Tajemnicza siło głodu i bezradności! Skąd wziąć broń, by cię pokonać? Zanim mózg mój ułoży plany, skonam z głodu. Wszak umierali ludzie głodni pochyleni nad rozprawami o dobrobycie. Był raz wielki wróg kapitału, który dość często w życiu musiał korzystać z oszczędności i pracy swoich przyjaciół. Żył sobie raz mędrzec, który zawsze miał płótno w kieszeni, choć napisał wielką książkę o dobrobycie.
„Oczy wszystkie patrzą ku Tobie, Panie, a Ty dajesz im strawę czasu sposobnego; otwierasz dłonie Twoje i napełniasz wszelkie stworzenie błogosławieństwem…”
„Okropne, wstrętne, weźcie tę przebrzydłą lurę! Nie będę nic jadł. Chcecie mnie struć! Płacę i wymagam”.
„Władca stołu” zagniewany: Wszystko w lęku, chodzi na palcach, spogląda trwożnie. Pan czy zwierzątko?
Stawiasz na jednej płaszczyźnie twój zwodniczy smak i cudzą przykrość? Pomyśl, ile bólu sprawiasz twej żonie, której tym razem nie udało się. Ile łez popłynie z oczu starej matki, która tak chciałaby ci usłużyć. Ile lęku obudzisz w strwożonej słudze, która odczuje boleśnie twoje nastroje.
To, czym gardzisz, czyż nie byłoby rozkoszą głodnych? Odepchnąłeś! Ilu przyjęłoby to z wdzięcznością jako łaskę dnia. Wylałeś morze gniewu. A twój talerz ocieka łzami, które wyciskasz z oczu innych.
Czyż nie można raz cierpliwie znieść przykrości? Bardziej dręczy głód niż to, co niedobre. Tyle razy dogadzałem swym zmysłom, mogę raz je doświadczyć. Co dla mnie jest wyjątkiem, dla wielu jest chlebem powszednim.
Książkę można kupić tutaj