Dla niej pożyczył koszulę
Z rewizytą Magda pojechała do Weroniki we wrześniu 2013 r. Wiedziała, że przyjaciółka ma starszego brata, ale po tym, jak miała okazję zobaczyć go na zdjęciach, nie wzbudzał jej zainteresowania. Magda doskonale pamięta swoje pierwsze z nim spotkanie. – Kiedy przyjechałam, wyszedł ze swojego pokoju taki chłopak w dresie i w okularkach typowych dla informatyków. Przywitał się i znowu zamknął u siebie. Wiedziałam już, że jest maniakiem gier komputerowych i spędza przy nich wiele godzin – wspomina. – Byłem inny. To Madzia mnie odmieniła – dodaje zaraz Samuel. Te słowa usłyszę podczas naszej rozmowy jeszcze wiele razy.
Samuel mając jakieś 17 lat, zaczął przeżywać bunt i stwierdził, że nie widzi dla siebie miejsca w Kościele. – Przestałem chodzić na Mszę. Nie widziałem, żeby to miało sens, bo w sumie przestałem wierzyć. Miałem wprawdzie dobre relacje z chłopakami ze szkoły i klubu, którzy byli w jakiś sposób religijni, ale laicyzacja w Hiszpanii jest tak duża, że wpływała na nas wszystkich. I mimo że zawsze były wokół mnie osoby wierzące, z którymi nawet dobrze się dogadywałem, nie było wśród nich jednak takiej, która pociągnęłaby mnie do Boga. Sam, gdzieś tam w środku czułem, że potrzebuję czegoś „więcej i wyżej”. To pewnie dlatego, zanim poznałem Magdę, dałem się namówić zaprzyjaźnionemu z rodziną franciszkaninowi, ojcu Antoniemu Dudkowi, który mnie zresztą chrzcił, na wyjazd do Izraela. Tam, na górze Tabor, razem z Beduinami pomagałem mu w budowie ścieżki – opowiada.
W Madrycie Magda była tydzień, większość czasu spędzając z Weroniką. Ale zdarzały się też chwile, kiedy przyłączał się do nich Samuel. Kiedyś postanowili wybrać się we czworo, razem z sąsiadem, do miasta na imprezę. – Samuel, który chodził dotąd tylko w T-shirtach i nie miał w szafie żadnej koszuli, zniknął gdzieś przed samym wyjściem. Okazało się, że poszedł do sąsiada, z którym wychodziliśmy, pożyczyć koszulę. Rodzina była zszokowana, widząc go w takim stroju – mówi Magda. – Poczułem, że chcę się jej pokazać od lepszej strony. Zależało mi, żeby zobaczyła we mnie innego chłopaka, niż tego, którego wszyscy znają – przyznaje Samuel, dopowiadając, że ta koszula, którą mają zresztą w swojej szafie, jest dla nich pewnym symbolem. – Już po tych pierwszych dniach znajomości z Madzią czułem, że to będzie wyjątkowa osoba w moim życiu. Na początku ujęła mnie jej słowiańska uroda, ale zaraz po tym zauważyłem, że to jest bardzo poukładana dziewczyna, która wie, czego chce. Zasiała we mnie ziarenko, które zakiełkowało.
Żadnego udawania
Kolejne miesiące upływały Magdzie i Samuelowi na kontaktach przez internet, a szczególnie przez Skype’a. – Nie mogliśmy iść razem do kina czy na spacer, pozostawała nam tylko rozmowa. Byliśmy zdani na to, na ile druga strona się otworzy. To wtedy rozpoczął się pewien proces. Samuel zaczął spędzać więcej czasu z rodziną, pomagać w domu i się uczyć – zaznacza Magda. – Wcześniej byłem bardzo zamknięty w sobie i w swoim świecie. To Magda otworzyła mnie na innych. Odkryłem swoją wartość, że mogę się zmienić dla niej. I wcale nie było mi jakoś szczególnie trudno podążać w tym kierunku. Teraz wiem, że Magda po prostu uratowała mi życie – stwierdza Samuel. W grudniu, zaraz po pierwszych świętach od ich poznania, postanowił ją odwiedzić. – Dlaczego wybrał się do właściwie obcej wtedy dziewczyny i dlaczego ja się na to zgodziłam, trudno to racjonalnie wyjaśnić – śmieje się Magda. Wspomina, że podczas pierwszego w jej domu wspólnego obiadu z rodziną Samuel nakładał sobie wszystkie potrawy ostatni. – To drobny szczegół, ale ja wtedy pomyślałam, że takie zachowanie dobrze rokuje na przyszłość. Samuel rzeczywiście zawsze myśli o sobie na końcu. Od początku widziałam, że jestem dla niego ważniejsza od niego samego.
Wychowana razem z czworgiem rodzeństwa w bardzo religijnym domu, zaangażowana w duszpasterstwo dziewczyna wiedziała, co może oznaczać związanie się z niewierzącym człowiekiem. – Mimo zakochania zdawałam sobie sprawę, że w takim związku mogą pojawić się trudności, chociażby w wychowywaniu dzieci. Zależało mi, aby mój mąż był dla nich żywym przykładem wiary. Żadnego udawania. Nie chciałam, żeby Samuel zaczął chodzić do kościoła dla mnie. Dlatego wiedziałam, że muszę mu pomóc odnaleźć autentyczną wiarę. Już na początku jego drogi nawrócenia, kiedy spotykałam się z „oporem materii”, wiedząc, że Samuelowi bardzo na mnie zależy, wykorzystywałam każdą okazję do tego, żeby prosić go o modlitwę. Wiedziałam, że sam z siebie się nie pomodli, ale jak go poproszę na przykład podczas choroby o modlitwę w intencji mojego zdrowia, to co innego – mówi z uśmiechem. Przyznaje też, że odbyli wiele trudnych rozmów, wręcz zaciętych dyskusji o Bogu, które sprawiły, że Samuel zaczął stopniowo dojrzewać do wiary. Pomagały w tym także książki podsuwane przez Magdę i nagrania katechez, szczególnie dominikanina o. Adama Szustaka, do słuchania których zachęcała Samuela.
