Wskrócie można powiedzieć, że film opowiada o Marii, która rodzi niechciane dziecko z przypadkowej ciąży, bo za namową bliskiej osoby zrezygnowała z aborcji. Tą osobą nie jest bynajmniej ojciec dziecka – który wykazał się skrajną niedojrzałością, nieodpowiedzialnością a wręcz okrucieństwem, co dziwnym trafem wcale nie budzi w polskim społeczeństwie reakcji potępienia lub ostracyzmu. Cóż, „mężczyźni tacy są”, trochę jak dzieci, nie można na nich polegać… Trzeba to przyjąć do wiadomości, bo takimi stworzył ich Bóg. Czego więc wymagać…?
Wspiera ją starsza siostra, Marta. Młoda dziewczyna rodzi dziecko. Okazuje się, że inne niż jego rówieśnicy. Późna diagnoza brzmi: spektrum autyzmu. W Polsce lat 90. mało kto zna to zaburzenie. Marysia się jednak nie poddaje. Z determinacją walczy ze sobą, a potem – z systemem nastawionym na dzieci „normalne”. Wygrywa.
Z życia wzięte
Film w 2022 r. otrzymał nagrodę za scenariusz na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Autorami są Jacek Lusiński (reżyseria i scenariusz) i Szymon Augustyniak (scenariusz). Fabuła opiera się na wydarzeniach wziętych z życia, nie jest fikcją literacką. Jak wyjaśnia Lusiński, „Śubuk to historia zainspirowana losami różnych kobiet. Powstała w wyniku długiej dokumentacji i rozmów z wieloma matkami samotnie wychowującymi dzieci z zaburzeniami”. Ten kontrast – odpowiedzialni, dzielni ludzie, czyli matki, kontra tchórze, nieodpowiedzialni ojcowie jest faktem, a w filmie takich matek jest kilka. Wszystkie – samotne, bo mężczyźni wybrali życie bez kłopotów. Porzucili je z dziećmi. Na tym tle ogromnie wyróżnia się postać sąsiada, Feliksa, który po okresie robienia gigantycznych szkód i przykrości (takich, jak zgłoszenie „przemocy” wobec dziecka na policję) przechodzi autentyczną przemianę. Poznajemy go jako człowieka dobrego, o wielkiej wrażliwości, którego opieka sprawia, że Marysia znajduje siłę do działania. Gra go Andrzej Seweryn. Rolę Marii Lusiński powierzył Małgorzacie Gorol, znanej m.in. z Magnezji czy nagrodzonej Srebrnym Niedźwiedziem na prestiżowym festiwalu w Berlinie Twarzy Małgorzaty Szumowskiej. Autystycznego Kubę zagrał Wojtek Krupiński (jego debiut), chłopiec ze spektrum autyzmu. Pomogły w tym dyplomowane ekspertki, Anna Lusińska (pedagog, terapeuta neurofeedback) i Kaja Lusińska (terapeuta i diagnosta neurofeedback) z Centrum Terapeutycznego ISTOTA, (w którym reżyser bywał, aby poznać świat autystyków). Akcja Śubuka obejmuje 20 lat, Kubę w wieku maturalnym zastąpił młody aktor Wojciech Dolatowski. Producentami są Leszek Bodzak, Aneta Hickinbotham/Aurum Film, którzy mają na koncie takie filmy jak Carte Blanche, Ostatnia Rodzina i nominowane do Oscara Boże Ciało.
Siła, słabość, sens i nadzieja
Śubuk miał premierę w kinach 2 grudnia 2022 r. Tytuł jest jedynym słowem, które umiał wymówić Kuba. Autyzm często wiąże się z dużą inteligencją, wymaga natomiast komunikacji alternatywnej i wspomagającej (AAC), która w Polsce też nie jest jeszcze dostępna w takim stopniu, jak powinna. Bywa tematem znakomitych filmów, jak choćby oscarowy Rain Man.
