Silny ładunek nadziei na czas próby niosą słowa Jezusa, który zapewnia, że choć Jego fizyczna obecność na ziemi dobiega końca, On nie opuści swoich uczniów. Czy to wówczas rozumieli? Dalsze wydarzenia, męka i osamotnienie Nauczyciela w godzinie śmierci, pokazują, że nie do końca. Zapewne i oni musieli przejść przez swoją noc, doświadczyć próby wiary i miłości do Mistrza, zrozumieć, jak bardzo są słabi bez Niego, by w pełni dotarło do nich przesłanie ostatniej wieczerzy.
Jezus, wyjaśniając im nowe przykazanie miłości, jest jednoznaczny – nie można kochać Pana i ignorować Jego naukę. Ostatecznym testem naszej miłości do Boga i drugiego człowieka jest życie Ewangelią. Nie chodzi o zasługiwanie na miłość, bo Jezus kocha nas przecież miłością bezinteresowną, nie stawia jej warunków i granic. Jednak zjednoczenie człowieka z Bogiem pociąga za sobą konkretne konsekwencje. O człowieku, który kocha Jezusa, Pan mówi: „Przyjdziemy do niego i mieszkanie u niego uczynimy”. Ludzie wypełnieni Bogiem promieniują Jego obecnością. Nie da się tego w sobie wyćwiczyć przez skrupulatne realizowanie przykazań. Nie da się też tego udawać, choć tak się być może wydaje różnej maści religijnym hipokrytom. Święty Augustyn przekonuje: „W rzeczywistości Bóg nie jest daleko. To ty sam sprawiasz, że Bóg jest daleki albo bliski. Kochaj, a On się przybliży. Kochaj, a On zamieszka w tobie”. Miłość jest fundamentem życia uczniów Jezusa. To miłość weryfikuje naszą przynależność do wspólnoty Pana.
Druga obietnica, którą składa Jezus, dotyczy pokoju. To słowo, które dziś jest z pewnością jednym z najczęściej wymienianych, słowo, które oznacza dar upragniony, a w wielu zakątkach świata – również blisko nas – odebrany siłą i gwałtem. Czy Pan obiecuje świat bez wojen i konfliktów, wolny od przemocy i przelewu krwi? Jezus dobrze zna ludzką naturę i skłonność do siłowego wymuszania różnych dóbr: wolności, wartości materialnych, władzy. Nie o takim pokoju, niedoskonałym, przemijającym czy zawieranym w kompromisie ze złem, mówi Pan. Jak sam przekonuje, Jego pokój jest inny niż ten, który oferuje świat, bo dotyczy głębokiej pewności, że Bóg jest wśród nas, że w Nim jest ocalenie i życie przekraczające to, co ziemskie i ulotne. Takim pokojem, niezależnym od warunków zewnętrznych, od napięć i chaosu, promieniuje uczeń Pana. Takim pokojem przeniknięte są – powinny być – relacje panujące we wspólnocie Kościoła. Czy taką pewność pokoju, który jest silniejszy niż śmierć i zniszczenie, mają dziś obrońcy Mariupola lub uciekinierzy z ukraińskich miast? Tego nie wiemy, ale o taki pokój, źródło wewnętrznej siły i nadziei, powinniśmy nieustannie wołać – i dla nich, i dla siebie.
Trzecia obietnica Pana mówi o Paraklecie – Duchu Świętym, który zawsze jest po stronie uczniów Jezusa, chroni ich i wspiera. To potężny Obrońca i Towarzysz. Bez Niego nie jesteśmy w stanie iść do świata z orędziem Ewangelii. On nadaje smak życiu chrześcijanina. Bez Niego nasze słowa są płytkie, a świadectwo życia nieprzekonujące. Jego żywa obecność między nami nie oddala wprawdzie trosk, nie odsuwa prób i zmagań, ale sprawia, że strwożone serca wypełniają się nadzieją, mężnieją. Paraklet, o którym mówi Pan, umacnia i podtrzymuje w czasie zamętu i próby wiary, pomaga niezłomnie trwać przy Jezusie, być wiernym Ewangelii nawet wtedy, gdy wszystko wokół – ludzie, wydarzenia, grzechy ludzi Kościoła, niesprawiedliwości czy prześladowania – zdaje się jej przeczyć. Duch Święty, nasz Obrońca i Pocieszyciel, przypomina wówczas to, co jest najcenniejsze dla każdego, kto spotkał na swojej drodze Zbawiciela – piękno Ewangelii, prawdę o Bogu, który nas umiłował ponad miarę, i dar pokoju, którego świat nie jest w stanie nam odebrać. Pozwala wytrwać w miłości.