Pierścionek i szkaplerz
Po ponad roku stwierdzili, że związek na odległość jest już dla nich zbyt trudny. – Chcieliśmy być blisko siebie i szukaliśmy na to sposobu. Zresztą czułem się w Hiszpanii bez Magdy nieswojo, potrzebowałem jej obecności – wyznaje Samuel. Postanowił więc znaleźć pracę w Polsce i tutaj się przeprowadzić. Poszukiwania początkowo wcale nie były łatwe. – Po półtora miesiąca byłam już zrezygnowana. Pewnego dnia, podczas Mszy św., pomyślałam sobie: „Panie Boże, skoro tej pracy nie ma, to może jednak to nie jest to?”. Następnego dnia Samuel zadzwonił z informacją, że dostał bardzo dobrą ofertę od jednej z firm komputerowych i przylatuje za dwa tygodnie – opowiada Magda. I tak, pod koniec listopada 2014 r. zamieszkał we Wrocławiu, u swojej babci, zostawiając, jak żartuje Magda, swoje „życie jak w Madrycie”.
Kiedy kilka miesięcy później, w urodziny dziewczyny Samuel przyniósł umowę na czas nieokreślony, zaczęli rozmawiać o ślubie. – Cały czas miałam jednak rozterki, czy on będzie dobrym przykładem dla dzieci. Zaczęłam się więc modlić nowenną do św. Moniki o zupełne nawrócenie Samuela. I zaraz po jej zakończeniu postanowił pójść do spowiedzi, pierwszy raz od pięciu lat. Powiedział, że chce wejść w nowy etap życia. Zależało mi więc, aby nie spowiadał go przypadkowy kapłan i umówiłam go z takim, o którym wiedziałam, że sprawi, iż głęboko przeżyje ten sakrament – podkreśla. Magda i Samuel zaręczyli się w maju 2015 r. – Ja dostałam pierścionek, a Samuel ode mnie szkaplerz, który przy najbliższej okazji nałożył mu ojciec Antoni.
Największy prezent od ukochanej
Rozmowy o wierze między narzeczonymi jednak nie ustawały. Jeszcze częściej słuchali też konferencji o. Adama Szustaka, bowiem niezwykle ważnym obszarem była, początkowo tylko dla Magdy, czystość przedmałżeńska. – W Hiszpanii ten temat nie istnieje, dla młodych nie jest żadną wartością – zauważa Samuel. Magda musiała więc go do czystości przekonać. – Używałam wielu argumentów, często powtarzając je za o. Szustakiem. Świat mówi: „Przecież musimy wypróbować, czy do siebie seksualnie pasujemy”, a przecież każda kobieta, fizycznie, pasuje do każdego mężczyzny i odwrotnie. A kwestia upodobań jest tylko i wyłącznie sprawą wzajemnych rozmów i kompromisów, ale tak przecież wygląda każdy obszar małżeńskiego życia. Narzeczeństwo nie jest czasem na wypróbowanie się, a na poznanie. Gdy seks nie jest obecny, łatwiej skupić się na innych sferach. Poza tym, nawet jeżeli czegoś nie rozumiemy, to w akcie pokory należy przyjąć, że wymyślił to Ktoś mądrzejszy od nas – uśmiecha się Magda. Pamięta, że kiedyś wysłała Samuela na konferencję o. Adama Szustaka, którą miał u dominikanów we Wrocławiu. – To było po wieczornej Mszy św., a po jej zakończeniu, już po północy zadzwonił do mnie i przez ponad godzinę dzielił się wrażeniami. Bił od niego taki zapał w kwestii czystości, że sama nie mogłam w to uwierzyć.
Oboje wiedzą też, po tym, jak pobrali się w kwietniu minionego roku, że kiedy para potrafi zachować czystość, jej ślub jest nie tylko piękną ceremonią. – Na noc poślubną czeka się wtedy niecierpliwie, żeby dostać ten największy prezent od ukochanej osoby, ale chyba jeszcze bardziej, żeby go ofiarować – stwierdza Samuel. – Ostatnio byliśmy na kilku ślubach naszych znajomych i naprawdę widać ogromną różnicę. Widać, kiedy to jest wydarzenie, które zupełnie zmienia życie, te rozpalone oczy pana młodego czekającego na noc poślubną. Podobnie jak wzruszenie rodziców, którzy rzeczywiście wydają swoje dzieci drugiej osobie. Piękne są te wesela, kiedy młodzi nie żyli ze sobą wcześniej. A przecież każdy chce, żeby ten dzień był najpiękniejszy. Nasz taki był...
***
Swoje pierwsze wspólne małżeńskie święta Bożego Narodzenia Guzikowscy, którzy mieszkają we Wrocławiu, przeżyli w rodzinnym domu Magdy w Kobylnikach pod Poznaniem. – Te święta miały dla mnie szczególny klimat, a do tego odkryłem dla siebie kolędy, bo Magda i jej rodzina są bardzo muzykalni – wyznaje Samuel, dodając, że jego rodzice, którzy bardzo zaprzyjaźnili się z rodzicami Magdy, kolejne Boże Narodzenie również planują spędzić w Kobylnikach.