Reżyser miał intuicję jeśli chodzi o obsadę. Marysia nie tylko przeżywa pełne sprzeczności stany wewnętrzne, ale zmienia się wraz z synem – i rozwojem sytuacji. Lusiński tak o tym mówił: „Z racji tego, że jestem pomysłodawcą i, wraz z Szymonem Augustyniakiem, scenarzystą Śubuka, aktorzy, których obsadziłem, musieli odpowiadać mojej wizji postaci. Główna rola oczywiście była kluczowa i gdy zdecydowałem się powierzyć ją Małgosi Gorol, sam byłem ciekaw, na ile mój wybór się sprawdzi. Po pierwszej transzy zdjęć nie miałem wątpliwości i napisałem do Małgosi SMS «jestem szczęśliwy, że Cię wybrałem do tej roli». Gosia to cudny człowiek i hipnotyzująca aktorka. (…) W swojej twórczości staram się opowiadać o tych fragmentach świata, które mnie jakoś obchodzą i poruszają. Przyglądać się ludziom, wtedy, gdy muszą zmagać się z wcale niekoniecznie optymistyczną rzeczywistością. Wtedy można w nich znaleźć siłę, słabości, sens, ale i poczucie humoru oraz nadzieję. To wszystko jest w Śubuku”.
Według krytyków film jest znakomity zarówno w wymiarze artystycznym, jak i ludzkim – co nie jest częste! Pisano o nim m.in.: „Przejmujące, lecz nienatrętne kino społeczne. (…) W tej opowieści o kobiecej waleczności i uporze, gdzie łatwo było popaść w dydaktyczny ton, reżyserowi udało się bez cienia nachalności pokazać matkę, która nie cofnie się przed niczym w walce o akceptację dla swojego dziecka. Długo trwała owacja po projekcji filmu w Teatrze Muzycznym w Gdyni” (Justyna Kobus); „Śubuk pokazuje, że każdy opór można złamać, że w każdym człowieku, najbardziej wydawałoby się niedostępnym i nieczułym, jest jakaś cząstka dobra i to dobro można uruchomić. A kiedy się to uda, to można przenieść góry” (Tomasz Raczek); „Śubuk jest filmem pełnym energii. Zdjęcia Bartosza Nalazka nie drepczą, ale gonią za Marią, ta zaś wciąż jest w ruchu. Załatwia, organizuje, buntuje się wobec procedur szkolnych i społecznych, namawia kobiety do wspólnej walki. Dzięki nieinwazyjnym, celnym kostiumom Anny Englert oraz scenografii Marka Zawieruchy dostajemy informację, że wszystko się zmienia, fryzury, kolory i Polska, tylko system wciąż pozostaje tak samo bezduszny. Film nie przypomina jednak ponurych dramatów społecznych Andrei Arnold czy Kena Loacha, chodzi o inną tonację. Bliżej przypowieści niż krzyku” (Łukasz Maciejewski).
Współczesna przypowieść
Przypowieść to słowo biblijne. Jezus używał przypowieści, ucząc o Bogu, podstawowych zasadach współżycia społecznego; o tym, co dobre i złe. Jak kochać i być kochanym przez Boga. I tak dalej. Dzięki takiej formie Jego słowa są uniwersalne i ponadczasowe. Nasza epoka pozwala w nich odkrywać nowe sensy, ukryte znaczenia – aż do pojawienia się w świecie „znaków czasu”. Należy do nich pytanie o naturę płci. Czy kobiety są lepsze od mężczyzn? Czy tylko więcej się od nich wymaga?
Jezus rzadko krzyczał. Nie oceniał kobiet, choć zarówno w tamtej kulturze, jak i teraz są zbyt surowo oceniane, a wymagania stawia się im często heroiczne. Prawdę mówiąc jedyną grupą, którą oceniał bardzo surowo, krytykował i stawiał jej poważne zarzuty, była kasta religijna. Ludzie, którzy nadużywali imienia Boga, władzy, jaką (pozornie dla Jego chwały) sprawowali. Żyli w znieczulicy, obojętności, myśląc o swoim interesie. Wymagał wiele od kapłanów i „uczonych w Piśmie”, bo wiele im dano. Co z tego wynika dla nas, którzy żyjemy z imieniem Boga na ustach, w czasach walki o prawo do aborcji? O dzieci nienarodzone?
Matka – bohaterka nosi imię Maria. Obawiam się, że kobiety, zwłaszcza w jej wieku, dużo łatwiej odnajdą się w jej wyborach niż podanej za wzorzec i ideał do naśladowania, mówiącej zawsze „fiat” Matce Jezusa. Może dlatego, że żadna niewiasta po Niej nie została niepokalanie poczęta, bez dziedzictwa grzechu pierworodnego… A może po prostu mało mężczyzn jest chętnych do tego, żeby naśladować ideał Józefa?