Logo Przewdonik Katolicki

Szkodliwy pacyfizm

Jacek Borkowicz

Noworoczne fajerwerki mieszkańcom Stambułu, ale i nam wszystkim, kojarzyć się będą odtąd z morderczą strzelaniną. I o to właśnie chodzi terrorystom.

Komunikat, który chcą nam przekazać, brzmi: nie ma już dla was bezpiecznego miejsca ani czasu. Nie ma też ludzi, którzy mogliby powiedzieć: mnie to nie dotyczy. W akcie terroru może teoretycznie zginąć każdy spośród zwyczajnych i Bogu ducha winnych Europejczyków. To upowszechnienie lęku należy uznać za poważne zwycięstwo zawodowych siewców niepokoju. Bo rosnące poczucie zagrożenia godzi w społeczny pokój, to oczywiste.
Nie znaczy to jednak, że jedynym narzędziem wrogów pokoju jest szerzenie lęku. Wielu z nich działa w sposób całkiem odmienny, to jest uspokajając nas. Poza terrorystami nie ma żadnego niebezpieczeństwa – przekonują nas dzisiaj. Wysyłanie polskich żołnierzy poza granice Polski to, jak mówią, tylko wysługiwanie się amerykańskiemu imperializmowi. Instalacja amerykańskich wyrzutni to według nich tylko drażnienie rosyjskiego sąsiada. Obrona terytorialna? To dla nich niepotrzebna, wręcz szkodliwa militaryzacja naszego kraju.
Trzeba powiedzieć, że taka argumentacja, aczkolwiek pozornie pokojowa i logiczna, realnemu pokojowi szkodzi bardziej – bo na dłuższą metę skuteczniej – niż gwałtowne i krwawe akcje terrorystów. Bo akty jawnego terroru są jak fala powodziowa, którą widać i przed którą oczywiście należy uciekać. Natomiast ideologiczni dywersanci, strojący się w szatki pacyfistów, mówią nam: zobaczcie, fala się cofa, idźmy zatem do przodu. Bez lęku! Ale fala przecież powróci, i to w postaci tsunami.
Ta zasada dotyczy wszystkich, także chrześcijan. Wezwanie do niemylenia krzyża z karabinem nie oznacza przecież, abyśmy zawsze i wszędzie mieli ów karabin odkładać. Bo w pewnych sytuacjach bywa on potrzebny. Jezus nie mówi żołnierzom, pytającym go, co trzeba czynić: występujcie z szeregów. On odpowiada im: „Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie”. (Łk 3, 14) To zadanie niby mało ambitne, ale w rzeczywistości jakże trudne dla kogoś, kto zawodowo posługuje się narzędziami siły!
Ewangeliczne „poprzestawanie na żołdzie” należy rozumieć szeroko, jako roztropną troskę o wspólne bezpieczeństwo. Zadaniem tych, co o nie dbają, jest przygotowanie społeczeństwu odpowiedniej obrony, ale też – w nie mniejszym stopniu – obronne przygotowanie samego społeczeństwa. Naszą zaś rzeczą jest roztropna na takie wezwanie odpowiedź. Nauczmy się odróżniać ziarno od plew, nie dając posłuchu rzeczywistym militarystom. Ale pamiętajmy też, że cofająca się woda bywa czasem groźniejsza od napierającej fali.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki