W ostatniej fazie Wielkiego Postu czytania liturgiczne przywoływały brutalne spory żydów z Jezusem. Liturgia przypominała nam w ten sposób, że nie da się przejść przez Paschę bez zdolności do tego, by unieść spór. Obecna niedziela wraca do tematu sporu, ale chce nam pokazać go od innej strony. Wsłuchując się w Boże słowo, mamy przyjąć dobrą nowinę: spory nie będą trwać wiecznie, a chrześcijanie mogą być zaczynem pokoju w świecie.
Pierwsze czytanie przypomina nam spór na pierwszym Soborze Jerozolimskim, który dotyczył głównie obrzezania – zachowywania Prawa – przez chrześcijan pochodzących z pogaństwa. Mimo rozbieżnych stanowisk w punkcie wyjścia, apostołowie dochodzą do zgody: na pogan nie należy nakładać ciężarów dodatkowych, wystarczy by zrezygnowali z nierządu i zachowali dyscyplinę pokarmową. Drugie czytanie przedstawia z kolei ostateczne rozwiązanie sporów – miasto zstępujące z góry, zorganizowane w rozmaite dwunastki elementów, ma przypominać liczbę pokoleń Izraela i liczbę apostołów, jako zapowiedź pojednania wspólnot Izraela i chrześcijan na końcu czasów. Ewangelia stawia kropkę nad „i” – przywołuje obietnicę pokoju nie z tego świata.
Co sprawia, że tak „słoneczny” i pełen nadziei jest ton relacjonowania sporów w tym okresie w liturgii? Oczywiście, to Pascha Chrystusa zmieniła wszystko. Bo Chrystus wprowadza pokój przez krew swego krzyża (Kol 1, 20), zadaje ostateczną śmierć wrogości (por. Ef 2, 14–15).
Jak to się dokonuje? Jezus podczas najokrutniejszej tortury – przybijania do krzyża – prosi „przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34a). Nie ciska zbrodni swoim prześladowcom w twarz, ale zamienia swoje cierpienie w modlitwę wstawienniczą za prześladowców. Taka jest droga do pokoju nie z tego świata. Jedynego pokoju, który trwale gasi spory i który przetrwa próbę czasu. Oczywiście, do takiej postawy nie dorastamy. I nie dorośniemy – takiej postawy nie da się osiągnąć własnymi siłami. Co możemy zrobić? Ewangelia wskazuje drogę: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy”.