Logo Przewdonik Katolicki

Z młodszym bratem w berka

Bogna Białecka

Piętnastolatek galopujący po domu z pięcioletnim bratem, trzylatek nalegający na to, by grać ze starszym rodzeństwem w „Monopol”… Czy to jest naturalne? I kiedy takie sytuacje powinny nas niepokoić?

Zabawa nie zawsze jest zabawą
Z jednej strony warto zdać sobie sprawę, że zabawa nie zawsze jest prawdziwą zabawą. Czasem bywa zawoalowanym komunikatem. Dzieci nie potrafią często nazwać trafnie ani swoich trudnych uczuć, ani potrzeb. Wtedy wyrażają je w zabawie. Jest to o tyle logiczne, że jedną z funkcji zabaw jest uczenie się rozwiązywania problemów. Dziecko nie podejmie dyskusji o roli ojca czy matki w rodzinie, nie będzie chętne do wysłuchania wykładu na ten temat, jednak z wielką chęcią będzie bawiło się w dom, co pomaga w bezpiecznych warunkach przetestować rozumienie reguł rządzących dorosłym życiem. A zatem zabawy dziecięce spełniają więcej funkcji, niż nam się wydaje.
Tym, co wywołuje zaniepokojenie rodziców, nie jest zwykle rodzaj zabawy. Jeśli na przykład gimnazjalista bawi się z młodszym rodzeństwem w chowanego, patrzymy z rozczuleniem, chwaląc go w głębi duszy za troskliwą opiekę nad młodszymi dziećmi. Może nas bawić to małe, kwiczące z zachwytu dziecko tkwiące w nastolatku, korzystające z pretekstu zabawy z młodszym rodzeństwem, by nakarmić swą spontaniczność i dać upust radości. Tak samo ośmiolatek z powodzeniem grający ze starszą siostrą w planszówkę opisaną jako „od lat 10” budzi w rodzicu zadowolenie i wręcz pewną dumę – taki mały, a już potrafi!
Niepokój odczuwamy, gdy widzimy, że dziecko robi coś na siłę. Czujemy, że dana aktywność wcale nie jest zabawą. Dziecko nie jest radosne, odprężone, skupione na zabawie. „Zabawa” jest wymuszona. Mamy wrażenie sztuczności, „zabawa” jest sposobem manifestowania czegoś. Mamy wrażenie, że jest wręcz dla dziecka męcząca. Tak jest na przykład ze zdziecinniałymi zachowaniami piątoklasistki opisanej na wstępie. Podobnie z trzylatkiem upierającym się, by grać w „Monopol”, który potem wybucha histerycznymi dąsami, gdy nie radzi sobie z regułami.
Taki rodzaj „zabaw” jest dla dorosłych sygnałem problemów z rodzeństwem, z relacją z rodzicami. Dziecko uważa, że jego starsze lub młodsze rodzeństwo jest traktowane lepiej i chce się do niego upodobnić. To siłowe upieranie się przy niedostosowanym do wieku rodzaju zabaw jest wołaniem „hej, zwróć na mnie uwagę”.
Co możemy z tym zrobić? Z jednej strony warto po prostu każdemu dziecku na różne sposoby przypominać, że je kochamy z jego unikalnymi cechami. Od czasu do czasu warto też zaznaczać, że wraz z upływem czasu pojawiają się z jednej strony nowe przywileje, z drugiej nowe obowiązki. Na przykład młodszemu dziecku możemy przypominać, że owszem, starszy brat może oglądać bajkę o szpiegach, jednak ma w obowiązkach mycie okien. Starszej córce z kolei możemy przypominać, że ma określone obowiązki w domu, jednak wiążą się z tym przywileje niedostępne młodszym.
Oczywiście to tylko propozycja, każdy znajdzie własne rozwiązanie. Dla nas, dorosłych, ważne jest zrozumienie istoty problemu: siłowa, sztuczna, niedostosowana do wieku zabawa dziecka jest sygnałem poszukiwania uwagi.
 
Przyspieszony rozwój
Zabawy przynoszące radość dzieciom, niezależnie od ich poziomu, z kolei są z reguły pozytywne; wyjątek stanowią „zabawy” polegające na znęcaniu się nad kimś z rodzeństwa albo na zwierzętach – te powinniśmy tępić. 
Młodsze rodzeństwo daje często starszym pretekst do zabaw typu turlanki, przepychanki, gonito. Są to zabawy budujące silną więź emocjonalną, uczące relacji i (dzięki tuleniu, kontaktowi fizycznemu) wyzwalające endorfiny, a zatem poprawiające nastrój. Obserwacje kultur tzw. prymitywnych pokazują, że tam taki rodzaj zabaw utrzymuje się dłużej. W naszej kulturze dość szybko zabawy dziecięce idą w kierunku bardziej intelektualnych. Dominujący rodzaj rozrywek to gry komputerowe, planszowe, czytanie, oglądanie bajek, rysowanie, zorganizowany sport itp. Dlatego „prymitywne” zabawy rodzeństwa są jak najbardziej korzystne dla wszystkich.
Z drugiej strony rodziny wielodzietne często obserwują niejako przyspieszony rozwój, zwłaszcza intelektualny, młodszych dzieci. To bardzo ciekawe. Okazuje się, że brat lub siostra może być w pewnym sensie lepszym nauczycielem niż dorosły. Eve Gregory ze współpracownikami opisała w 2004 r. to zjawisko w książce Many pathways to literacy. Autorzy opisali obserwacje sposobu nauki języka angielskiego w rodzinach hiszpańskojęzycznych mieszkających w Stanach Zjednoczonych. Okazało się, że tam, gdzie chodzące już do szkoły rodzeństwo wplata język angielski w spontaniczny sposób w zabawę z młodszymi dziećmi, nauka angielskiego jest szybsza i sprawniejsza (mimo że językiem używanym w domu jest hiszpański).
Oznacza to, że „przyspieszenie intelektualne” widoczne u młodszego rodzeństwa jest rzeczą naturalną. Co ciekawe, pewne tendencje co do sposobu zabawy widoczne w domu nie są przenoszone na środowisko rówieśnicze. Oznacza to, że maluch w domu namiętnie grający np. w kalambury w przedszkolu będzie równie entuzjastycznie układać puzzle złożone z 15 kawałków czy budować domy z wielkich klocków (zabawy w domu odrzucane jako „zbyt dziecinne”).
Generalnie oznacza to, że jak długo nasze dzieci czerpią autentyczną radość z tego, co robią, możemy ze spokojem podchodzić do tego, jaki rodzaj aktywności wybierają jako zabawy wspólne.
 
Uwaga na…
Jest jeden problem związany z wpływem starszych dzieci na młodsze. Badania Laury Argys z Uniwersytetu Kolorado w Denver (rok 2006) pokazują, że jeśli starsze rodzeństwo zaczyna wskutek oddziaływań środowiska rówieśniczego podejmować tzw. zachowania ryzykowne (palenie papierosów, zażywanie narkotyków, picie alkoholu, zachowania seksualne, przemoc, oglądanie pornografii itp.), może wciągać w to młodsze rodzeństwo. Niestety, patologiczne zachowania są przedstawiane młodszym dzieciom jako rodzaj świetnej zabawy, w dodatku takiej, z którą starannie kryją się przed rodzicami. 
Warto zdawać sobie z tego zagrożenia sprawę, jednak dopóki nasze dzieci są po prostu dziećmi, mają zdrowe środowisko rówieśnicze, a ich zabawy nie obejmują przemocy, seksualizacji czy gloryfikacji używek – cieszmy się ze wzajemnego wzbogacenia jakie oferuje sobie nawzajem rodzeństwo w różnym wieku.
„Jeśli ufasz zabawie, nie musisz tak bardzo kontrolować rozwoju swojego dziecka. Zabawa rozwinie twoje dziecko w sposób, którego nawet sobie nie wyobrażasz” (Vince Gowmon, promotor nauki przez zabawę).

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki