśmy podobni do kur. Kładziemy się spać i wstajemy ze słońcem”.

Droga, prawda, życie
Obraz dzieli się na trzy części. Można powiedzieć – bardzo Jezusowe. Najpierw jest Droga – droga do odkrycia Boga. Swoją historią nawrócenia dzieli się m.in. wdowa, matka sześciorga dzieci, sławny artysta malarz, mężczyzna z doświadczeniem okultyzmu i inny, który o tym, że zostanie mnichem, zdecydował już jako osiemnastolatek. Widać, że Bóg lubi różnorodność. Są autentyczni, prawdziwi, szczerzy.
Dlatego druga część nosi tytuł Prawda. Nie przeczą, że we wspólnocie bywa trudno, że czasem boli. Z tego powodu tak ważne jest spotkanie z Bogiem w modlitwie. Z Bogiem, który mieszka również (a może przede wszystkim) w samotności. Ważna jest cisza duchowa i wychodzenie na pustynię, bo „to stan duszy, miejsce, gdzie znajdujesz odpowiedzi”. I kontakt z naturą, bo „w pięknie tkwi istota stworzenia”. Bóg zawsze był najlepszym ogrodnikiem.
I na koniec – Życie. „Dobry człowiek to taki, który próbuje kwitnąć tam, gdzie Bóg go posadził. A co to znaczy kwitnąć? Dawać życie” – mówi jedna z mniszek. Inny mnich, niespiesznie idący o lasce w kierunku kamery, w rozmowie z kolegą wyznaje, że nie boi się śmierci, bo prowadzi ona do życia w wieczności. A jeszcze inny bohater tej opowieści wyjaśnia, po co są „zielone strefy”. „Zielona strefa w mieście nic nie robi, ale jest konieczna. Jesteśmy taką zieloną strefą, drogowskazem wskazującym Boga. Choć tak naprawdę jesteśmy bezużyteczni”.
Wolni. Podróż do wnętrza to zaproszenie do doświadczenia pięknego, kojącego przeżycia i zastanowienia się nad tym, jak odszukać siebie. To oszałamiające obrazy przyrody, codziennej pracy, szukania sensu oraz prawdziwej radości i wolności. To film, który zabiera widza w podróż do enklaw ciszy i modlitwy, ale nade wszystko w podróż do wnętrza ludzkiej duszy.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki