Logo Przewdonik Katolicki

Pięciu wspaniałych

Michał Szułdrzyński

Spór jest podstawą polityki. Ale spór o wizję państwa to jedno, a coraz głębsze mury dzielące Polaków to coś innego

Ostatnie dni grudnia spędziłem z rodziną w Krakowie. Nadrabiając kulturalne zaległości, postanowiłem odwiedzić otwarte niedawno muzeum Józefa Czapskiego. Prócz interesujących świadectw historii człowieka, który na zlecenie gen. Andersa jako pierwszy poszukiwał informacji o dwudziestu tysiącach polskich oficerów, którzy w 1940 r. zaginęli w Związku Sowieckim, przedstawiono rekonstrukcję pokoju Czapskiego z Maisons-Laffitte w siedzibie paryskiej „Kultury”, wybór jego dzienników i kilkanaście obrazów pędzla tego niezwykłego świadka XX w.
Jedno płótno zrobiło na mnie szczególne wrażenie: obraz Polska z 1982 r. od razu wyróżnia się od innych kolorystyką. Wrażliwy na barwy Czapski, który ubóstwiał francuskich postimpresjonistów, stworzył ten obraz niemal w czerni i bieli. Na ponurym szarym tle pięć postaci. Każdy, kto choć trochę zna historię Polski od razu wie, że ten obraz powstał na podstawie słynnego zdjęcie z więzienia na Białołęcę, gdy po dziedzińcu spaceruje pięciu internowanych działaczy „Solidarności”: Henryk Wujec, Lech Dymarski, Janusz Onyszkiewicz, Jacek Kuroń oraz Jan Rulewski. To zdjęcie, któremu nieznany autor nadał tytuł „Pięciu wspaniałych” musiało poruszyć niemal 90-letniego wówczas malarza, skoro na jego podstawie stworzył tak sugestywny obraz.
Płótno również dziś robi wrażenie. Dlaczego? Być może dlatego, że odnosi się ono do czasów, w których – choć Polska znajdowała się w uścisku komunistycznego reżimu – wszystko było jednak na swój sposób prostsze. Od razu wiadomo było, kto stoi po stronie dobra lub zła. Choć po stronie „Solidarności” również występowały podziały, konfrontacja ze stroną komunistyczną sprawiała, że te podziały miały znacznie mniejsze znaczenie.
Wszystko zmieniło się, gdy Polska odzyskała niepodległość i upadł Związek Sowiecki. Wówczas sytuacja przestała być tak jednoznaczna. Zaczęliśmy wrogów szukać coraz częściej wewnątrz, a podziały stawały się coraz głębsze i głębsze. Tyle tylko, że tu już nie było tak prosto stwierdzić, kto jest dobry, a kto zły. Po 2005 r. głównym podziałem stał się spór pomiędzy PiS a PO – Jarosławem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem. Przypomnę tylko, że partie te jeszcze w 2004 r. zawarły koalicję w wyborach samorządowych i planowały koalicję po wyborach parlamentarnych 2005 r. I ten spór trwa, dzieli Polaków i przynosi coraz więcej szkody niż pożytku. I nie jest ani odrobinę jednoznaczny. Wszak porządnych i uczciwych polityków znajdziemy dziś zarówno w PiS, jak i w opozycji. Nikt chyba na serio nie powie, że jedni uosabiają dziś wyłącznie dobro, a drudzy zło, albo na odwrót.
Dlatego warto popatrzeć na ubiegły rok właśnie pod tym kontem. Wszak rok 2015 kończył się, gdy Polskę dzielił spór o Trybunał Konstytucyjny i ten konflikt zdominował później cały rok 2016. A sam 2016 rok zakończył się, gdy trwał poważny konflikt parlamentarny. Z pewnością ten spór zdominuje rok 2017.
Ale w minionym roku przeżyliśmy też chwile niezwykłej jedności. Kilka dni, gdy do Polski przyjechał  papież Franciszek, świętując z nami 1050 rocznicę chrztu Polski, stało się dla wielu źródłem nadziei. Nadziei, że nasza rzeczywistość nie musi być permanentnym konfliktem, agresją czy polsko-polską wojną. Nadziei, że są najważniejsze sprawy, które mogą nas jednoczyć. Nie ma się co łudzić, że codzienne życie nie zmieni się w sielankę. Spór jest podstawą polityki. Ale spór o wizję państwa to jedno, a coraz głębsze mury dzielące Polaków to coś innego. Warto więc czasem wracać do tego, co nas łączy. Może zdjęcia Franciszka w Polsce staną się – jak obraz Czapskiego z czasów internowania – symbolem jedności i jednoznaczności, której tak nam ostatnio brakuje.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki